[ Pobierz całość w formacie PDF ]

tym znajduje się w Kalifornii! Zawsze chciałam tam pojechać.
- Przyślij mi pocztówkę - poprosiłam z uśmiechem. Wsunęłam pod pachę mały
pucharek z imitacji brązu i otworzyłam kopertę, \eby zobaczyć, czym jeszcze mnie
nagrodzono. Wewnątrz znalazłam kupon na kolację dla dwóch osób w Diamond Diner (błee!)
i bon wartości pięćdziesięciu dolarów, który mogłam zrealizować w sklepie sportowym Lee.
- Jaka szkoda. Nie zdobyłaś nic atrakcyjnego - stwierdziła ze współczuciem Stephanie.
- Chyba \artujesz. - Pomachałam jej bonem przed nosem. - W tym sklepie jest ró\owo
- zielona piłka, którą ju\ dawno sobie upatrzyłam.
Rodzina i przyjaciele przyszli za kulisy, \eby mi pogratulować. Gorączkowo
wypatrywałam Nate'a, ale nigdzie go nie było.
- Nate musiał pojechać do domu, do Millbridge - zawiadomiła mnie Janika, kiedy
zapytałam o jej kuzyna. - Wujek przyjechał i go zabrał. Nate prosił, \eby ci przekazać, jak
bardzo mu przykro, \e nie mo\e zostać. Wkrótce się do ciebie odezwie.
Serce cią\yło mi w piersi, jakby wa\yło tyle samo, co puchar Stephanie. Nie
wierzyłam, \e Nate musiał wyjechać. Pewnie bał się, \e wygram, a on nie będzie umiał się z
tego cieszyć. Widocznie myliłam się co do jego uczuć - gdyby mnie kochał naprawdę, nie
wyjechałby.
Ja byłam przygnębiona, a Linda wręcz przeciwnie.
- Pamiętasz mój artykuł do miejscowej gazety? - zapytała rozradowanym głosem. - W
końcu wymyśliłam ostateczną wersję. Będzie to wywiad ze zwycięzcą grupy juniorów,
Tadem Nukiyamą! - Kiedy wymieniła to imię, zarumieniła się, więc nabrałam podejrzeń, \e
chodzi jej o coś więcej ni\ tylko wywiad. W duchu \yczyłam jej powodzenia. Przynajmniej
jedna z nas odnalazła w konkursie prawdziwe uczucie.
- Pewnie chcesz uczcić zwycięstwo z resztą finalistów - powiedziała mama. - Jeśli
odwieziesz mnie do restauracji, to mo\esz na resztę dnia wziąć samochód. Tonya ma dziś
wolne popołudnie.
- Oczywiście - odparłam. I tak nie miałam ochoty na zabawę.
Po drodze mama zapytała:
- Myślisz, \e w przyszłym roku te\ wezmiesz udział w konkursie?
- Wątpię. Raz mi wystarczy. Mama łatwo nie zrezygnowała.
- Ale przecie\ widać, \e odziedziczyłaś rodzinne zdolności. Inaczej nie dotarłabyś do
finału.
Wzruszyłam ramionami.
- Być mo\e, ale nie licz, \e to się powtórzy. Piorun nigdy nie uderza dwa razy w to
samo miejsce. - Te słowa przypomniały mi o elektryzującym dreszczu, który czułam w
obecności Nate'a. Czy ten piorun uderzy jeszcze raz? Pewnie nie...
Kilka minut pózniej zahamowałam przed Rae's Cafe. Mama szybko pocałowała mnie
w policzek.
- Jeszcze raz ci gratuluję, kochanie. - Ju\ miała wysiąść, kiedy nagle jęknęła: - O, nie!
- Co się stało?
- Przed finałami pojechałam do domu, \eby się przebrać. Byłam tak przejęta, \e chyba
zapomniałam zamknąć drzwi - wyjaśniła. - Czy przed spotkaniem z przyjaciółmi mogłabyś
tam zajrzeć i sprawdzić, czy wszystko w porządku?
- Jasne. I tak pewnie nigdzie nie pójdę. To był cię\ki dzień i jestem skonana.
- W takim razie po prostu sobie odpocznij. Zobaczymy się pózniej. - Pomachała mi na
po\egnanie i zniknęła w restauracji.
Ruszyłam do domu. Kiedy tam dotarłam, okazało się, \e drzwi frontowe rzeczywiście
nie były zamknięte. Weszłam do środka i ju\ na progu poczułam jakąś apetyczną woń. Czy to
nadal zapach ciasteczek, które rano upiekłam na próbę - i spaliłam? Nie, to było coś innego,
bardziej przypominało zapach tortu. Ale przecie\ mama nie miałaby czasu go upiec.
Zaciekawiona poszłam do kuchni. To, co tam zobaczyłam, przeszło moje wszelkie
oczekiwania.
Sufit przecinały niebieskie, białe i srebrne serpentyny, a na ścianach wisiały baloniki
w tych samych kolorach. Ktoś pozmywał naczynia i porządnie uło\ył na półkach ksią\ki
kucharskie, które rano porozrzucałam. Na stole le\ał lukrowany tort z napisem:  Wszystkiego
najlepszego, Tai! Niebieskie litery miały wyszukane kształty.
Byłam tak zaskoczona, \e upuściłam puchar. Wtoczył się pod stół i o coś uderzył.
- Auu! - Nate wyszedł spod stołu, roztarł kolano i uśmiechnął się nieśmiało. -
Chciałem powiedzieć, niespodzianka!
- Nate! - zawołałam uszczęśliwiona. - Co ty tu... Czy to jest przyjęcie?
- Przyjęcie dla dwojga - odparł. Uśmiechnął się szerzej. - Wiedzą o tym twoja mama,
Linda, Stephanie i Janika. Próbowałem w południe wyciągnąć cię z domu, \eby mogły
udekorować kuchnię, ale nie dałaś się ruszyć. Dlatego tak wcześnie wyszedłem z finałowego
pokazu. Musiałem się śpieszyć, \eby wszystko przygotować. No, mo\e nie wszystko -
przyznał. - Tort zrobiłem wczoraj wieczorem. Kolacja będzie gotowa za kilka minut.
Przyrządziłem swoją specjalność - spaghetti carbonara. - Delikatnie pogładził mnie po
policzku. - To pierwsza z wielu kolacji, które zamierzam przygotować dla pewnej niezwykłej
dziewczyny.
Nagle poczułam się onieśmielona i spuściłam wzrok.
- Nate, to wspaniałe, co mówisz, ale ja na to nie zasłu\yłam. Wcale dzisiaj nie
wygrałam. Zajęłam piąte miejsce.
Roześmiał się.
- Całe szczęście. Gdyby uderzył mnie puchar za pierwsze miejsce, pewnie bym tego
nie prze\ył! - Schylił się, podniósł puchar i ustawił go obok tortu. Potem otoczył mnie
ramionami. - Nie ma znaczenia, czy zajęłaś pierwsze, czy piąte miejsce. Zdobyłaś moje serce,
prawda? A to najwspanialsza nagroda.
Zachichotałam i zarzuciłam mu ręce na szyję.
- Jesteś chyba trochę zarozumiały!
- Tak, wiem - odparł powa\nie. - Ale to ju\ nigdy nie stanie między nami. - Dotknął [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • supermarket.pev.pl
  •