[ Pobierz całość w formacie PDF ]

na nich bez ruchu, potem poruszyła wąsami i kilkakrotnie uderzyła nim o szybę.
Stuk, stuk, stuk.
 Nie wierzÄ™!
 Lepiej uwierz. To mój prześladowca. Robi wszystko, by wyprowadzić
mnie z równowagi. Zobacz, co za drań! Zdenerwował nawet piękną dziewczynę,
najcudowniejszą partnerkę, z którą spędzam rozkoszne chwile po
najwspanialszym seksie w dziejach kosmosu. Idz stÄ…d, Herman!  warknÄ…Å‚,
krzywiąc się do wiewiórki.
Stworzonko ściągnęło pyszczek, jakby parodiowało ludzki grymas.
Melissa straciła na chwilę świat z oczu, rozpamiętując słowa Dereka.
Piękna dziewczyna, najcudowniejsza partnerka, rozkoszne chwile,
najwspanialszy seks w dziejach kosmosu. Tak, to brzmiało rozsądnie. Ale
wiewiórka jako prześladowca? To chyba lekka przesada.
Najcudowniejsza partnerka. Czy naprawdę tak o niej myślał? Miała
ochotę porwać go w ramiona i zasypać gradem pocałunków. Chciała krzyczeć z
radości, że on również nie postrzega ich nocnej przygody jako jednorazowego
szaleństwa. Pragnęła zająć ważne miejsce w jego życiu. Nie mogła sobie
uświadomić, czy kiedykolwiek tak bardzo jej na czymś zależało.
Nawet jeśli oznaczało to sprzymierzenie się z nim przeciwko ślicznemu
zwierzÄ…tku.
 Jak możesz mówić, że on jest z piekła rodem?  mimo wszystko
wstawiła się za Hermanem.  Spójrz na te jego śliczne, błyszczące oczka.
 Oczy szatana!  Machnął dłonią, żeby odpędzić wiewiórkę.  Wynocha!
Herman po raz ostatni uderzył żołędziem w szybę, powęszył w powietrzu
i dostojnie ruszył na pobliskie drzewo. Jego wspaniała kita powiewała
triumfująco. Derek zerknął na parapet i jęknął. Zanim z powrotem przesunął
zasłonę, Melissa dostrzegła ślad po wizycie zwierzątka.
 No dobrze...  Pokiwała głową.  Może trochę brudzi. Ale jest taki
słodki!
 Uwziął się i chce mnie wpędzić do grobu  mruknął Derek
łagodniejszym tonem.  Powinienem go wczoraj załatwić, gdy miałem szansę.
Ominąłem go i sam ucierpiałem. Widzisz?  Wskazał fioletowy siniak na
opuchniętym kolanie.  Gdybym go rozjechał, nic by mi się nie stało.
 Ale potem gryzłoby cię sumienie  oznajmiła twardo Melissa.
 Ukatrupiłbym go bez wahania!  Derek zmarszczył brwi, ale czuły
uśmiech przeczył jego słowom.  Tylko że wtedy nie chciałabyś mnie widzieć
na oczy.
 Racja.  Ujęła jego dłoń i pociągnęła go w kierunku łóżka.  Połóż się
wygodnie i powiedz, co mogę zrobić, by ulżyć ci w cierpieniach 
zaproponowała z figlarnym błyskiem w oku.
 Mmm  wymruczał Derek, natychmiast zapominając o nieznośnej
wiewiórce.  Chyba mam parę pomysłów.
Zaczęli się znów całować i po chwili Melissa upewniła się, że zranione
kolano wcale mu tak bardzo nie dokucza.
ROZDZIAA SZÓSTY
 Może masz ochotę iść ze mną dziś wieczorem na otwarcie galerii? 
spytała JoAnn siedzącą obok niej na kanapie przyjaciółkę.
Jadły właśnie z papierowych pudełek chińskie przysmaki, które Melissa
kupiła po drodze z pracy. Wciąż miała na sobie biurowy strój, ale zrzuciła buty i
oparła stopy na niskim stoliku. JoAnn również wyciągnęła nogi, jednak nie
bose, jak Melissa, lecz obute w plastikową, jadowicie zieloną pomyłkę jakiegoś
projektanta.
 Możliwe  odparła z namysłem, żując kawałek pikantnego kurczaka. 
Ale nie zostanę długo, bo jutro pracuję.
 Założę się, że w szkolnych czasach też zawsze chodziłaś wcześnie spać
 zaśmiała się JoAnn.  Kiedy rodzice oznajmiali, że czas do łóżka, nie
protestowałaś. Myślisz, że twój kochaś do nas dołączy?
Melissa westchnęła. Nie było mowy, żeby Derek gdzieś się z nimi wybrał
w czwartkowy wieczór.
Tak przyjemnie spędzała z nim czas. Każdy weekend do nich należał.
Mieli dla siebie piątkowy wieczór, sobotę, następną pełną wrażeń noc i
niedzielę. Czasem chodzili na wystawy, czasem do kina, parku lub pływali
statkiem. Innym razem spacerowali w pobliżu jego domu, odwiedzając sklepiki,
kawiarenki i knajpki. Gdy poczuli pierwszy powiew wiosny, zrobili sobie piknik
w Central Parku. Raz wybrali się z JoAnn i jej chłopakiem na szaloną imprezę w
nieczynnym teatrze, przetańczyli całą noc na scenie i następnego ranka obudzili
się z bólem głowy i opuchniętymi stopami.
W pewną sobotę zdecydowali się nawet na wspólny obiad z rodzicami
Melissy w Sunnyside. Derek przyniósł bukiet wiosennych kwiatów dla jej matki
i butelkę brandy dla ojca. Oczarował ich. Matka wyciągnęła stary album i
rozbawiona pokazywała zdjęcia nastoletniej Melissy, wdzięczącej się do
obiektywu. Znalazło się nawet zdjęcie, na którym stała niepewnie w
kolorowych, plastikowych wrotkach, otrzymanych od babci w prezencie na
piÄ…te urodziny.
Rodzice polubili i zaakceptowali Dereka. Melissa zakochiwała się coraz
mocniej. Wszystko, poza jednym drobiazgiem, było idealne. Niepokoiło ją, że
Derek nie chce z nią spędzać żadnej nocy poza piątkową i sobotnią.
JoAnn śmiała się z Melissy, ale Derek był pod tym względem jeszcze
gorszy. W niedzielne popołudnie odprowadzał ją do domu, całował do utraty
tchu, a gdy tylko wrócił do siebie, dzwonił stęskniony. Jednak nigdy nie
pozwolił jej zostać w niedzielę na noc.
Melissa też nie była rannym ptaszkiem, więc doskonale rozumiała jego
niechęć do poranków po upojnej nocy, byli jednak dorośli i przy odrobinie
dyscypliny mogli wypracować zadowalający kompromis. Ale cóż, Derek nie
chciał nawet rozmawiać na ten temat.
Najpierw martwiła się, że w tygodniu spotyka się z inną kobietą, jednak
po głębokim namyśle uznała, że nie jest to możliwe. Co wieczór rozmawiał z
nią godzinami przez telefon, również w ciągu dnia zdarzało się, że zjawiał się w
jej biurze z kwiatami lub czekoladkami. Gdy przyszedł po raz pierwszy,
przywitał się z Tomem Trumbullem, jakby byli od dawna zaprzyjaznieni.
Zresztą wszyscy w fundacji znali Dereka, bo już po dwóch miesiącach zdziałał
cuda z powierzonymi jego firmie pieniędzmi. Sam Ronald Towers pofatygował [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • supermarket.pev.pl
  •