[ Pobierz całość w formacie PDF ]

 Po prostu miałem go w kieszeni.
 Zabrał go pan z sobą na plebanię?
 Tak.
 Po co?
 Zawsze noszę go przy sobie.
Znów zawahał się przed udzieleniem odpowiedzi i poczułem
pewność, że nie mówi prawdy.
 Dlaczego cofnął pan wskazówki zegara?
 Zegara?
Pytanie to jak gdyby zaskoczyło Reddinga.
 Tak, zegar wskazywał szóstą dwadzieścia dwie. Na twarzy
Reddinga odbiło się przerażenie.
 Ach zegar& Tak, cofnąłem go&
Tu odezwał się nagle doktor Haydock:
 Gdzie pan wystrzelił?
 W gabinecie na plebanii.
 Chodzi mi o to, w jaką część ciała pułkownika pan mierzył?
 A& No& Chyba w głowę& Tak, w głowę.
 Nie jest pan tego pewien?
 Ponieważ pan i tak wie, nie widzę powodu, żeby mnie o to
pytać.
W tej chwili za drzwiami dał się słyszeć jakiś ruch. Policjant bez
hełmu wszedł niosąc list.
 Do księdza proboszcza. Z adnotacją  bardzo pilne .
Rozerwałem kopertę i przeczytałem.
Błagam, niech ksiądz proboszcz do mnie przyjdzie! Nic wiem, co
mam robić. Wszystko to jest potworne. Chcę się komuś zwierzyć.
Proszę przyjść natychmiast i przyprowadzić z sobą kogoś według
własnego uznania.
Anna Protheroe.
Spojrzałem znacząco na Melchetta. Zrozumiał od razu. Wyszliśmy
wszyscy. Obejrzałem się i dostrzegłem na moment Reddinga. Nie
odrywał oczu od listu, który trzymałem w ręce. Nigdy chyba nie
widziałem na twarzy ludzkiej wyrazu takiej udręki i rozpaczy.
Przypomniałem sobie, jak Anna Protheroe mówiła, siedząc u mnie
w gabinecie:
 Jestem doprowadzona do ostateczności&
Serce zaciążyło mi nagle jakby było z ołowiu. Zrozumiałem teraz,
jaki powód może mieć Redding, żeby bohatersko wziąć na siebie
winę&
Melchett rozmawiał z inspektorem.
 Czy coś panu wiadomo o tym, co Redding robił przed
zabójstwem? Mamy powody, aby przypuszczać, że zabił pułkownika
wcześniej, niż twierdzi. Niech pan to zbada z łaski swojej.
Zwrócił się do mnie i podałem mu bez słowa list Anny Protheroe.
Przeczytał go i ze zdziwieniem wydął wargi. Potem spojrzał na mnie
pytająco.
 Czy o tym właśnie napomykał ksiądz dzisiaj?
 Tak. Nie byłem pewien, czy mam obowiązek powiedzieć. Teraz
jestem pewien.
Następnie opowiedziałem mu, co tamtego wieczora widziałem w
pracowni.
Pułkownik zamienił jeszcze kilka stów z inspektorem, po czym
poszliśmy do Starego Dworu. Doktor Haydock poszedł z nami.
Drzwi otworzył kamerdyner o nienagannych manierach i przywitał
nas z należytą powagą, bo przecież wchodziliśmy do domu okrytego
żałobą.
 Dzień dobry  rzekł Melchett.  Zechce pan przez pokojówkę
pani Protheroe zawiadomić ją. żeśmy przyszli i pragniemy z nią
pomówić. Potem wróci pan tutaj i odpowie nam na kilka pytań.
Kamerdyner oddalił się szybko i powrócił po chwili oznajmiając, że
wykonał polecenie.
 Teraz chcieliśmy ustalić kilka szczegółów dotyczących
wczorajszego dnia  powiedział Melchett.  Pan pułkownik był w
domu na obiedzie?
 Tak jest, proszę pana.
 W normalnym humorze?
 O ile zdołałem zauważyć, to tak, proszę pana.
 Co się zdarzyło potem?
 Po obiedzie pani Protheroe poszła się położyć, a pan pułkownik
udał się do swojego gabinetu. Panna Letycja pojechała małym
samochodem na tenisa. O pół do piątej państwo Protheroe pili
herbatę w salonie. Na piątą trzydzieści miał zajechać samochód,
żeby zawiezć ich do miasteczka. W chwilę po ich odjezdzie
zadzwonił ksiądz proboszcz.  Kamerdyner skłonił się w moim
kierunku.  Powiedziałem, że państwo wyjechali.
 Hm  mruknął pułkownik Melchett.  Kiedy pan Redding
ostatni raz był tutaj?
 We wtorek po południu, proszę pana.
 Zdaje się, że doszło do jakiejś sprzeczki?
 Owszem, proszę pana. Pułkownik wydał mi polecenie, abym na
przyszłość nie wpuszczał pana Reddinga.
 Czy słyszał pan tę kłótnię?  zapytał wprost Melchett.
 Pan pułkownik Protheroe miał bardzo donośny głos. zwłaszcza
kiedy się gniewał. Mimo woli musiałem słyszeć to i owo.
 Dość, aby zorientować się w przyczynie sporu?
 Odniosłem wrażenie, proszę pana, że chodziło o portret, który [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • supermarket.pev.pl
  •