[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Pod wpływem wiśniaku miły Szwed stał się bardzo gadatliwy:
 Wspaniały kraj! Cudowni ludzie! Piękne wykopaliska!  roztkliwiał się.  Cieszę
się, \e tu przyjechałem. Niemcy są śmieszni. Choć nie
płynie w nich ani kropią krwi gockiej, wyobra\ają sobie, \e pobyt
germańskich plemion na Pomorzu uprawnia ich do urządzania napadów na wasz kraj.
Do tej pory raził mnie jednak tak\e i stosunek
polskich uczonych do zagadnień germańskich. Jeśli Niemcy mówili
o obecności Bastarnów na waszych ziemiach, to wy budowaliście
odwrotne teorie: Bastarnów w ogóle nie było. Niemcy twierdzili
o obecności Burgundów, a wy, \e nic Burgundowie, tylko słowiańscy
Wenedzi. I tak w kółko. Do dra\liwego zagadnienia germańsko-słowiańskiego podszedł
pan, panie Andrzeju, od zupełnie nowej strony.
Stwierdził pan:  śyły u nas plemiona germańskie. Ale na jakiej zasadzie? Jako
gospodarzę czy jako goście?" Jest to mo\e ten złoty środek
w nauce, próba obiektywnego spojrzenia na materiał naukowy. Jak\e
mogę nie pochwalić takiego stanowiska?
Posmakował łyk wiśniaku i dodał:
 Jedno jest pewne: Słowianie nie spadli z nieba akurat w VII
wieku. Byli. tu ju\ od wielu wieków. Oczywiście przez zaludnione nimi
ziemie przemaszerowały w ciągu setek lat najró\niejsze ludy: Celtowie,
Hunowie, Germanie, ba, Scytowie, l pozostawiły po sobie ślady:
kurhany i groby. Czy mo\na jednak twierdzić, \e wszyscy Goci i Gepidzi odeszli na
południe? Chyba nie. Z pewnością wywędrował element młody, silny i zdrowy. Pozostali
zaś starcy i jednostki bardziej
niedołę\ne. Jordanes pisze, \e po odejściu Gepidów na obszarach nad
dolną Wisłą siedzą  Vidivarii" 1 z rozmaitych pozbierani ludów..."
A więc z pewnością prócz Słowian resztki Gotów, jakieś ostatki
wytrzebionych przez Gotów Ulmerugiów. Najwa\niejsze jest jedno:
najsilniejszy był \ywioł słowiański, on wchłonął wszystkie inne.
Rozmawialiśmy prawie do drugiej w nocy. Nieruchoma powierzchnia jeziora pora\ała
nas swą grozną ciszą. Mówiliśmy coraz mniej
i szeptem. Wśród drzew koło Martwego Domu pohukiwał puszczyk.
Jego smutny glos biegł do nas poprzez nieme jezioro jak \ałosne
wołanie.
Wziąłem w dłonie rękę Krystyny.
 Nie pojmuję postępku Pawła. Napisał kartkę, \e jest na tropie
złodziei figusów, i odjechał z dziewczyną, którą wczoraj spotkaliśmy
w Martwym Domu. A więc nie omyliłem się. Ta dziewczyna miała coś
wspólnego ze sprawą kradzie\y.
 Omylił się pan, Tomaszu  odpowiedziała ciepło.  Znowu się
pan omylił.
 Pani coś wie o tym?
 Wiem. To bardzo nieskomplikowana historia. Pan jednak gmatwa ją swoją
wyobraznią.
 Proszę mi wszystko powiedzieć.
 Po co? Ju\ wolę być znowu tajemnicza.
Po drugiej stronie jeziora na polnej drodze słychać było skrzyp wozów
i brzęk uprzę\y. Przed tysiąc siedmiuset laty jezioro tak samo chyba
niosło brzęk uprzę\y i skrzyp wozów odje\d\ających plemion gockich.
Na wozach wieziono dobytek, dzieci i kobiety. Na przedzie, z boków
i na tyle taboru cwałowali konno uzbrojeni mę\owie. Większość z nich
urodziła się ju\ tutaj, nad brzegiem jezior pomorskich. Niektórzy z nich
na tej ziemi \yli od pięciu pokoleń. Dawna ojczyzna, Skandia, była
daleko; nawet najstarsi nie potrafili opowiedzieć o ojczystym kraju.
Znalezli nową ojczyznę i na pewno niektórzy opuszczali ją z cię\kim
sercem.
Tutaj, na porośniętych wrzosem jałowych wzgórzach, paśli owce
i konie. Orali ziemię u ujścia malutkich rzeczułek. Z jezior kaszubskich
wyławiali ryby, w borach ciągnących się a\ hen, ku Warcie i Noteci,
ubijali dzikiego zwierza. Wykarmiła ich ta ziemia, mo\e uboga, ale
piękna. Dlaczegó\ by mieli jej nie kochać i tam, na upalnym południu,
w ciągłych bojach i krwawych trudach, nie tęsknić do spokojnych jezior
i lasów pomorskich?
***
 Rybacy" odjechali dopiero w południe, zdą\yliśmy się spokojnie
wyspać. Przeszukali las na wzgórzu i zamierzali powędrować siedem
kilometrów do posterunku milicji, \eby zło\yć meldunek o kradzie\y.
Z ulgą i radością przyjęli od Andrzeja informację, \e motocykle  ktoś
ukrył" w naszym namiocie gospodarczym.
Agnieszka wykazała, jak bardzo potrafi być przewrotna.
 Przecie\ sami schowaliście wczoraj motocykle do naszego namiotu  oświadczyła
 rybakom".  Ale wieczorem piliście wiśniak
pana Stroma i pewnie otrzezwiawszy, zapomnieliście o uprzednich
postępkach.
 Byliśmy trzezwi  twierdził Chudy Genek. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • supermarket.pev.pl
  •