[ Pobierz całość w formacie PDF ]

 Marynarze do pomp, panie Hyslop! Toniemy!... Statek kołysze się
gwałtownie i A. J. wypada za burtę.
 Opuścić statek, do licha! Wszyscy na brzeg! Ekran blednie przy
dzwiękach muzyki mambo.
Uroczyste otwarcie  Escuela Amigo", szkoły dla młodocianych
przestępców z Ameryki Aacińskiej ufundowanej przez A. J. Na widowni siedzą
członkowie ciała profesorskiego i dziennikarze. A. J. wchodzi na mównicę
udekorowaną flagami amerykańskimi.
A. J.: Zacytujmy nieśmiertelne słowa ojca Flanagana:  Nie ma złych
chłopców..." Gdzie rzezba, do licha?!
TECHNIK: Mam ją przywiezć?
A. J.: A jak sądzisz? Mam ją odsłonić in absentia?
TECHNIK: W porządku, w porządku... Zaraz wracam.
Ciągniona przez traktor rzezba wjeżdża na scenę i staje przed mównicą.
A. J. naciska guzik. Pod sceną zaczynają ogłuszająco wyć turbiny. Wiatr zwiewa
z rzezby czerwoną aksamitną zasłonę, która opada na członków ciała
profesorskiego w pierwszym rzędzie... Między widzami przelatują kłęby kurzu i
śmieci. Wycie powoli cichnie. Profesorowie wyplątują się spod zasłony...
Wszyscy spoglądają z zapartym tchem na rzezbę.
OJCIEC GONZALES: Matko Boża!
DZIENNIKARZ  TIME": Nie wierzę!..
 DAILY NEWS": Przecież to pedał!...
Chłopcy gwiżdżą.
Kiedy kurz opada, ukazuje się monumentalna rzezba z lśniącego różowego
marmuru. Nagi chłopiec pochyla się nad śpiącym towarzyszem, najwyrazniej
zamierzając obudzić go fiutem. Trzyma go prawą ręką, a lewą sięga po przepaskę
na biodrach śpiącego. Widać sugestywnie wypięte pośladki. Obaj chłopcy mają
kwiaty za uszami i identyczny wyraz twarzy, senny a zarazem okrutny, niewinny
i zepsuty. Rzezba stoi na wapiennym postumencie, na którym widnieje dewiza
szkoły:  Z nim i dla niego".
A. J. rozbija butelkę szampana na wypiętych pośladkach młodzieńca.
 Pamiętajcie, chłopcy, oto zródło szampana!...
MANHATTACSKA SERENADA
A. J. i jego świta wchodzą do nocnego lokalu w Nowym Jorku. A. J., w
kraciastych spodniach i kaszmirowej marynarce, prowadzi pawiana na złotym
łańcuchu.
KIEROWNIK: Chwileczkę! Chwileczkę! Co to takiego?
A. J.: Mój ilyryjski pudelek. Przesympatyczne zwierzątko, obecnie
bardzo modne. Doda klasy pańskiej spelunce.
66
KIEROWNIK: Wygląda zupełnie jak pawian. Proszę zostawić go na
zewnątrz.
CZAONEK ZWITY: Nie wie pan, kto to jest? To A. J., ostatni z wielkich
utracjuszy.
KIEROWNIK: Niech zabiera swojego pawiana i niech utracjuszy się gdzie
indziej.
A. J. zatrzymuje się przed innym klubem i zagląda do środka.
A. J.: Eleganckie pedały i stare cipy. Do licha, znalezliśmy właściwe
miejsce! Avanti, ragazzi!
Wbija w podłogę złoty gwózdz, uwiązuje pawiana, po czym prowadzi
wytworną konwersację ze swoją świt
 Fantastyczne!...
 Niewiarygodne!...
 Cudowne!...
A. J. wkłada do ust długą cygarniczkę z nieprzyzwoicie elastycznego
materiału, która kołysze się i faluje niczym glista.
A. J.: Więc leżę płasko na brzuchu na wysokości dziesięciu tysięcy
metrów...
Kilku pedałów siedzących w pobliżu unosi głowy niczym zwierzęta, które
zwietrzyły niebezpieczeństwo. A. J. zrywa się na równe nogi z nieartykułowanym
okrzykiem.
 Ty czerwonodupcu!  wrzeszczy.  Ja cię nauczę srać na podłogę!...
Wyciąga z parasola bat i wali pawiana w tyłek. Małpa wrzeszczy i
wyrywa złoty gwózdz. Wskakuje na sąsiedni stolik i włazi na starą kobietę,
która pada na zawał.
A. J.: Przepraszam, szanowna pani. Dyscyplina przede wszystkim.
Biczuje wściekle pawiana, który lata po całej sali, piszcząc, warcząc
i srając ze strachu. Małpa skacze na gości, biega po szynkwasie, wiesza się na
kotarach i żyrandolach...
A. J.: Będziesz srał we właściwym miejscu albo już nigdy się nie
wysrasz!
CZAONEK ZWITY: Wstydz się! Jak możesz drażnić A. J. po tym, co dla
ciebie zrobił?
A. J.: Niewdzięcznicy! Wszystko niewdzięcznicy! Wyrwałem go ze szponów
starej cioty!
Oczywiście nikt nie wierzy w legendę A. J. Sam A. J. twierdzi, że jest
 niezależny", co oznacza w istocie:  Pilnuj własnego nosa..." Nie istnieją już
ludzie niezależni... W Interzone roi się od wariatów różnego autoramentu, ale
nie ma nikogo, kto zachowywałby neutralność.
Hassan to zwolennik fluidyzmu; krążą pogłoski, że jest także tajnym
telepatystą.
 Do diabła, chłopcy  mówi z rozbrajającym uśmiechem.  Jestem po prostu
starym nowotworem złośliwym i muszę się rozrastać.
Ma pustą, woskową twarz, mówi z teksańskim akcentem z okolic Dallas i
nosi kowbojskie buty, szerokoskrzydły kapelusz, nieodłączne ciemne okulary
oraz dobrze skrojony garnitur z banknotów o wysokich nominałach. (Banknoty :
te są legalnym środkiem płatniczym, ale staną się zbywalne dopiero po pewnym
terminie... Ich wartość nominalna dochodzi do miliona klamów).
 Czuję, jak się na mnie rozmnażają  mówi nieśmiało Hassan.  To
trochę tak, cóż, jakbym był samicą skorpiona noszącą na ciele swoje
potomstwo... Do licha, mam na-dzieję, że was nie zanudzam...
Salvador, znany wśród przyjaciół jako Sally  zawsze trzyma pod ręką
kilku  przyjaciół", płacąc im od godziny  wyleczył się na handlu cielętami
podczas drugiej wojny światowej. (Wyleczyć się to znaczy zbić majątek.;
Wyrażenie używane przez nafciarzy z Teksasu). Jego fotografia, przechowywana w
archiwum Departamentu Zdrowej %7ływności i Narkotyków, przedstawia mężczyznę
uderzająco podobnego do mumii: twarz Hassana, gładka, nalana i pozbawiona
67
porów, wygląda jak impregnowana parafiną. Jedno oko jest ołowianoszare i
wyłupiaste, pokryte nieprzejrzystymi plamkami, drugie zaś czarne i lśniące jak
u owada.
Jego oczy są zazwyczaj ukryte za ciemnymi okularami. Wygląda groznie i [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • supermarket.pev.pl
  •