[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Kiedy wanna się napełniła, włączył bąbelki i fale i wciągnął
DeliÄ™ do wody. ByÅ‚o bosko, choć woda szczypaÅ‚a jÄ… w intym­
nych miejscach.
- Bałem się tego - rzekł przepraszająco. - Bardzo boli?
- Tylko trochę - odpowiedziała. - Nic mi nie jest Naprawdę.
Marcus oparł się o krawędz wanny, robiąc poważną minę.
- Coś jest nie tak? -domyśliła się.
- Chyba wiesz, że żadna metoda regulacji urodzin nie jest
w stu procentach pewna? - zapytał z powagą.
Serce podskoczyło jej w piersi.
- Wiem.
- Delio, zabezpieczenie, jakiego użyłem, wystarcza na
jeden raz. A my zrobiliśmy to dwa razy.
- I co?
- Guma pękła.
Zmieszała się i spojrzała na niego z niepokojem.
- Gdyby przyszło co do czego, zajmę się tobą.
NIEBEZPIECZNA MIAOZ 81
- Masz na myśli... zabieg?
- Nie! - wykrzyknął z przerażeniem. - A ty... zrobiłabyś
to...?
- Nie mogłabym!
Odetchnął z ulgą i przeciągnął się, aż mu zatrzeszczały
kości.
- Czasami ciąży mi mój wiek - wyjaśnił ze śmiechem,
czujÄ…c na sobie jej spojrzenie. - Jestem od ciebie straszy. I to
dużo starszy.
- Nie bądz głupi - odparła.
Marcus zaczerpnÄ…Å‚ tchu.
- Nie tak miało być. Zaprosiłem cię na lunch i wycieczkę
do wieży pirata, a patrz, gdzie wylądowaliśmy.
PopatrzyÅ‚a na jego szeroki tors i muskularne ramiona. By­
Å‚y takie silne. PamiÄ™taÅ‚a to mocarne ciaÅ‚o nad sobÄ…, uderzajÄ…­
ce w nią w oszalałym rytmie.
Spłonęła rumieńcem.
- No, no - mruknÄ…Å‚ Marcus. - Czyżby miÅ‚e wspom­
nienia?
W odpowiedzi rzuciła w niego gąbką.
Chwycił ją w locie i nagle przysunął się, by ją przycisnąć
do ściany.
- To byłoby nierozsądne - wyszeptał, miażdżąc ustami
jej wargi, podczas gdy dłonie odnalazły pod wodą jej piersi
i zaczęły je pieÅ›cić. - Ty jesteÅ› obolaÅ‚a, a ja caÅ‚kiem do ni­
czego.
Zarzuciła mu ręce na szyję i oddała pocałunek. Ciało jej
wibrowało energią i radością.
- Jesteś jak dynamit - powiedziała urywanym szeptem.
- Ty też. JesteÅ› spontaniczna, zmysÅ‚owa i sÅ‚odka. MógÅ‚­
bym cię jeść łyżkami!
- Myślałam, że to właśnie robisz - zażartowała, całując
82 NIEBEZPIECZNA MIAOZ
go namiętnie i po raz pierwszy w życiu poczuła, iż ma władzę
nad mężczyzną.
- Delio, to szaleÅ„stwo! Chyba oboje postradaliÅ›my zmy­
sły! Nie możemy ryzykować tego rodzaju komplikacji.
Uniosła się tak, że jej piersi znalazły się na wysokości jego
oczu.
- Nie możemy? Jesteś tego pewny?
- Nie masz pojęcia, co teraz będzie - powiedział, kręcąc
głową. - Przez cały czas będziemy mieli na siebie ochotę.
Będzie to widać i ludzie się domyślą.
- Czy to ma jakieÅ› znaczenie?
- Owszem, kochanie, ma - odparł z powagą. - Nie wiesz,
kim jestem i czym się zajmuję. Nie wiesz także, jakie to może
być niebezpieczne.
W tym momencie przypomniaÅ‚a sobie, co mówili jej Bar­
ney i Barb. SpadÅ‚o to na niÄ… jak grom z jasnego nieba. Popa­
trzyła na Markusa przerażona. Wtedy pojął, że zna prawdę,
i zasępił się.
- Wiesz, kim jestem, prawda? WiedziaÅ‚aÅ› już wtedy, kie­
dy przyjechałem po ciebie do hotelu?
Odsunął ją, wyszedł z wanny, wytarł się i nałożył biały froto-
wy szlafrok, który podkreślał oliwkową cerę. Delia wygramoliła
siÄ™ tuż po nim, chwyciÅ‚a jeden z rÄ™czników kÄ…pielowych rozÅ‚o­
żonych na grzejniku, i owinęła się nim, zażenowana. Marcus
popatrzył na jej zgnębioną minę, westchnął ciężko i powiedział:
- Nie chciałem, żebyś wiedziała. Przynajmniej nie teraz.
Póki się lepiej nie poznamy.
Delia mimowolnie się roześmiała. Lepiej już chyba nie
można. W każdym razie fizycznie.
- Kto ci powiedział? Siostra czy Barney? - zapytał.
- Oboje.
Nie przysunął się bliżej, choć miał wielką ochotę. Chciał
NIEBEZPIECZNA MIAOZ 83
wziąć ją w ramiona i kołysać, póki się nie uspokoi. Na myśl
o tym, czego musiaÅ‚a siÄ™ dowiedzieć o nim i o jego przeszÅ‚o­
ści, przeszedł go dreszcz. Rzecz w tym, że nie był już taki jak
dawniej. Był człowiekiem uczciwym pod każdym względem,
ale nie mógł jej o tym powiedzieć. Nie mógł się przyznać, że
zerwał dawne więzi i skończył z tamtym stylem życia. Nie
mógł sobie pozwolić na to, by komukolwiek zaufać - a już na
pewno nie dziewczynie, której prawie nie znał - mimo iż
budziÅ‚a w nim tak niezwykÅ‚e uczucia. Już raz zostaÅ‚ sprzeda­
ny przez kobietÄ™, której ufaÅ‚, i omal nie przypÅ‚aciÅ‚ tego ży­
ciem. Patrzył niepewnym wzrokiem na Delię i czekał.
A ona stała zdruzgotana. Pod wpływem nowych doznań
wszystko, co o nim wiedziała, wyleciało jej z głowy. Cóż
z tego, że odzyskała rozum, kiedy jest już za pózno?
- Nie jestem taki zły, jak mówią - odezwał się po chwili
Marcus. - Nie jestem poszukiwany listem gończym. Byłem
aresztowany tylko raz, kiedy miałem dwadzieścia lat, pod
zarzutem współudziału w spisku. Sprawa została oddalona.
To już przeszłość.
Skoro tak, to zupeÅ‚nie co innego. Odetchnęła z ulgÄ… i od­
ważyła się na niego spojrzeć.
- Nie wiem wiele o świecie - powiedziała. - %7łyłam jak
w kokonie. Chroniła mnie matka, a przede wszystkim Barb.
Raz czy dwa spotkałam się z chłopakiem, ale skończyło się
tak, że Barb go spławiła.
- Twoja siostra do tego stopnia onieśmiela mężczyzn?
- zainteresował się Marcus.
Delia pokiwała głową.
- Ona jest niesamowita.
- Boisz siÄ™ jej?
- Nie chodzi o to, że się jej boję. Ja po prostu rzadko
byłam jej nieposłuszna.
84 NIEBEZPIECZNA MIAOZ
- Powiedziałaś jej, że się ze mną umówiłaś? - zapytał,
marszczÄ…c brwi.
Delia oblała się purpurą.
- No tak... - mruknÄ…Å‚.
- Zabroniłaby mi jechać z tobą - wyjaśniła Delia.
Słysząc to, poczuł się lepiej. Jeżeli gotowa była z jego
powodu narażać się na wymówki siostry, to znak, że musi coś
do niego czuć.
- A ty chciałaś, tak? - zapytał cicho.
- O niczym innym nie myÅ›laÅ‚am - przyznaÅ‚a siÄ™. - Ma­
rzyłam o tym, żeby się z tobą zobaczyć.
- Ja też chciałem się z tobą zobaczyć. - Przysunął się
bliżej i przyciągnął ją do siebie. - Zaryzykuj i postaw na
mnie. Teraz nie mogę ci niczego obiecać, ale nie potrafię
znieść myśli, że miałbym cię utracić.
- Ja też nie - zapewniła go przejęta.
- Spędz ze mną tę noc - poprosił, muskając ustami jej
wargi.
- Całą noc?
- Tak, Delio. Chcę cię trzymać w ramionach. Pragnę tego
bardziej, niż jestem w stanie wyrazić słowami.
To dobrze, bo ona marzyła dokładnie o tym samym.
- Co mam powiedzieć recepcjoniÅ›cie w hotelu, na wypa­
dek gdyby Barb zadzwoniła i o mnie spytała? Jak się dowie,
że jestem z tobą, gotowa umrzeć na serce.
- Mam przyjaciółkÄ™ imieniem Karen - powiedziaÅ‚ i roze­
śmiał się na widok zazdrosnej miny Delii. - Ma sześćdziesiąt
lat i uwielbia romantyczne historie. Powie twojej siostrze, że
poznaÅ‚a ciÄ™ w kasynie i zaprosiÅ‚a na poranny rejs swoim jach­
tem. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • supermarket.pev.pl
  •