[ Pobierz całość w formacie PDF ]

niewiele mogę zrobić, bo nie wiem nawet, czego pragnie, ani gdzie się dokładnie podziewa.
- A może mógÅ‚byÅ› dzisiaj wieczorem naprawić zamek w drzwiach do spiżarni? - Åshild
próbowała skierować myśli Olego na inne tory, bo widziała, że się męczy. -Strasznie przez nie
wieje.
- Oczywiście. Trzeba zrobić porządek, zanim zima rozgości się na dobre. - Ole poszedł do
kuchni, a Åshild wróciÅ‚a do szycia. PozostaÅ‚o jeszcze trochÄ™ czasu do wieczornego obrzÄ…dku,
Åshild lubiÅ‚a tÄ™ porÄ™ roku, kiedy dni pozwalajÄ… zająć siÄ™ spokojnymi, domowymi pracami. MiaÅ‚a
nadzieję, że w najbliższym czasie posiedzą sobie z Olem wieczorami przy piecu. On ma zamiar
zrobić nowe juki, a ona musi trochę poszyć. W takich chwilach można rozmawiać o różnych
sprawach. Na przykład o tym, czy powinni zbudować w Rudningen większą stodołę albo czy
potrzebujÄ… raczej nowego spichlerza? I co z rodzinnym dworem Åshild? Kto go przejmie, kiedy
Kari już nie będzie miała sił do pracy? Teraz sąsiad Torset pomaga w prowadzeniu gospodarstwa.
Kari ma kilka krów, parę owiec i konia dla własnego użytku, ale wszystko inne zostało już zdjęte z
jej barków. Åshild i Ole uważajÄ…, że na razie jest to dobre rozwiÄ…zanie, a pózniej siÄ™ zobaczy.
- Pewnie w tym roku też zapoluję na renifery. - Ole wołał z kuchni, naprawiając zepsuty
zamek. Pamiętał nieprzyjemne polowanie zeszłej zimy, kiedy to Stein Lien narobił takiego
zamieszania w górach. MiaÅ‚ nadziejÄ™, że w tym roku bÄ™dzie spokojniej. Åshild ze swej strony pa-
miętała list od Niny i trudny czas, który nastał po powrocie męża z gór. Miała wrażenie, że minęły
już całe wieki, od kiedy płakała przez sen z powodu zdrady Olego, na szczęście bolesny gniew ją w
końcu opuścił. Może tegoroczne polowanie będzie lepsze i dla niej, i dla Olego.
- Luggen jest chyba jeszcze za maÅ‚y, żeby z tobÄ… pójść? - Åshild bardzo lubiÅ‚a towarzystwo
szczeniaka i kiedy Ole wychodził z domu, pocieszała się, zabierając malca do izby. A nawet jeśli
siedział w sieni, to też jego obecność jej pomagała. Ole drażnił się z nią, że Luggen nigdy nie
będzie psem stróżującym, który ostrzega przed obcymi na dziedzińcu. Bo już teraz najgłośniej
szczeka, kiedy się domaga, żeby wpuścić go do domu.
- Myślę, że powinien jeszcze z rok poczekać - Ole zachichotał. - Dzisiejsze polowanie chyba
porządnie dało mu się we znaki.
Nagle w sieni rozlegÅ‚o siÄ™ gÅ‚oÅ›ne warczenie, i Ole, i Åshild zerwali siÄ™ z miejsc.
- WyglÄ…da na to, że on rozumie, co my mówimy -mruknęła Åshild, spoglÄ…dajÄ…c na drzwi. W
tym momencie Luggen zerwał się i zaczął ujadać na całe gardło.
Ole poszedł otworzyć, ale zanim zdążył to zrobić, po tamtej stronie rozległo się pukanie.
- Widzę, że jesteś niezłym stróżem - Ole potargał futro Luggena, zanim otworzył. - No
dobrze, wracaj na miejsce.
- Szczęść Boże. Czy ja nie przeszkadzam? - Gudmund Holde stał w progu i rozcierał dla
rozgrzewki ręce. Musiał porządnie zmarznąć.
- Nie, skÄ…dże. Wejdz. - Ole otworzyÅ‚ drzwi jak szeroko, przytrzymujÄ…c Luggena. - Åshild
sprowadziła do domu stróżującego psa, który teraz próbuje nas przekonać, że się nadaje.
- No, nadaje się, nadaje, ale... bardziej można by na nim polegać, gdyby siedział na dworze.
Ole mrugnął i wskazał głową w stronę izby. Gudmund zorientował się natychmiast, o co
chodzi i uśmiechnął się.
- Ale co tam, psy muszą najpierw dobrze poznać domowników. Z pewnością to rozsądne
potrzymać go jakiÅ› czas w sieni. - Gudmund mówiÅ‚ gÅ‚oÅ›no, by sÅ‚owa na pewno dotarÅ‚y do Åshild.
Ona jednak zdawała się niczego nie zauważać, dopóki mężczyzni nie weszli do izby.
- Jakie miÅ‚e odwiedziny - Åshild witaÅ‚a siÄ™ uprzejmie, odkÅ‚adajÄ…c szycie.
- No, nieczęsto pokazujesz się w naszym dworze, Gudmund. - Ole wskazał gościowi
miejsce przy stole, Åshild natomiast pobiegÅ‚a do kuchni.
- A no nie - westchnął Gudmund. - Człowiek ma tyle dreptania wokół swoich spraw
każdego dnia... widzę, że zbudowaliście nową kuchnię - dodał. - Moja żona pewnie też by taką
chciała. - Gudmund rozglądał się po izbie, podziwiał, że dom taki urządzony, chociaż właściciele
Rudningen to przecież młodzi nowożeńcy. - Sam myślałem, żeby latem rozbudować trochę dwór.
Może i dom powiększymy.
- To bardzo dobre rozwiązanie. - Ole pocierał podbródek, wskazując gościowi kuchnię. -
SÄ…dzÄ™, że Åshild jest zadowolona. A masz drewno na budowÄ™? - PrzyglÄ…daÅ‚ siÄ™ uważnie
Gudmundowi, ciekaw, czy to właśnie plany budowlane go tutaj sprowadziły. Może Gudmund
potrzebuje pomocy przy budowie? Ole ma przecież opinię zdolnego cieśli, który nikomu nie
odmawia pomocy.
- W najbliższych dniach mam zamiar trochę popracować w lesie.
- To pewnie w tym roku nie wybierzesz się polować na renifery? - Ole zastanawiał się, ilu
sąsiadów może spotkać w górach. Jeśli myśliwych jest za dużo, to trudno podejść zwierzę.
Współpraca też zwykle kuleje.
- Nie, jesienią polowałem na łosie. Nie trzeba za nimi chodzić tak wysoko w góry. Z dwoma
sąsiadami podeszliśmy dużego samca.
- A Biały Emil? Myślisz, że on planuje wyjście w góry?
- O ile wiem, to nie. On się czuje trochę niepewnie. Ole spojrzał na gościa zaskoczony.
Dlaczego Biały
Emil miałby się czuć niepewnie? On, który nigdy się z nikim nie kłóci?
- Najpierw muszę ci jednak porządnie podziękować za pomoc w odzyskaniu aktu mojego
dworu. - Gudmund wstał. - Nie powiedziałem ci, ile to dla mnie znaczy. - Wyjął coś z wewnętrznej
kieszeni i podał Olemu.
- Nie masz mi za co dziękować - odparł Ole zaskoczony. - Zresztą rozmawialiśmy już... - [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • supermarket.pev.pl
  •