[ Pobierz całość w formacie PDF ]

twarzy Shirl. Nie rozpłakała się przy stole, ale teraz powstrzymanie się było ponad jej siły. Wszystko
zebrało się razem - i zimno, i ten chłopak z nożem, i brak wody, a teraz jeszcze Andy. Odłożyła
latarkę na podłogę i światło zaczęło przygasać. Zanim Andy podniósł ją i znów ożywił koło
zamachowe, odwróciła się już do ściany i naciągnęła koce na głowę.
Odwzajemniała wiele z uczuć Andy'ego, tego była pewna, ale czy go kochała? Jak miała się tego
dowiedzieć, skoro prawie się ostatnio nie widywali? Czemu on tego nie rozumiał? Nie usiłowała
niczego ukrywać, niczego nie unikała. Lecz jej życie teraz to nie było życie z nim, to było
przesiadywanie w tym strasznym pokoju i czekanie, i gubienie się w domysłach, czy zajrzy do domu.
I ta ulica, ludzie na niej mieszkający, ten chłopak z nożem... Przygryzła wargi, lecz nie mogła przestać
płakać.
Gdy kładł się do łóżka, nie odezwał się ani słowem, a ona nie wiedziała, co mogłaby powiedzieć.
We dwoje było cieplej; nie przeszkadzało jej nawet, że śmierdział olejem, nie starł go dobrze z
dłoni. Gdy był blisko, czuła się o wiele lepiej .
Dotknęła jego ramienia i wyszeptała:
- Andy - ale było już za pózno. Spał głęboko.
następny
Harry Harrison Przestrzeni! Przestrzeni!
. 17 .
- Czuję, że szykują się kłopoty - powiedział detektyw Steve Kulozik, poprawiając wkładkę w hełmie
z włókna szklanego. Nałożył go i spojrzał wilkiem spod okapu.
- Czujesz kłopoty! - Andy pokręcił głową. - Ale ty masz nos. Zebrali tu cały rejon, tak zwykłych
funkcjonariuszy, jak detektywów i montują z nas grupę uderzeniową. Już o siódmej rano wydano nam
hełmy i bomby gazowe, zgromadzono tu byśmy czekali na rozkazy, a ty wyczuwasz, że szykują się
kłopoty. Jak ty to robisz? To jakiś sekret, Steve?
- Wrodzony talent - odpowiedział grubas.
- Proszę was wszystkich o uwagę - krzyknął kapitan. Głosy i szuranie stopami ucichły, a wszystkie
oczy wpatrzyły się z oczekiwaniem w widoczną pod odległą ścianą postać oficera.
- Czeka nas dzisiaj szczególna robota - powiedział kapitan. - Jest ze mną detektyw Dwyer z Głównej
Kwatery, który zaraz wyjaśni wam szczegółowo, o co chodzi.
Doszło do małego zamieszania, gdy ci z tylnych szeregów usiłowali zobaczyć coś ponad głowami
siedzących z przodu. Wszyscy przybysze z Kwatery Głównej byli zwykle zwiastunami kłopotów.
Pracowali przy Centre Street i otrzymywali rozkazy bezpośrednio od detektywa inspektora Rossa.
- Czy słychać mnie z tyłu? - zawołał detektyw Dwyer i wspiął się na krzesło. Był to przysadzisty
mężczyzna z dodatkowym podbródkiem i pomarszczonym karkiem buldoga, o chrapliwym głosie. -
Czy drzwi są zamknięte, kapitanie? - zadudnił basem. - To co mam do powiedzenia, jest
przeznaczone tylko dla uszu tych ludzi.
Rozległ się pomruk tak zainteresowania, jak i potwierdzenia, że drzwi są zatrzaśnięte. Odwrócił się z
powrotem ku zgromadzonym i spojrzał na szeregi umundurowanych funkcjonariuszy z patroli i
oliwkowo-zielono-szare płaszcze usadowionych na samym końcu detektywów.
- Tej nocy będzie w mieście kilkaset, a może i kilka tysięcy ofiar śmiertelnych - powiedział. -
Waszym zadaniem , jest, sprawić, by liczba ta była jak najmniejsza. Chciałbym, abyście wychodząc
stąd wiedzieli dobrze, co się dzieje i byście pamiętali, że im szybciej uda się stłumić szykujące się
zamieszki, tym mniej ludzi zginie. Wszelkie ruchawki należy tłumić w zalążku, nam też będzie wtedy
łatwiej. Stacje opieki społecznej nie zostaną dzisiaj otwarte i przez najbliższe trzy dni nie będzie
wydawana żadna żywność. - Podniósł głos, by przekrzyczeć nagły pomruk. - Uspokójcie się! Kim
jesteście? Funkcjonariuszami policji czy bandą starych bab? Mówię wam to wprost, byście mogli
przygotować się na najgorsze, a nie żebyście mieli temat do pytlowania.
Zapadła absolutna cisza.
- W porządku. Problemy zapowiadały się już od paru dni, ale dopóki nie wiedzieliśmy, na czym
stoimy, nie mogliśmy działać. Teraz wiemy. Miasto wydawało racje żywnościowe aż do niemal
zupełnego opróżnienia magazynów. Zamierzamy zamknąć je teraz na czas potrzebny do odbudowania
zapasów i otworzyć dopiero za trzy dni. Racje będą wtedy mniejsze, co jest zresztą na razie
wiadomością niejawną i nie powinno być rozpowszechniane. Pozostaną mniejsze przez całą zimę i [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • supermarket.pev.pl
  •