[ Pobierz całość w formacie PDF ]

nie piśnie słówka, ale tamci dwaj nie wiem. Mogliby nas wszystkich wplątać. Więc radzę
ci z całego serca: nawet nie myśl o tym, by pomóc glinom odszukać tego, kto kropnął
żonę ich kapitana.
- Rozumiem, o co ci chodzi.
Przejechali w milczeniu przez Queens i znalezli się w Brooklynie.
- Ciekawe, co postanowi ojciec - rzekł Vincent. - Wiesz, jak istotny jest dla niego
honor. Dlatego potrafi zrozumieć, co czują gliny. Jednemu z nich kropnięto żonę. Wzięli
to sobie do serca, siedli na nas, i teraz trudno im się wycofać, nic nie osiągnąwszy. Więc
najlepiej byłoby im dać kogo chcą. Ed może to z nimi omówić, wyjaśnić, że ci, którzy
wiedzą, kto kropnął tę babę, nie mogą wydać im mordercy, bo nie chcą być zamieszani w
sprawę porwania Filargiego i mieć do czynienia z policją federalną. Ale są gotowi
dostarczyć im zwłoki mordercy w dowolnym czasie i w dowolnym miejscu, z podpisanym
przyznaniem się do winy w zębach. Filargi, kiedy go puścimy, rozpozna zwłoki. Telewizja
i gazety zrobią resztę. Ułożą wspaniałą historię o tym, jak wybuchła strzelanina i gliny w
obronie własnej zabiły tego gnojka, który zamordował żonę kapitana policji. Najpierw
podpisał zeznanie, a potem nagle rzucił się do ucieczki; wywiązała się strzelanina i
musieli go kropnąć. Dostaną odznaczenia, medale. Będą mieli zabójcę i wtedy wszystko
wróci do normy, nasze układy zaczną funkcjonować po staremu.
- Niezły pomysł. Całkiem zgrabnie to obmyśliłeś! pochwalił Angelo.
- Pogadam z ojcem i w razie czego ściągniemy Charleya, żeby nam powiedział, kto
był z nim na piętrze.
Wieczorem Angelo zadzwonił do Charleya do Brentwood.
- Charley, słuchaj. Najpózniej jutro w południe musisz go zabrać. Przyjedz jeszcze
dziś, po drodze wpadnij po Irene i przywiez ją również. Musimy przygotować plan
działania.
Odwiesił słuchawkę.
Rozdział 34
Na bankiet ku czci Vincenta Prizziego mający się odbyć w połowie września w
Palermo Gardens, już pod koniec lipca rozesłano ozdobne zaproszenia - osiemset
dwadzieścia sześć sztuk wzbudzając ogromne podniecenie i ciekawość wśród członków
rodziny. Vincentowi budynek Palermo Gardens wydawał się wspaniały: wciąż widział go
takim, jaki był przed pięćdziesięciu laty, kiedy po raz pierwszy gościł tam na balu.
Właśnie owego wieczoru, pięćdziesiąt lat temu, stracił cnotę. Nadal uważał, że
zawdzięcza to ojcu, który pełnił wówczas funkcję mistrza ceremonii. Seks nie był dla
Vincenta specjalnie istotny. Po tym pierwszym razie przekonał się, że może się spokojnie
obywać bez kobiet, ale tamten wieczór dobrze zapadł mu w pamięć - czterdziestoletnia
szatniarka dała mu się wyruchać na stosie okryć gości, pewnie dlatego, że bardzo jej
zależało na przedłużeniu koncesji.
135
Vincent wiedział, że jeśli staruszka jeszcze żyje, ma już dziewięćdziesiąt lat, ale
wspominał ją jako wesołą kobietkę i niezłą dupę. W jego umyśle stary gmach Palermo
Gardens zachował swoją świetność.
W rzeczywistości była to ponad osiemdziesięcioletnia rudera, bez żadnych
zabezpieczeń na wypadek pożaru, której nie zburzono tylko dlatego, że Corrado Prizzi
nie chciał się na to zgodzić z przyczyn sentymentalnych: tu bowiem spraszał ludzi z
sąsiedztwa, tu oplatał ich swoją niewidzialna pajęczyną, tej budowli zawdzięczał
powstanie banku Prizzich, potem loterii i całej reszty. To właśnie spotkania towarzyskie w
Palermo Gardens, potańcówki i występy organizowane przez niego dla okolicznych
mieszkańców, na których poznało się niejedno pózniejsze małżeństwo, uczyniły z niego
przywódcę, i to takiego, jakim być pragnął: lubianego i akceptowanego przez wszystkich.
Wypłynął dzięki Palermo Gardens ludzie go poznali, nabrali do niego zaufania, a to
umożliwiło mu założenie rodziny Prizzich. Większość z nich nadal, tak jak on i Vincent,
nie dostrzegała upadku Palermo Gardens. Bankiet na cześć Vincenta miał być sukcesem
na wielu poziomach, ale największym był na poziomie pamięci. Władze miejskie w ciągu
ostatnich dwudziestu lat czterokrotnie skazywały budynek na rozbiórkę, lecz za każdym
razem Don Corrado polecał Edowi doprowadzić do cofnięcia decyzji.
Angelo Partanna wkroczył na salę w towarzystwie Maerose i żon dwóch spośród
trzech capiregime rodziny. Don Corrado miał zjawić się pózniej. Wszyscy się dziwili, że
nie ma Charleya i jego żony, ale Charley musiał zostać w Brentwood i pilnować
Filargiego. Trzej capiregime: Sal Prizzi, Rocco Sestero i Tarquin Garrone, straż honorowa
Vincenta w dniu bankietu, przywiezli go czarnym lincolnem zarejestrowanym jako
własność firmy Carolina Peach Congress z Great Neck na Long Island. Prowadził Zingo
Poppaloush. Wszyscy mieli na sobie czarne fraki, białe koszule i czarne muszki -
żadnych pedalskich kolorów. Kiedy Vincent wysiadał z limuzyny, tłumek złożony z
czterdziestu mieszkańców sąsiedztwa zaczął wznosić okrzyki na jego cześć niewielka
spontaniczna demonstracja sympatii zorganizowana przez ludzi Rocca Sestera.
Zostań w wozie polecił Rocco Poppaloushowi. Szef chce, żebyś czekał tu, kiedy
wyjdzie.
Dwaj mężczyzni ruszyli przodem, torując Vincentowi drogę, trzeci popychał go z
tyłu; w końcu zdołali się przebić przez tłum i znalezć w udekorowanej wstęgami, bibułą
oraz lampionami sali bankietowej. Gdy szli między rzędami otoczonych gośćmi stołów,
mężczyzni wznosili okrzyki na cześć Vincenta i gwizdali przerazliwie na palcach, a
kobiety pchały się do przodu, żeby go dotknąć. Vincent ściskał wyciągane do niego ręce i
parł naprzód przez podniecony tłum, zupełnie jakby był mistrzem świata wagi ciężkiej
wracającym z ringu po zwycięskiej walce. Wreszcie, dzięki autorytetowi, jaki mieli wśród
tłumu, trzem capiregime udało się doprowadzić solenizanta do podium, na którym
siedziały ich żony oraz Maerose w towarzystwie Angela Partanny. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • supermarket.pev.pl
  •