[ Pobierz całość w formacie PDF ]
pieszczoty umrzeć. Spłynął po niej dreszcz rozkoszy, której przedtem nawet
sobie nie wyobrażała.
- 66 -
S
R
Jak mogła zapomnieć o tak silnym przeżyciu? Jak mogła doznawać tak
namiętnych uczuć ze swoim mężem i nie pamiętać tego? Pieścił ją i całował
coraz goręcej.
Mimo dzielących ich ubrań, doskonale czuł pulsujące pożądanie, rozkosz
i szaleństwo w jej piersiach. Pomagała mu dłonią odnalezć najbardziej czułe
zakamarki jej ciała.
Ich oczy zmatowiały. Sam pragnęła więcej, chciała rozpiąć koszulkę,
zrzucić biustonosz, żeby dotykał jej nagiej. Wiedziała, że on chce tego samego.
Jego oczy były zamglone z pożądania.
Ostatkiem sił powstrzymał się. Oderwał od niej ręce. Dane sobie słowo
nie pozwalało mu na nic więcej. To i tak było za dużo.
- Przepraszam cię, Samanto. Starała się wyrównać oddech.
- Nie chcę, aby to był koniec, jesteś przecież moim mężem. To nic złego,
że to robimy.
Bał się, że nie będzie umiał jej tego rozsądnie wytłumaczyć. Nie wiedział,
co powiedzieć.
- Przecież nie pierwszy raz jesteśmy ze sobą, skoro jestem z tobą w ciąży
- powiedziała z wyrzutem.
Posadził ją wygodniej na kolanach.
- Nie to miałem na myśli. Oparła łydki o kant biurka. Czekała.
- Tłumaczyłem ci, kochanie, że jeszcze nie teraz. Musimy z tym poczekać
- zakończył.
Jego ręce otaczały jej biodra. Patrzył przez okno na trawnik z zieloną,
soczystą roślinnością.
Czy kiedykolwiek będziemy mogli być ze sobą? Dlaczego to jest takie
trudne? - Ta dręcząca myśl nie dawała jej spokoju.
- Zasłużyłaś sobie na więcej. Uwierz mi, że jest to podyktowane twoim
dobrem.
- 67 -
S
R
Domyślała się, że Garrick wstrzymuje się z podaniem prawdziwego
powodu, ponieważ prawda mogłaby być dla niej przykra.
Wszyscy w niezrozumiałym poczuciu solidarności ukrywali coś przed nią.
Czy ta przeklęta zmowa milczenia zostanie kiedyś przerwana? - To wszystko
stawało się nie do zniesienia. Miała szaloną ochotę zerwać tę zasłonę i to jak
najszybciej.
Tym razem postanowiła jednak zgodzić się z Garrickiem. Miał to być ich
pierwszy raz od czasu jej wypadku. Biorąc pod uwagę fakt, że niczego nie
pamiętała, miało to być jej pierwsze, świadomie przeżyte zbliżenie. Chciała,
żeby było wyjątkowe. Tymczasem biurko nie było najbardziej romantycznym
miejscem do uprawiania miłości.
Owszem, było to ekscytujące, ale nie tak to sobie wyobrażała.
Zapatrzony w zieleń za oknem, siedział pogrążony w swoich myślach.
Uznała, że dłużej tak być nie może. Wzięła głęboki oddech i zapytała:
- Czy możesz mi obiecać, że kiedyś to nastąpi, bez względu na luki w
mojej pamięci?
Jego oczy złagodniały, a na ustach pojawił się uśmiech. Nieodparcie
atrakcyjny uśmiech.
- Dobrze, Sam, ale pózniej.
Pózniej. Ale co dokładnie miał na myśli, mówiąc pózniej"? Czy była to
obietnica, czy też powiedział tak, bo chciał zakończyć rozmowę? Nie było to dla
niej jasne.
Przeszli do salonu, gdzie czekała na nich reszta domowników,
zgromadzona na przedobiednim drinku. Była także Beth. Garrick nalał
Samancie soku, a sobie kieliszek sherry. Objęci, przechadzali się po pokoju. Co
pewien czas Garrick zatrzymywał się, aby pogawędzić.
Samanta próbowała włączyć się w rozmowę, ale nic z tego nie
wychodziło. Garrick w nieświadomym geście owinął sobie bowiem wokół
wskazującego palca kosmyk jej włosów, i kręcąc nim nieustannie, muskał
- 68 -
S
R
delikatnie jej szyję. Rozpraszało ją to do tego stopnia, że nie mogła skupić się na
niczym innym. Dotyk był jednocześnie intymny i niewinny.
- A co ty o tym sÄ…dzisz, Sam? - To niespodziewane pytanie Beth
otrzezwiło ją na tyle, że wróciła do rzeczywistości.
Rozejrzała się wokoło, próbując zgadnąć, o czym była mowa. Wszyscy
zamilkli w oczekiwaniu na jej odpowiedz.
- Przepraszam, zamyśliłam się i nie usłyszałam pytania. Czy mogłabyś
powtórzyć? - Jej policzki oblał rumieniec.
- Mama pytała, czy masz się w co ubrać? Czy nie potrzebujesz czegoś na
sobotnie wyjście do teatru? Jeżeli chcesz, możemy pojechać po zakupy i kupić
ci kilka rzeczy - powiedziała Jenny.
- Sama nie wiem... Prawdę mówiąc, jeszcze nie miałam czasu przejrzeć
swojej szafy. A co ty o tym sądzisz, kochanie? - zwróciła się do męża.
- Nie wiem, jak wygląda twoja szafa, ale skoro Jenny chce iść z tobą po
zakupy, to znaczy, że nie masz wyjścia. Bo jak by nie wyglądała, ona i tak cię
zabierze - zażartował.
- Jesteś okropny - przerwała mu siostra i zwróciła się do przyjaciółki: - Co
sÄ…dzisz o piÄ…tku?
Samanta kiwnęła potakująco głową. Ale palec Garricka nie przestawał
gładzić jej szyi. Ciągle więc nie mogła się na niczym skoncentrować. W końcu,
mówiąc, że chce sobie dolać soku, zdjęła jego rękę z ramion i odeszła.
Sama jego obecność paraliżowała ją, a cóż dopiero dotyk. Szukała
miejsca, gdzie chociaż na chwilę mogłaby zniknąć z zasięgu jego wzroku.
Chodziła po pokoju, oglądając z zaciekawieniem różne bibeloty.
Zatrzymała wzrok na kilku zdjęciach stojących na kominku. Szczególnie
jedno przykuło jej uwagę. Stało trochę z tyłu. Sięgnęła po nie, sama nie
wiedząc, dlaczego akurat to wybrała. Wytarła palcem cienką warstewkę kurzu.
- 69 -
S
R
Serce zaczęło jej bić mocniej i poczuła skurcz w żołądku. Miała
przeczucie, że to szczególne zdjęcie. Przedstawiało czworo młodych ludzi
stojących przed bożonarodzeniowym drzewkiem.
Rozpoznała na nim Garricka, który obejmował roześmianą Jenny i siebie
zapatrzoną w stojącego obok niej mężczyznę. Nie wiedziała, kim jest ten
człowiek. Sądząc po tym, jak na niego patrzyła, musiał być dla niej kimś
ważnym.
Był bardzo podobny do Garricka, zapewne należał do rodziny. Przyszła
jej do głowy dziwna myśl. Ten człowiek mógł być jego bratem.
Podniosła głowę znad zdjęcia i spojrzała na Jenny, która od dłuższej
chwili przyglądała się jej z napięciem.
Co takiego jest na tym zdjęciu, co wzbudziło aż taki niepokój u Jenny? -
zastanawiała się.
Garrick i Beth stali w milczeniu ze wzrokiem utkwionym w kieliszkach.
Czuć było, że zanosi się na coś wyjątkowego.
- Kim jest ten młody człowiek na zdjęciu? - zapytała w końcu Samanta.
- 70 -
S
R
ROZDZIAA SIÓDMY
Znalazła zdjęcie Warrena. Garrick nie odrywał wzroku od małego
przedmiotu w jej ręce. Wiedział aż nadto dobrze, kogo przedstawia ta fotografia.
Ból, jaki wywołało to wspomnienie, obezwładniał go. Co ma odpowiedzieć?
- Kim jest mężczyzna na tym zdjęciu? - powtórzyła.
Garrick spojrzał w kierunku Jenny i Beth, szukając u nich pomocy, ale
obydwie milczały.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
-
Odnośniki
- Strona startowa
- Anne McCaffrey Pern 18 The Skies of Pern
- Anne McCaffrey Pern 16 The Master Harper of Pern
- Anne Hampson Love Hath an Island [HR 1522, MBS 135, MB 494] (pdf)
- Laurie King Anne Weverley 01 The Birth Of A New Moon
- Boge Anne Lise Grzech pierworodny 16 Chłód
- Anne Perry [Pitt 22] Southampton Row (pdf)
- Anne Hampson Flame of Fate [MB 1069] (pdf)
- Boge Anne Lise Grzech pierworodny 02 Tajemnica
- Anne Emery Cecilian Vespers, a Mystery (pdf)
- Anne Brooks & Angelina Sparrow Glad Hands
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- starereklamy.pev.pl