[ Pobierz całość w formacie PDF ]
nastrój. Nie mogła tego słuchać. Również inna myśl nie dawała
jej spokoju. Alex czuł się lepiej i na pewno w najbliższym czasie
będzie chciał wrócić do przychodni.
Dopiero teraz zdała sobie sprawę z tego, co to dla niej ozna
cza. Koniec pracy. Musiałaby wszystko zacząć od nowa.
Callum ma rację. Nie można cały czas żyć przeszłością.
Ostatnio wszystko jednak się skomplikowało. Poczuła się czę
ścią tej małej społeczności i nie była pewna, czy chce stąd
wyjeżdżać. Ze zdumieniem zauważyła, że łzy napłynęły jej do
oczu. Otarła je gwałtownym ruchem i wstała, żeby odstawić
książkę na półkę. Sięgnęła po torbę i wyszła z gabinetu.
Poranek był pracowity i bardzo wyczerpujący. Miała ochotę
wypić gorącą, mocną kawę. W pokoju lekarskim siedzieli już
Jamie i Kirsty.
- Czekamy i czekamy... - przywitali jÄ… serdecznie.
Uśmiechnęła się.
- Muszę zaraz napić się kawy. - Wskazała głową ekspres.
94
- Znam to uczucie. - Jamie podał jej kubek. - Kiedyś nawet
straciłem przez to pacjenta.
- Och, nie! Chyba nie chcesz powiedzieć...
- Skądże. Nie było aż tak dramatycznie. - Sięgnął po her
batniki. - Wysłałem starego lana Forsytha, żeby oddał mocz do
analizy. Kiedy nie wrócił po piętnastu minutach, poszedłem go
szukać. Biedny łan miał problem.
- I co zrobiłeś? - spytała Kirsty.
- Odkręciłem kurek z wodą, poczęstowałem herbatą, i po
kuracji!
Holly uśmiechnęła się.
- Najważniejsze, że pomogło.
Jamie podał jej talerzyk.
- Mam tylko nadzieję, że inni pacjenci nie zaczną się doma
gać poczęstunku. Muszę już iść. Niektórzy jeszcze tu pracują.
Zręcznie uchylił się przed czasopismem rzuconym przez Kir
sty i zniknÄ…Å‚ za drzwiami.
Holly usiadła na jego miejscu.
- Miałaś ciężki ranek? - spytała Kirsty.
- Nie było aż tak zle. - Holly upiła łyk kawy. - Jak zwykle
kilku pacjentów domagało się antybiotyków, podczas gdy na ich
dolegliwości wystarczyłaby aspiryna.
- Mówią, że ta praca staje się coraz łatwiejsza. Niestety, nie
wspominają, od którego momentu.
- Ale dobrze to brzmi.
Holly posmutniała. Ciekawe czy będzie miała szansę spraw
dzić to jeszcze w tej przychodni.
- Słyszałam - odezwała się Kirsty - że chcesz zorganizo
wać serię otwartych spotkań na temat raka prostaty. Callum
pytał, co o tym sądzę. Uważam, że to świetny pomysł. Mamy
95
już przecież poradnię dla kobiet, najwyższy czas zorganizować
coś podobnego dla mężczyzn.
- Cieszę się, że tak myślisz.
Kirsty dolała sobie kawy.
- Nie wiem, dlaczego nikt wcześniej na to nie wpadł.
- Prawdę mówiąc, nie byłam pewna, czy Callum się zgodzi.
- Dlaczego, na miłość boską? Zrobiło to na nim duże wra
żenie. - Spojrzała na Holly. - On naprawdę nie jest taki surowy.
Nie zawsze daje to po sobie poznać, ale ma gołębie serce.
Holly przełknęła ślinę.
- Chyba jednak pozostanÄ™ przy swoim zdaniu.
Kirsty uśmiechnęła się. Nagle otworzyły się drzwi i Callum
wszedł do pokoju. Miał ponurą minę.
- O wilku mowa. Muszę uciekać.
- Nic tylko ta papierkowa robota. Czasami myślę, że powi
nienem zostać księgowym, a nie lekarzem. - Głos Calluma był
zmęczony. - Holly, jeżeli już się tym zajmujesz, to poproszę
małą czarną z trzema łyżeczkami cukru.
Poczuła, jak coś ściska ją za gardło.
- Wiem, o czym mówisz - odparła.
Z trudem powstrzymała drżenie rąk. Podała mu kubek. Ich
palce zetknęły się na moment, przywołując wszystkie wspo
mnienia. Miał na sobie ciemne spodnie i białą koszulę. Podnios
ła wzrok i spojrzała na jego usta.
- Jak ci się spało? - zapytał.
- Dobrze, dziękuję.
Miała nadzieję, że nie zwrócił uwagi na jej rumieńce. Przy
mknęła oczy. Dlaczego on tak na nią działa?
- A propos, chciałam...
- Holly, ja...
96
Odwróciła się i wpadła na niego. Ich oczy znów się spotkały.
- Och... - Poczuła zapach jego wody kolońskiej i powoli
wysunęła się z jego ramion. - Przepraszam. Nie zauważyłam.
- Nie szkodzi. Chciałem z tobą porozmawiać o przyjęciu.
- Ja też chciałam o tym porozmawiać. Naprawdę nie mogę...
- Już wszystko załatwione. Właśnie to miałem zamiar ci
powiedzieć. Obiecałem Alexowi, że przyjdziesz.
- Jak to... Nie miałeś prawa. - Spojrzała na niego ze złością.
Już chciała zacząć wszystko wyjaśniać, kiedy Jamie z uśmie
chem wszedł do pokoju.
- Callum - zaczął - jednak miałeś rację. Wyniki badań krwi
Stevensona wykazały podwyższony poziom cukru. Położyłem
ci kopię wyników na biurku. - Przeniósł wzrok na Holły. - Sły
szałem o twoim pomyśle zorganizowania grup dyskusyjnych na
temat raka prostaty.
- Nie wiem jeszcze - odrzekła z uśmiechem - czy to będą
grupy dyskusyjne, spotkania czy wykłady.
- W każdym razie jestem zdecydowanie za. Chciałem ci
powiedzieć, że jeśli będziesz potrzebowała pomocy, po prostu
zadzwoń. A jeżeli nie masz z kim iść na przyjęcie do Dougla
sów, mogę ci obiecać, że moja kareta będzie na ciebie czekała.
Co więcej, zapewniam cię, że nie zamienię się w szczura z wy
biciem północy.
Holly zaśmiała się głośno. Jamie jest czasami rozbrajający.
Nagle poczuła na sobie wzrok Calluma.
- Wiesz, ja... - zaczęła.
- Jamie, czy czasem nie masz dyżuru telefonicznego w so
botę? - spytał Callum.
Jego głos zdradzał zdenerwowanie. Nie mogła zrozumieć
dlaczego, i uśmiechnęła się do Jamiego.
97
- To miło z twojej strony, ale to naprawdę bez znaczenia.
- Dam sobie radę. - Wyjął telefon komórkowy z kieszeni.
- Współczesna nauka rozwiązała ten problem, prawda, Callum?
Nie musiała wcale patrzeć na Całluma, żeby wyczuć jego
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
-
Odnośniki
- Strona startowa
- Dale_Ruth_Jean_ _Skromny,_cichy_slub
- Jean and Jeff Sutton Alien From The Stars
- 12. Van Hail Victoria To głupie serce
- Jacek Piekara Modrimer 1 Sluga Bozy
- suma_22
- Andre Norton and Mercedes Lackey Halfblood Chronicles 03 Elvenborn
- Chmielewska Joanna Wszyscy jestesmy podejrzani
- Laurie Marks Elemental Logic 02 Earth Logic
- Aprilynne Pike 01 SkrzydśÂ‚a Laurel
- 365 Foreign Dishes
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- kfc.htw.pl