[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Po ceremonii szybko po\egnała Cassie i Jake'a i pobiegła do swojego
samochodu. Potrzebowała choć chwili samotności. Patrzyła, jak Caleb ściska
dłoń Jake'a, uśmiecha się do Cassie, a potem idzie w stronę samochodu. Tak, ja
go nic nie obchodzę, uświadomiła sobie.
Zebrała wszystkie siły, by za wszelką cenę ukryć swoje uczucia. Caleb z
beztroskim uśmiechem wsiadł do samochodu.
 Co cię tak rozśmieszyło?  spytała.
 Brat Jake'a zapytał, czy noszę czarny garnitur na znak \ałoby po
przyjacielu, który traci wolność.
 Ciekawa jestem, co na to jego \ona  odpowiedziała równie\ \artem.
 Na szczęście tego nie usłyszała. Pamiętasz, \e jesteśmy umówieni z Cassie
i Jakiem w  Pinnacle"?
 W porządku  odparła.
Podjechali pod restaurację, Sabrina zaparkowała i weszli do środka. Górny
taras restauracji umieszczono na obrotowej platformie, tak aby wszyscy goście
mogli podziwiać widniejące na horyzoncie Góry Skaliste.
 Ciekawy jestem, jak moja laska sprawdzi się na ruchomej podłodze 
zastanawiał się Caleb.
 No có\, uwa\aj, bo nie chciałabym, \ebyś znów coś sobie zrobił, a potem
mnie za wszystko obwiniał  odparła zachmurzona.
 W razie trudności wesprę się na twoim ramieniu  powiedział z
łobuzerskim uśmiechem.
Jednak nie oparł się na jej ramieniu, w ogóle przez cały wieczór jej nie
dotknął. Zachowywał się miło i uprzejmie, lecz chłodno. A ona pragnęła
czegoś więcej. Uświadomiła sobie, \e brakuje jej dotyku jego palców, ciepła,
bijącego od jego ciała. Dopiero teraz, gdy tego zabrakło, dotarło do niej, jak
bardzo to lubiła.
Muszę się wyleczyć z tej miłości, zapomnieć o niej raz na zawsze,
powtarzała sobie w duchu. Jednak na niewiele to się zdało. Dobrze
przynajmniej, \e nie zbłazniłam się do końca i udało mi się ukryć, co do niego
czuję, myślała ze zjadliwą ironią. Niewielka to jednak była pociecha.
Dojechali do domu.
 Mam nadzieję, \e państwo spędzili miły wieczór  przywitał ich Jennings.
 Tak, dziękujemy, ale teraz ju\ idziemy spać. Dobranoc, Jennigs 
odpowiedział Caleb.
 Dobranoc pani, dobranoc panu  odparł Jennings i zniknął na tyłach
domu.
Weszli na górę.
 Choć do mnie, Sabrino  powiedział miękko Caleb.
Zamarła. Wiedziała, co teraz będzie, pewnie Caleb zaraz powie, \e seks bez
\adnych zobowiązań jest bardzo przyjemny. I potrzebny. Milczała.
Odrzucił na bok laskę i wyciągnął ręce do Sabriny.
 Chodz do mnie  powtórzył uśmiechając się.  Nie dam się oszukać,
wiem, \e mnie pragniesz. Twoje spojrzenie w kaplicy, gdy Cassie i Jake
składali przysięgę, powiedziało mi wszystko.
Nie była w stanie się zatrzymać, przyciągał ją jak magnes. Objął ją i
przytulił do siebie.
 Przez cały wieczór nawet mnie nie tknąłeś  szepnęła cichutko.
 Gdybym tylko cię dotknął, to nie byłbym ju\ w stanie się zatrzymać... 
odpowiedział.
 A ja myślałam, \e nie jesteś mną zainteresowany.
 A co teraz myślisz?  Powoli przesunął rozpalonymi dłońmi po jej
plecach.  Mów szybko, bo ju\ za chwilę nie ręczę za siebie.
 To świetnie się składa...
Pocałował ją zachłannie. Nie wypuszczając jej z objęć, przesuwał się w
stronę sypialni. Gdy dotarli do łó\ka, ka\dy centymetr jej ciała płonął z
namiętności. Sabrina zamknęła oczy, pragnęła zapamiętać ka\dą cudowną
sekundę. Jednak Caleb nie pozwolił jej zbyt długo myśleć, sprawił, \e rozum
zasnął, a obudziły się zmysły. Nie próbowała z tym walczyć, poddała się
całkowicie namiętności i pozwoliła Calebowi zabrać się do czarownej krainy,
w której króluje namiętność, \ądza i... spełnienie.
Wszystkie wesela trwały za długo. Caleb uwa\ał, \e gdyby skrócić je o
połowę, byłyby znacznie ciekawsze. Wesele Cassie i Jake'a dłu\yło mu się, jak
\adne dotąd. Nie mógł się doczekać tego, co nastąpi pózniej. W ogóle nie mógł
myśleć o niczym innym, tylko o niej. W myślach zaczął ją rozbierać, a
właściwie przypominać sobie, jak wyglądała, gdy przygotowywała się do tej
ceremonii. Wyjmował po kolei szpilki z wysoko upiętych włosów, rozpinał
powoli guziczki jej czarnej sukni. Wiedział, \e pod tą skromną sukienką kryje
się całkiem nieskromna bielizna. Ale rozbieranie w myślach Sabriny wcale nie
spowodowało, \e czas przestał mu się dłu\yć. Wręcz przeciwnie. Bardzo
pragnął być teraz gdzie indziej i z kimś innym.
 Czy nie musicie ju\ zbierać się do wyjazdu, Hawaje są bardzo daleko... 
zagadnął Jake'a.
 Jedziemy dopiero jutro  odpowiedział Jake.
 A noc poślubna, czy goście nie powinni ju\ rozejść się do domów?
 Od kiedy to hołdujesz tego typu tradycjom?  zdziwił się Jake.
 Szczerze mówiąc, w telewizji jest mecz, który bardzo chciałbym obejrzeć.
 Caleb starał się wybrnąć z kłopotliwej sytuacji.
 Chyba trochę ci nie wierzę, \e chodzi o mecz.  Jake wyglądał na szczerze
ubawionego. Jego wzrok spoczął na Sabrinie.  Uwa\aj, Caleb, bo wpadniesz
po uszy, to nie jest taka prosta rozgrywka jak zazwyczaj.
Caleb nic nie odpowiedział, po prostu wstał i podszedł do Sabriny, która
siedziała na kanapie.
 Czy mo\emy ju\ iść?  spytał.
 Jeszcze nie  uśmiechnęła się łagodnie.  Usiądz koło mnie  poprosiła.
Zza ich pleców rozległ się śmiech Angelique.
 Nie pójdzie, dopóki panna młoda nie rzuci swojego bukietu  powiedziała
zjadliwie.  Choć jeśli nawet uda ci się złapać ten wiecheć, to nie wiem, czy
wyjdzie ci to na dobre. Caleb ma alergię na śluby i wesela...  wysyczała raczej
ni\ powiedziała, po czym odwróciła się i pomaszerowała do sali balowej.
 Rozmawiałyśmy właśnie z Paige o Austinie Weaverze  powiedziała
Sabrina.
 O nim?  zapytał lodowatym głosem Caleb, siadając koło Sabriny.
 Czy podejmie tę pracę?  spytała Paige, szczerze zainteresowana tą
kwestią.
 Nie dostałem jeszcze od niego \adnej odpowiedzi. Skoro nie odezwał się
do tej pory, to podejrzewam, \e odrzucił moją ofertę. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • supermarket.pev.pl
  •