[ Pobierz całość w formacie PDF ]

traciły swą zwykłą zręczność. Ponadto sir Isaac przemawiał w sposób bardziej
pedantyczny niż kiedykolwiek i jego cockneyowski akcent był znacznie wyraz-
niejszy. Generator beztrosko mieszał ze sobą spółgłoski przydechowe i zamieniał
głoskę  th w  f . Don był pewien, że Ziemianin, który uczył smoka angielskiego,
musiał się urodzić w londyńskim City.
Zauważył też, że jego przyjaciel nie może się zdecydować, którym okiem za-
mierza na niego spoglądać. Machał na Dona to jednym, to drugim, jak gdyby
49
w poszukiwaniu tego, które pozwoli mu ujrzeć go wyrazniej. Chłopak zastana-
wiał się, czy sir Isaac nie przesadził z dawką środka leczniczego.
 Pozwól  ciągnął Wenusjanin, nadal z niezgrabną godnością  bym sam
ocenił wartość przysługi, jaką mi wyrządziłeś  zmienił temat.  To słowo  kur-
czę . Nie rozumiem, w jakim sensie go użyłeś? Czy chodzi o młodego ptaka do-
mowego?
Don usiłował wyjaśnić smokowi jak mało i jak wiele może znaczyć  kurczę .
Ten zamyślił się nad tym, po czym wystukał odpowiedz.
 Sądzę, że fragmentarycznie zrozumiałem. Wartość semantyczna tego słowa
ma charakter emocjonalny i jest zmienna. Nie ma ono ścisłego znaczenia opiso-
wego, lecz odnosi się do stanu ducha mówiącego?
 No właśnie  odparł Don z zadowoleniem.  Można mu nadać dowolne
znaczenie. Rzecz w tym, jak się je wypowie.
 Kurczę  powiedział smok na próbę.  Kurczę. Wydaje mi się, że za-
czynam pojmować. Cudowne słowo. Kurczę. Subtelnych niuansów języka  cią-
gnął  trzeba się uczyć od jego użytkowników. Może będę mógł odwzajemnić tę
przysługę pomagając ci w jakimś niewielkim stopniu zwiększyć twoją, już teraz
imponującą, znajomość mowy mojego ludu? Kurczę.
To potwierdziło podejrzenia Dona, iż jego gwizdanie stało się tak okropne,
że  choć mogło wystarczyć do sprzedaży prażonej kukurydzy  nie nadawało
się już do prowadzenia normalnej rozmowy.
 Przydałoby mi się odświeżyć jej znajomość  odparł.  Nie miałem oka-
zji rozmawiać w  prawdziwej mowie od lat. Od dzieciństwa. Nauczył mnie histo-
ryk, który pracował razem z moim ojcem w ruinach (gwizd). Może go pan zna?
Nazywa się  profesor Charles Darwin . Don dodał prawdziwą, czyli gwizdaną
wersję imienia wenusjańskiego uczonego.
 Pytasz czy znam (gwizd)? To mój brat. Jego prapra-praprapraprapraprapra-
babka i moja praprapraprapraprapra-babka były tym samym jajkiem. Kurczę! Jest
bardzo wykształcony, jak na kogoś tak młodego  dodał.
Don był nieco zaskoczony, gdy usłyszał, że  profesora Darwina nazwano
 młodym . Jako dziecko spoglądał na niego tak, jakby był w tym samym wieku
co ruiny. Uzmysłowił teraz sobie, że sir Isaac, być może, patrzył na to inaczej.
 Hej, to fajnie!  odparł.  Ciekawe, czy zna pan moich rodziców? Dok-
tora Jonasa Harveya i doktor Cynthię Harvey?
Smok zwrócił wszystkie oczy w jego stronę.
 Jesteś ich jajkiem? Nie miałem zaszczytu ich spotkać, ale wszystkie cywi-
lizowane istoty słyszały o nich i o ich dokonaniach. Nie dziwi już mnie, że jesteś
tak znakomity. Kurczę!
Don czuł się zawstydzony, lecz jednocześnie było mu przyjemnie. Nie wie-
dział, co ma powiedzieć, zaproponował więc, by sir Isaac udzielił mu paru lekcji
 prawdziwej mowy  sugestia, na którą smok chętnie się zgodził. Wciąż byli
50
zajęci nauką, gdy zabrzmiał sygnał ostrzegawczy i głos dochodzący ze sterowni
oznajmił.
 Zapiąć pasy! Rozpoczynamy przyśpieszenie. Przygotować się do dopaso-
wania orbit!
Don oparł dłonie o opancerzone boki przyjaciela i odpychając się od nich
wrócił na swoje miejsce. Gdy już się tam znalazł, zapytał.
 Nic panu nie będzie?
Smok wydał z siebie dzwięk, który Don zinterpretował jako czkawkę, po czym
wystukał.
 Jestem tego pewien. Tym razem się wzmocniłem.
 Mam nadzieję. Hej, na pewno nie chciałby pan znowu przygnieść genera-
tora. Czy mogę się nim zaopiekować?
 Jeśli zechcesz, to bardzo proszę.
Don ponownie zbliżył się do smoka, odpiął generator i przytwierdził go do
swoich bagaży. Ledwie zdążył zapiąć pasy, gdy uderzyła w nich pierwsza fala
przyspieszenia. Tym razem nie było tak strasznie. Przyspieszenie było mniejsze
niż podczas startu z Ziemi, a ponadto trwało krócej. Nie wyrywali się teraz z miaż-
dżącego uścisku planety, a jedynie zmieniali orbitę  przesuwali apogeum elip-
tycznej trasy Szlaku Chwały tak, by pokryło się doskonale z orbitą w kształcie
okręgu, po której krążyła Circum-Terra  skrzyżowanie dróg w przestrzeni ko-
smicznej  będąca miejscem ich przeznaczenia.
Kapitan podał jeden potężny impuls, odczekał moment, po czym włączył sil-
niki na krótką chwilę jeszcze dwa razy. Don zauważył, że nie musiał odwracać
statku i podawać impulsów hamujących. Skinął z uznaniem głową. Tak się pilo-
tuje! Kapitan wiedział, co to wektory. Ponownie usłyszeli głośnik.
 Kontakt! Można rozpiąć pasy. Przygotować się do zejścia z pokładu.
Don zwrócił generator sir Isaacowi, po czym stracił go z oczu, gdyż smoka
ponownie trzeba było przetransportować w stronę rufy, by wypuścić go przez luk
ładowni. Don zagwizdał  do widzenia i ruszył ku dziobowi, ciągnąc za sobą
bagaże, by wysiąść przez przewód dla pasażerów.
* * *
Circum-Terra stanowiła wielką, chaotyczną masę wypełniającą niebo. W cią-
gu wielu lat budowano ją, przebudowywano, dodawano przybudówki i przera- [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • supermarket.pev.pl
  •