[ Pobierz całość w formacie PDF ]
natychmiast rozpoczęli starania o pracę w pobliżu jednej z baz marynarki
wojennej. Policja odnosiła się do całej rodziny nieufnie. Rozporządzali oni
podejrzanie dużą sumą pieniędzy. Przeciwko zmarłej Polońskiej nie posiadano
żadnych dowodów obciążających, przypuszczano tylko nie bez podstaw, że jej
stosunek do Anglii jest wrogi. Istniało prawdopodobieństwo, że ona również była
agentem obcego wywiadu i udawała tylko głupkowatą.
Wezwana do złożenia zeznań pani Sprot wybuchnęła płaczem. Sędzia śledczy
odnosił się do niej łagodnie, w sposób taktowny prowadząc ją poprzez splot
ostatnich wydarzeń.
- To tak strasznie... - łkała pani Sprot - tak strasznie pomyśleć, że się kogoś
zabiło. Przecież ja nie chciałam tego zrobić... nie przypuszczałam, że w ogóle...
ale chodziło o moje dziecko... myślałam, że ona rzuci Betty w przepaść, więc
musiałam jakoś ją powstrzymać... i och, Boże, teraz sama nie wiem, jak się to
stało...
- Czy umie pani obchodzić się z bronią? - spytał sędzia.
- Ależ nie! Miałam dotąd w ręku tylko takie... takie wiatrówki, z jakich strzelają na
strzelnicach podczas jarmarków czy zawodów, ale nigdy w nic nie trafiłam. O
Boże, czuję się tak, jakbym kogoś zamordowała...
Sędzia wypowiedział kilka kojących słów, po czym spytał, czy panią Sprot łączyło
coś z denatką.
- Nie, nigdy w życiu jej nie widziałam. Przypuszczam, że musiała być zupełnie
obłąkana... przecież ona nie znała ani mnie, ani Betty...
W odpowiedzi na dalsze pytania pani Sprot zeznała, że w swoim czasie
uczestniczyła w pracach komitetu szyjącego odzież dla uchodzców z Polski, ale na
tym kończyły się jej kontakty z Polakami przebywającymi w Anglii.
Następnym świadkiem był Haydock. Opisał, jakie kroki przedsięwziął i w jaki
sposób trafił na ślad cudzoziemki. Zdał też sprawę z przebiegu pózniejszych
zdarzeń.
- Nie ma pan absolutnie żadnych wątpliwości, że Polońska zamierzała skoczyć w
przepaść?
- Albo skoczyć, albo rzucić dziecko. Robiła na mnie wrażenie osoby obłąkanej,
zamroczonej nienawiścią. Wszelkie próby przemówienia jej do rozsądku okazałyby
się z pewnością daremne. Był to moment wymagający natychmiastowego
działania. Przyszło mi na myśl, żeby do niej strzelić i ranić ją, ale zasłaniała się
dzieckiem jak tarczą. Bałem się, że jeśli strzelę, zabiję małą. Pani Sprot
zaryzykowała, ratując w ten sposób życie swojej Betty.
Pani Sprot znowu wybuchnęła łkaniem.
Pani Blenkensop ograniczyła się do potwierdzenia zeznań komandora Haydocka.
Następnym świadkiem był pan Meadowes.
- Zgadza się pan z komandorem Haydockiem i panią Blenkensop co do oceny
zdarzenia?
- Tak jest. Polońska była tak zdesperowana, że nie mogliśmy podejść do niej
bliżej. Jeszcze chwila, a rzuciłaby się wraz z dzieckiem w przepaść.
Dalsze zeznania nie wniosły nic nowego. Sędzia śledczy zwrócił się teraz do
sędziów przysięgłych, oznajmiając, że Wanda Polońska poniosła śmierć z ręki pani
Sprot, i formalnie uwolnił tę ostatnią od winy. Brakowało dowodów na określenie
stanu psychicznego denatki. Być może powodowała się nienawiścią do Anglii.
Część paczek z odzieżą i żywnością, rozdawanych uciekinierom, nosiła nazwiska
ofiarodawców, toteż Polońska mogła z łatwością zdobyć nazwisko i adres pani
Sprot. Trudniej jednak było ustalić, czym się kierowała, porywając dziecko -
przypuszczalnie był to jakiś motyw powstały w jej obłąkanym umyśle, a
najzupełniej niezrozumiały dla człowieka normalnego. Według jej własnych słów,
Polońska poniosła w kraju ciężkie straty i może właśnie to zachwiało równowagę
jej umysłu. Z drugiej jednak strony mogła być agentką obcego wywiadu.
Sąd przysięgłych wydał orzeczenie zgodne ze stanowiskiem sędziego śledczego.
Nazajutrz po rozprawie pani Blenkensop i pan Meadowes spotkali się, aby omówić
sytuację.
- Wanda Polońska zeszła ze sceny i, jak zwykle, zapuszczono za nią czarną
kurtynę - powiedział ponuro Tomasz.
Tuppence kiwnęła głową.
- Tak, trzeba przyznać, że oni po mistrzowsku zacierają ślady. %7ładnych papierów,
żadnych absolutnie wskazówek co do pochodzenia pieniędzy znajdujących się w
posiadaniu Polońskiej i jej krewnych, żadnego wykazu osób, z którymi mieli
kontakty.
- Piekielnie sprytna robota - przyznał Tomasz. Po chwili dodał:
- Wiesz, Tuppence, coraz mniej mi się podoba ogólna sytuacja. Tuppence
przyznała mu słuszność. Wiadomości z frontów były istotnie niepokojące.
Armia francuska cofała się na całej linii i wydawało się rzeczą mało
prawdopodobną, aby cokolwiek zdołało zahamować falę odwrotu. Ewakuacja z
Dunkierki była w toku. Upadek Paryża zdawał się kwestią kilku dni. Gdy wyszło na
jaw, jak niedostateczne jest uzbrojenie i zaopatrzenie armii mających stawić czoło
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
-
Odnośniki
- Strona startowa
- Neighbor from Hell 7 Christmas From Hell R. L. Mathewson
- Christina Dodd WybraĹcy CiemnoĹci 2 Dotyk CiemnoĹci
- Eden Robins, Ariana Dupre, Karen McCullough Beneath a Christmas Moon (pdf)(1)
- Belston i przyjaciele 02 Tajemnica rodziny ColtonĂłw Merrill Christine
- Christine Feehan Mroczna Seria 12 Dark Melody
- 03 W czepku urodzone Christenberry Judy Do utraty tchu
- Christie Agatha Tajemnica rezydencji Chimneys
- Christie Agatha Zagadka Blekitnego Expresu
- Christie Agatha Wigilia Wszystkich ĹwiÄtych
- Christie Agatha Morderstwo odbÄdzie siÄ
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- szczypiorkow.pev.pl