[ Pobierz całość w formacie PDF ]

podejrzewałem o zbrodnię.
Bryan Eastley przyszedł szybko na pomoc Cedrykowi. Inspektorzy Craddock i Bacon weszli
do pokoju drugimi drzwiami.
- Doktorze Quimper! - powiedział Bacon. - Muszę pana ostrzec, że...
- Możecie zabrać do diabła wasze ostrzeżenia - powiedział Quimper. - Czy myślicie, że
ktokolwiek uwierzy w to, co te dwie stare baby plotą? Kto w ogóle słyszał o tych głupotach z
pociÄ…giem?
Panna Marple odpowiedziała:
- Elspeth McGillicuddy od razu 20 grudnia złożyła zeznanie o morderstwie na policji i podała
opis mężczyzny.
Doktor Quimper wzruszył ramionami.
- Jeżeli ktoś kiedykolwiek miał takiego piekielnego pecha... - powiedział.
- Ale... - zaczęła pani McGillicuddy.
- Bądz cicho, Elspeth! - przerwała jej panna Marple.
- Dlaczego miałbym zamordować zupełnie obcą kobietę? - spytał doktor Quimper.
- To nie była obca kobieta - odparł inspektor Craddock. - Była pańską żoną.
ROZDZIAA DWUDZIESTY SIÓDMY
- No i widzicie - okazało się, że jest to, jak zaczynałam podejrzewać, bardzo, bardzo
oczywiste. Najpospolitszy rodzaj zbrodni. Tak wielu mężczyzn, zdaje się, morduje swoje
żony.
Pani McGillicuddy spojrzała na pannę Marple, na inspektora Craddocka i zażądała:
- Byłabym zobowiązana, gdybyście mnie trochę wprowadzili w tę sprawę.
- Dostrzegł szansę na poślubienie bogatej Emmy Crackenthorpe - zaczęła panna Marple. -
Tyle, że nie mógł się z nią ożenić, bo już miał żonę. %7łyli od lat w separacji, ale nie dałaby mu
rozwodu. To bardzo dobrze pasowało do tego, co mówił mi inspektor Craddock o
dziewczynie, która przyjęła nazwisko Anna Stravinska. Miała męża Anglika, jak zwierzyła
się jednej ze swoich koleżanek, i ktoś powiedział, że była bardzo gorliwą katoliczką. Doktor
Quimper nie mógł zaryzykować bigamii, żeniąc się z Emmą, wobec tego postanowił, jako
człowiek okrutny i bezwzględny, że pozbędzie się swojej żony. Pomysł, żeby zamordować ją
w pociągu, a potem włożyć jej ciało do sarkofagu w stodole, był rzeczywiście dosyć sprytny.
Chciał, widzisz, żeby to się wiązało z rodziną Crackenthorpe. Przedtem wysłał list do Emmy,
w którym podszywał się pod dziewczynę imieniem Martine, z którą chciał się ożenić Edmund
Crakcnthorpe. Emma opowiedziała Quimperowi wszystko o swoim bracie, rozumiesz?
Potem, we właściwym momencie, zachęcił ją do pójścia na policję i opowiedzenia o tej
historii. Chciał, żeby zamordowana kobieta została zidentyfikowana jako Martine. Sądzę, że
mógł usłyszeć o dochodzeniu, prowadzonym przez policję paryską w sprawie Anny, więc
załatwił wysłanie pocztówki, niby od niej, z Jamajki. Aatwo mu było zorganizować spotkanie
z żoną w Londynie, żeby zaproponować jej pogodzenie i wspólną podróż do jego rodziny.
Nic będziemy mówić o dalszym ciągu, który jest bardzo przykry. Oczywiście, był chciwy.
Kiedy pomyślał o podatkach i o tym, jak ograniczają dochody, zaczął się zastanawiać, czy nie
byłoby przyjemniej mieć o wiele więcej kapitału. Być może myślał o tym już przed decyzją o
zamordowaniu żony. W każdym razie, żeby przygotować grunt, zaczął rozsiewać pogłoski o
tym, że ktoś próbuje otruć starego pana Crackenthorpe, a w końcu podał arszenik całej
rodzinie. Nie za dużo. oczywiście, bo nie chciał, żeby stary pan Crackenthorpe umarł.
- Wciąż jednak nic wiem, jak mu się to udało - powiedział Craddock. - Nie było go w domu
podczas przygotowywania curry.
- Bo wtedy w curry nie było żadnego arszeniku - wyjaśniła panna Marple. - Dodał go pózniej,
kiedy zabrał resztki do zbadania. Prawdopodobnie wcześniej dosypał arszeniku do dzbanka z
cocktailem. Potem, oczywiście, bardzo mu było łatwo, jako lekarzowi domowemu, otruć
Alfreda Crackenthorpe, jak również wysłać tabletki Haroldowi do Londynu, zabezpieczywszy
się uprzednio, mówiąc, że nie będzie ich więcej potrzebował. Wszystko co robił, było
zuchwałe, okrutne i chciwe, i naprawdę, bardzo, bardzo, bardzo żałuję, że zniesiono karę
śmierci, ponieważ czuję, że jeśli ktokolwiek powinien wisieć, to doktor Quimper - zakończyła
panna Marple, wyglądająca tak bezwzględnie, jak tylko nieporadna staruszka wyglądać -
Brawo, brawo! - wykrzyknÄ…Å‚ inspektor Craddock.
- Wiecie, przyszło mi do głowy, że nawet kiedy się kogoś widzi od tyłu, to ten widok jest w
każdym razie, że tak powiem, w pewien sposób charakterystyczny. Pomyślałam, że gdyby
Elspeth zobaczyła doktora Quimpera dokładnie w tej samej pozycji, w jakiej widziała go w
pociągu, tyłem, pochylonego nad kobietą, którą trzymał za gardło, to byłam prawie pewna, że
poznałaby go, albo przynajmniej, zaskoczona, wydała z siebie jakiś okrzyk przerażenia. Oto
dlaczego musiałam uknuć mój mały plan z uprzejmą pomocą Lucy.
- Muszę przyznać, że niezle to mną wstrząsnęło - sapnęła pani McGillicuddy. - Wyrwało mi
się: "To on!", zanim zdążyłam się powstrzymać. Przecież nie widziałam twarzy tego
mężczyzny i...
- Bardzo się bałam, że to powiesz, Elspeth - westchnęła panna Marple.
- Miałam taki zamiar. Miałam powiedzieć, że, oczywiście, nie widziałam jego twarzy.
- To by było fatalne - orzekła panna Marple.
- Wiesz, moja droga, on naprawdę pomyślał, że go poznałaś. Uwierzył, ponieważ nie mógł
wiedzieć, że nie widziałaś jego twarzy.
- A więc to dobrze, że trzymałam język za zębami - pani McGillicuddy była zadowolona.
- Nie pozwoliłabym ci powiedzieć więcej ani słowa - oznajmiła panna Marple. Craddock
zaśmiał się nagle:
- Obie panie jesteście niezwykłe. Co dalej, panno Marple? Jaki jest happy end? Co się stanie z
biedną Emmą, na przykład?
- Zapomni o doktorze, to jasne. Przypuszczam też, że gdyby umarł jej ojciec, a nie sądzę,
żeby był tak krzepki, jak mu się wydaje, to mogłaby pojechać w podróż morską albo
wyjechała za granicę, jak Geraldine Webb i spodziewam się, że coś by z tego wyszło. Jakiś
milszy człowiek od Quimpera, mam nadzieję.
- Co z Lucy Eyelesbarrow? Tam też weselne dzwony?
- Może. Nie zdziwiłoby mnie to.
- Którego z nich wybierze? - Spytał Dermot Craddock.
- Nie wie pan?
- Nie, nie wiem. A pani?
- O, tak, myślę, że wiem - powiedziała panna Marple i mrugnęła do niego. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • supermarket.pev.pl
  •