[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Kilka minut głaskała kota, po czym podeszła do sekretarzyka. Drżącymi pal-
cami ujęła pojemnik z Ultra, który odłożyła tam ubiegłej nocy. Jeszcze raz wyjęła
jedną niebieską kapsułkę i zaczęła ją oglądać. Tak bardzo łaknęła ulgi. Naradzała
się sama ze sobą, czy nie wypróbować leku chociaż przez jedną dobę, nie zoba-
czyć, jaki byłby efekt. Zachowanie Edwarda w obliczu straty Bufora było dopraw-
dy podziwu godnym świadectwem jego możliwości. Posunęła się nawet do tego,
żeby nalać sobie wody do szklanki.
Ale nie wzięła kapsułki. Zaczęła się natomiast zastanawiać, czy reakcja
Edwarda nie była przesadnie wyważona. Zarówno wiedza, jak i intuicja mówiły
jej, że pewna dawka żalu jest niezbędna w życiu emocjonalnym człowieka. Przy-
szło jej do głowy, że blokowanie naturalnego uczucia smutku może mieć w przy-
szłości swoją cenę.
Z tą myślą odłożyła kapsułkę z powrotem do fiolki i zaryzykowała wizytę
w laboratorium. W obawie przed następnymi nie kończącymi się pokazami do-
słownie skradała się przez budynek.
Na szczęście na górze byli tylko Edward i David, i to w przeciwnych końcach
ogromnego pomieszczenia. Kim mogła więc zaskoczyć Edwarda bez wiedzy po-
228
zostałych. Zobaczywszy ją, chciał coś powiedzieć, ale uciszyła go kładąc palec na
ustach. Ujęła go za rękę i wyprowadziła na zewnątrz.
Gdy zamknęły się za nimi drzwi laboratorium, Edward spytał śmiejąc się:
 Co cię, u licha, napadło?
 Chciałam tylko z tobą porozmawiać  wyjaśniła Kim.  Przyszła mi do
głowy pewna refleksja, którą mógłbyś może wykorzystać opracowując protokół
kliniczny dla Ultra.
Opowiedziała Edwardowi o swoich rozważaniach na temat smutku i zazna-
czyła, że to samo dotyczy niepokoju i melancholii. Stwierdziła, że jej zdaniem
uczucia te, jakkolwiek bolesne, w umiarkowanych dawkach odgrywają pozytyw-
ną rolę jako motor ludzkiego rozwoju, zmian i twórczości. Zamknęła swój wywód
następującą konkluzją:
 Obawiam się po prostu, że przyjmowanie leku takiego jak Ultra, który ła-
godzi te stany emocjonalne, może mieć ukryte konsekwencje i spowodować po-
ważne, a nieprzewidziane skutki uboczne.
Edward uśmiechnął się i powoli pokiwał głową.
 Doceniam twoją troskę  rzekł.  To interesująca opinia, ale ja jej nie
podzielam. Widzisz, ona wywodzi się z fałszywego założenia, że umysł, duch
jest czymś mistycznie oddzielonym od ciała materialnego. Ta stara hipoteza zo-
stała obalona przez najnowsze doświadczenia, które dowiodły, że duch i ciało są
jednością, także w sferze nastroju i emocji. Emocje mają podłoże biologiczne,
czego dowodzi fakt, że wpływają na nie takie leki jak Prozac, który modyfikuje
poziom neuroprzekazników. To zrewolucjonizowało poglądy na temat funkcjono-
wania mózgu.
 Dla mnie takie myślenie jest dehumanizujące  zaprotestowała Kim.
 Spójrzmy na to z innej strony. Co z bólem? Czy uważasz, że powinno się
stosować leki przeciwbólowe?
 Ból to co innego  odparła Kim. Zorientowała się, jaką pułapkę
filozoficzną na nią zastawił.
 Ja tak nie uważam. Ból jest także zjawiskiem biologicznym. Skoro zarówno
ból fizyczny jak i ból psychiczny mają takie same korzenie biologiczne, powinny
być również tak samo leczone, konkretnie starannie opracowanymi preparatami
nacelowanymi jedynie na te struktury mózgu, które są za nie odpowiedzialne.
Kim była zawiedziona. Miała ochotę spytać Edwarda, jak wyglądałby świat,
gdyby Mozart albo Beethoven byli na lekach przeciwlękowych albo przeciwde-
presyjnych. Ale nie powiedziała nic. Wiedziała, że to nie ma sensu. Edward nie
był w stanie wykroczyć poza punkt widzenia naukowca.
Uściskał ją wylewnie i jeszcze raz podkreślił, że w pełni docenia jej zaintere-
sowanie. Potem poklepał ją po głowie.
 Jeśli chcesz, możemy jeszcze kiedyś o tym porozmawiać. Ale teraz muszę
już wracać do pracy.
229
Kim przeprosiła i zawróciła do domu.
ROZDZIAA 15
CZWARTEK, 29 WRZEZNIA, 1994
W ciągu następnych dni Kim kilkakrotnie przy różnych okazjach odczuwała
pokusę, żeby wypróbować Ultra. Narastający niepokój zaczął powodować trud-
ności ze snem. Ale ilekroć była o krok od wzięcia leku, cofała się.
Starała się za to wykorzystać ten niepokój jako czynnik motywujący. Codzien-
nie spędzała ponad dziesięć godzin na pracy w zamku. Porzucała ją dopiero, kie-
dy zmęczony wzrok nie był w stanie odcyfrować ręcznego pisma. Jak na złość jej
zwiększone wysiłki nie przynosiły żadnych rezultatów. Marzyła już, żeby znalezć
cokolwiek z siedemnastego wieku, nawet bez związku z Elizabeth, po prostu na
zachętę.
Obecność hydraulików okazała się raczej sympatyczną rozrywką niż prze- [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • supermarket.pev.pl
  •