[ Pobierz całość w formacie PDF ]

To nie nadmierna próżność kazała Haydenowi wysnuć ten ostatni wniosek.
Wystarczyło mu spojrzeć w lustro na swą przystojną twarz. Jeśli dodać do tego
zgrabną postać, staranne wykształcenie, wytworne maniery, a przede wszystkim
to, że miał odziedziczyć w przyszłości tytuł barona oraz znaczną fortunę, tylko
ostatni głupiec nie domyśliłby się, że stanowi wymarzony materiał na męża.
Dlatego właśnie Hayden pospiesznie wyraził zgodę, gdy wuj zaproponował mu
wyprawę do małej, szkockiej mieściny, gdzie dobiegł właśnie końca remont
myśliwskiego domku jego szwagra. Ponieważ szwagier wuja był zarazem ojcem
Haydena, a jego domek myśliwski miał pewnego dnia przejść w ręce syna i
spadkobiercy, ciekawość młodego człowieka jeszcze wzrosła. Stary domek nie
nadawał się do użytku od pożaru przed mniej więcej piętnastu laty, toteż Hayden
zachował o nim bardzo blade wspomnienie. Przede wszystkim jednak radowało
go, że odbędzie tę podróż w towarzystwie wuja, Greysona Sheffielda, który nigdy
nie był nudny. Niekiedy zbyt wymagający, nieraz onieśmielający, czasem nawet
irytujący  ale nigdy nudny.
Doprawdy, Haydenowi znacznie bardziej pochlebiało to, że wuj zaprosił go na
wspólną wyprawę do Szkocji, niż to, że tłum debiutantek uganiał się za nim na
każdym z londyńskich balów. Trzydziestoośmioletni Grey Sheffield uchodził za
bardzo wybrednego, jeśli chodzi o dobór towarzystwa, w którym się obracał.
Hayden zerknął na wuja, który kołysał się na krześle, a głowę oparł na
splecionych na karku dłoniach. Jednak stanowczy wyraz jego zuchwałej twarzy
przeczył tej niefrasobliwej pozie. Uwagę Greya przyciągnęło coś, co dostrzegł na
ulicy. Oczy miał przymrużone i całkowicie skupione, a myśli zaprzątnięte tym, co
widział za oknem.
 Niech mnie diabli  mruknął.
 O co chodzi, Grey?
Nie odwracając oczu, wuj potrząsnął lekko głową, co od razu zniechęciło
siostrzeńca do dalszych pytań. Hayden dobrze wiedział, że lepiej Greyowi nie
przeszkadzać. Zaczekał więc z nawiązaniem konwersacji do chwili, gdy piękna,
rudowłosa dziewczyna i jej towarzyszka zniknęły we wnętrzu sklepu po przeciwnej
stronie ulicy.
34
RS
 Co, u diabła, robi tu taka piękność, lśniąca prawdziwie paryskim
szykiem?  mruknął Hayden, zakładając, że jego myśli biegną tym samym torem,
co rozważania wuja.  I co, do licha, miał na myśli ten dureń, nazywając ją
czarownicą?
Z twarzy Greya zniknął wyraz napięcia. Pozwolił krzesłu opaść ze stukiem na
wszystkie cztery nogi, dotknął stopami podłogi i zabrał się do jedzenia.
 Nie osądzaj tak surowo tego biedaka, mój chłopcze.
Hayden uśmiechnął się drwiąco, słysząc tę naganę z ust człowieka, który
osądzał wszystkich według drakońskich norm, i był z tego dumny.
 Mówię poważnie  stwierdził Grey, zabierając się do wołowiny.  Ten
poczciwina mówił prawdę. Subiektywną, oczywiście. Czego więcej można
wymagać?
 I to właśnie ty chcesz mi wmówić, że ta zachwycająca dziewczyna jest
czarownicą?
 Dajże spokój.  Grey skrzywił się.  Miałem nadzieję, że lepiej mnie znasz.
Hayden istotnie znał go całkiem dobrze. Od piętnastu lat misją życiową
Greya, specjalnego agenta prokuratora królewskiego, było demaskowanie
rzekomych znawców spraw nadprzyrodzonych. Spirytyści, media, mistrzowie
czarnej i białej magii, specjaliści od wirujących stolików i lewitacji, jasnowidze i
czarownice, a jakże! Grey wszystkim potrafił udowodnić oszustwo, a także
dostarczyć niezbitych dowodów, aby winni mogli stanąć przed sądem.
Nigdy jeszcze nie zdarzyło się, by Grey Sheffield nie udowodnił, że za
rzekomymi zjawiskami nadprzyrodzonymi kryje się sprytne oszustwo lub tanie
jarmarczne sztuczki. Nienawidził przestępców, których ścigał, litował się nad ich
ofiarami, ale gardził jednymi i drugimi.
 To, że ja nie wierzę, iż ta mała jest czarownicą  tłumaczył teraz
siostrzeńcowi  nie znaczy jeszcze, że właściciel tej gospody musi być tego samego
zdania. Biedaczyna pragnie przeżyć coś niezwykłego. To typowa słabostka ludzi
łatwowiernych. Tak, mój chłopcze, powinieneś mieć dla niego współczucie 
prawił Grey, wymachując widelcem  a nie szydzić z niego.
 Jakoś nigdy nie zauważyłem, żebyś ty stronił od szyderstwa  odciął się
Hayden.
 To co innego  odparł nie bez słuszności Grey, popijając piwo.  Ja [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • supermarket.pev.pl
  •