[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Polly nawet nie miała odwagi pomyśleć o tym tak wyraznie.
- Polly, wracaj do nas! - Josh przesunął dłonią przed jej oczami.
Roześmiała się.
92
S
R
- Właśnie zaczynałam pierwsze zajęcia w naszej pracowni! - zarumieniła się.
Ogień powoli dogasał. Przez kilka minut siedzieli w milczeniu. Polly nigdy
przedtem nie doświadczyła takiego dzielenia się wspólnym zainteresowaniem i była
bardzo z tego zadowolona.
Wreszcie nadszedł czas, by się pożegnać. Syjamskie koty zwinięte w kłębek
obok Polly wstały i przeciągnęły się.
Podczas jazdy do domu Polly chciała zachęcić Josha, by powiedział coś o sobie.
Prywatnie był dla niej nadal obcy.
- Jak ci się podobała moja cudowna rodzinka, Josh? - spytała.
- Jest naprawdę wspaniała. Masz większe szczęście, niż sobie zdajesz z tego
sprawę, dziewczyno. Ale chciałem cię spytać o jedno: co się dzieje z twoją matką,
Polly? Dlaczego nie możesz jutro pojechać z nami?
- Nikt tego do końca nie wie, Josh. Mama miewa tak straszliwe bóle głowy, że
nawet nie może się ruszyć, a lekarz nie wie, co jest ich przyczyną. Teraz uważa, że ma
to coś wspólnego z nerwami. Chyba coś w tym jest, ponieważ bóle nasilają się, gdy
wszystko wymyka się spod kontroli mamy i czuje, że jest pominięta. Dlatego musiałam
zrezygnować ze szkoły. Rozchorowała się i miała atak, więc obiecałam, że zostanę i
zajmę się domem. Bardzo jej pomogło, gdy się nią zainteresowałeś i sprawiłeś, że
poczuła się ważną częścią naszego przyjęcia. Miałeś wtedy rację.
Przez chwilę jechali w milczeniu.
- Czasami doprowadza mnie do wściekłości - mówiła dalej Polly - i zazwyczaj
nie wiem, dlaczego tak się dzieje. Oczywiście przykro mi, gdy zle się czuje, ale ciężko
jest mi powiedzieć lub zrobić właściwą rzecz. A potem ona mówi coś takiego, co
doprowadza mnie do szału. Wie, że strasznie ciężko przyszło mi zrezygnować ze
szkoły, mimo że naprawdę chcę jej pomóc.
- Tak, oczywiście - Josh patrzył prosto przed siebie.
- W każdym razie mama nie jest pozytywnie nastawiona do mojego garncarstwa.
93
S
R
Zupełnie nie wiem dlaczego.
- Ciężko jest mi to wszystko zrozumieć - powiedział Josh - sprawia przecież
wrażenie, że bardzo interesuje się twoją pracą i pragnie, żeby ci się powiodło. Do tej
pory bardzo nam pomagała: to przyjęcie i sprawa z kołem.
- Wiem - Polly pokiwała głową. - Oczywiście w części polega to wszystko na
tym, że w pewnym sensie jestem jej przedłużeniem i chce, żeby wszystko mi się
dobrze ułożyło. Jesteśmy jakoś powiązane ze sobą. Mama jest naprawdę wspaniała i
bardzo zdolna. Ale chyba można ją określić jako neurotyczkę. Kładzie zupełnie
niepotrzebny nacisk na mało ważne rzeczy, a potem nie potrafi stawić czoła naprawdę
istotnym problemom. I musi kierować sprawami wszystkich. Wiem, jak to jest, bo
czasami czuję to samo. Ale jeśli mama nie może być najważniejszą osobą, to nie
potrafi znalezć innego wyjścia poza bólem głowy. A wtedy, uwierz mi, rzeczywiście
wszystkim kieruje. Jest to może inny rodzaj kontroli, ale za to potężny! To straszne z
mojej strony, że tak mówię, ale naprawdę tak czuję.
- Jak sobie z tym radzi Tish?
- Tish? Też coś! Ona jest zupełnie inna od mamy i chce tylko, żeby zostawiono
ją w spokoju. Mama nigdy nie potrafiła nad nią zapanować, więc Tish trzyma się z
daleka, a mama po prostu ją ignoruje. Potem kłócimy się z Tish, jak tego strasznego
popołudnia, kiedy przyjechałeś po mnie, żeby mnie zabrać do fabryki, pamiętasz?
Może tego nie zauważyłeś, ale płakałam i byłam cała zapuchnięta.
- Zauważyłem - powiedział cicho Josh. - Myślałem, że to może dlatego, że
zaprosiłaś mnie na kolację, albo że twoja rodzina sprzeciwiała się, byś pojechała ze
mną. O to chodziło?
- Wielkie nieba, nie! - roześmiała się Polly. - Poprosiłam Tish, żeby
przygotowała kolację, a ona uznała, że się rządzę. Pokłóciłyśmy się, a mama nas
podsłuchała. Tish dyplomatycznie się wyniosła, a mama nakrzyczała na mnie.
Wpadłam w szał. Obawiam się, że jestem bardzo do niej podobna. Jak myślisz, czy w
94
S
R
jej wieku będę taka jak ona?
- Sądzę, że teraz jest właściwa pora, żeby to postanowić.
- Co masz na myśli? - spytała.
- No cóż, jeśli nie nauczysz się panować nad frustracją, jakakolwiek by ona była,
to ona zapanuje nad tobą. Podniesie łeb i ugryzie cię.
- A jaka jest twoja matka? - spytała nieśmiało Polly. Nie było łatwo zadać tak
osobiste pytanie osobie tak skrytej jak Josh.
- Moja mama umarła dziewiętnaście lat temu - odparł. - Miałem wtedy osiem lat.
- To smutne. Nie wiedziałam o tym. Kto cię wychowywał?
- Chyba nigdy nie byłem odpowiednio wychowywany - uśmiechnął się Josh do
bardzo poważnej Polly. - Ojciec nigdy nie był miły dla matki, bardzo zle ją traktował.
Nie mogłem znieść sposobu, w jaki się do niej odnosił. Raz widziałem, jak ją uderzył...
nigdy tego nie zapomnę - Josh zawahał się, ale zaraz się otrząsnął. - Ożenił się zaraz po
śmierci mamy, a ja nie mogłem znieść macochy. Nie mam nawet pojęcia, czy była
dobrą kobietą, czy nie. Nigdy nie dałem jej szansy. Po prostu uciekłem. Pojechałem do
siostry mojej babki ze strony mamy, która mieszkała dwieście mil od nas. Kochana
stara ciocia Bessie opiekowała się mną aż do zeszłego roku, kiedy umarła. Była bardzo
dobrą, mądrą kobietą.
Polly przemyślała to wszystko powoli. Chciała otoczyć Josha ramionami i
powiedzieć mu, że już nigdy nie pozwoli go skrzywdzić. Teraz już wiedziała, że ma
dwadzieścia siedem lat. Był już mężczyzną. Chłopcy, z którymi się spotykała - również
Kevin - byli tylko... chłopcami. Jeszcze nigdy przedtem nie. czuła do nikogo takiej
sympatii i nikomu tak nie współczuła.
- Czy masz jakąś rodzinę? - chciała dowiedzieć się więcej.
- Nie, jestem jedynakiem. Byliśmy z mamą bardzo sobie bliscy,
prawdopodobnie dlatego, że ojciec ją unieszczęśliwił. Może dlatego tak polubiłem
twoją rodzinę. I może dlatego tak dobrze rozumiem twoją matkę i mam dla niej tyle
95
S
R
czułości.
- Mojej mamie też nie było obce uczucie frustracji - mówił dalej Josh - była [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • supermarket.pev.pl
  •