[ Pobierz całość w formacie PDF ]

nigdy dowiedzieć, kim są ani czym się zajmują.
Spojrzała na Starkillera, czując, że się czerwieni. Młody mężczyzna miał wściekłą minę.
Juno skierowała  Cień Aotra w głąb atmosfery Kashyyyka. Miała nadzieję, że hałas i
turbulencje pozwolą jej ukryć fakt, że i ona jest wściekła... na siebie.
Przelatując nad terenem usianym niewysokimi wzgórzami blisko miejsca o współrzędnych,
które przekazał jej Kota, Juno obniżyła pułap lotu, żeby Starkiller mógł zeskoczyć na koronę
jednego z drzew i ześlizgnąć się po grubym pniu na powierzchnię gruntu. Kiedy wyskoczył, nie
obejrzała się za siebie i zaczekała tylko tak długo, żeby usłyszeć jego głos przez komunikator.
Kiedy Starkiller zawiadomił, że nic mu się nie stało, poderwała nos statku i powróciła w
przestworza.  Cień Aotra nie zostawiał smugi gazów wylotowych z jednostek napędowych, więc
piloci imperialnych patrolowców nie mogli zauważyć jego obecności. PROXY podreptał do
medytacyjnej komnaty Starkillera. Może chciał w samotności poćwiczyć naśladowanie Koty.
Obliczenie parametrów orbity, która pozwoliłaby statkowi pozostawać daleko poza
zasięgiem imperialnych sensorów, zajęło pilotce niemal pół godziny. Dopiero kiedy skończyła,
obejrzała się za siebie. Generał siedział rozparty w rozkładanym fotelu. Ręce zaplótł na piersi i
nisko opuścił głowę. Jego wyschnięta skóra była bardzo blada, a pod bandażami rysowały się
zapadnięte oczodoły.
- Proszę się obudzić, panie generale - odezwała się Juno.
- Czy naprawdę na pokładzie tego statku nie ma nic do picia? - burknął Kota. - Wolałbym,
żebyś mi dała jeszcze trochę pospać.
- Nasz przyjaciel na dole może potrzebować pomocy - przypomniała Juno.
- To twój przyjaciel, nie mój. - Kota wydął wargi. - Nawet nie mam pojęcia, kim jest... ani
co oboje robicie na pokładzie takiego statku.
Juno zastanowiły jego słowa. A zatem generał słyszał jej uwagę na temat poprzedniego
pilota. Wykorzysta to teraz, żeby pociągnąć ją za język. Juno mogła go po prostu zignorować, ale
były Jedi nabrałby jeszcze większych podejrzeń. Musiała mu powiedzieć cokolwiek, byle nie
prawdę... a przynajmniej nie całkowitą prawdę.
- Porwaliśmy ten statek - powiedziała.
- Komu?
- Nie musisz tego wiedzieć.
- Mogę się domyślić - mruknął generał. - Latałem w życiu kilkoma statkami z generatorami
maskujących pól, ale nie mogę rozpoznać dzwięku jednostki napędowej tego statku. To coś
nowego, prawdopodobnie wojskowego. - Mówił to lekkim tonem, ale Juno rozumiała, że ją bada. -
Możliwe, że to własność naszego wspólnego wroga.
Młoda pilotka nic na to nie odpowiedziała. Generał był Jedi. Gdyby zbyt wiele mu
wyjawiła, mógłby się domyślić, że  Cień Aotra to ten sam statek, którym nasłany przez Dartha
Vadera zabójca wylądował na terenie fabryki myśliwców TIE... a to by oznaczało koniec całego
przedsięwzięcia.
Generał zachichotał, aż dostał ataku kaszlu.
- Nie martw się, Juno - powiedział, kiedy odzyskał mowę.
- Nie zamierzam cię nikomu wydać.
- Nie sądziłam... - zaczęła pilotka.
- Podobnie jak ja, jesteście uciekinierami - przerwał Kota.
- Nie macie niczego do stracenia.
Tylko naszą przyszłość, pomyślała Juno. Konta mamy czyste. Jeżeli zechcemy, w każdej
chwili możemy zacząć wszystko od nowa.
Patrząc na twarz Koty, stwierdziła, że generał szybko się starzeje. Zastanowiła się, czy
myśli o wszystkich przyjaciołach i bliskich, których w ciągu ostatnich lat stracił - nie tylko z
powodu Rozkazu 66, ale także dzięki pózniejszemu buntowi. Stracił także wzrok. Nie mówił jak to
się stało, a Juno nie pytała. Mogła się wprawdzie domyślić, tak jak rozumiała, że generał jej tego
nie powie... jej czy komukolwiek innemu.
Stary Jedi stęknął i wstał.
- Widzę, że nie dasz mi spokoju - powiedział. - Idę do ładowni się przespać.
- Proszę bardzo, panie generale - odparła Juno z ulgą, zadowolona, że rozmowa dobiegła
końca. Nie była pewna, co między nimi zaszło. - Spróbuję się zorientować, czemu służy tamta
stacja orbitalna.
Kota poklepał ją po ramieniu i szurając stopami, wyszedł ze sterowni. Wodząc dłońmi po
metalowych ścianach, poszedł w głąb pełnego ostrych krawędzi statku.
Juno sprawdziła wskazania przyrządów, aby się upewnić, że lecą nadal zaprogramowanym
kursem. Starkiller jeszcze się nie zgłosił. Zastanowiła się, czy to pomyślna wróżba, czy wręcz
przeciwnie.
ROZDZIAA 17
Uczeń szerokim cięciem klingi świetlnego miecza zabił ostatniego gigantycznego pająka,
który zaskoczył go na najniższych poziomach dżungli Kashyyyka. Paskudne stworzenia miały
upstrzone czerwonymi cętkami tłuste cielska, a ich zajadłość przekraczała wszelkie wyobrażenie.
Uczeń był ciekaw, czy uznały, że nie mogą mu pozwolić uciec, czy tylko nie chcą zrezygnować z
obiadu. Zdziwił się przelotnie, że nie widzi w pobliżu żadnego z tych potworów, kiedy zaatakowało
go równocześnie pięć ogromnych pająków. Szły ku niemu, wywijając grubymi splotami pajęczyn i
unosząc żuchwy ociekające śmiercionośnym jadem. Niemal cudem udało mu się ujść z życiem. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • supermarket.pev.pl
  •