[ Pobierz całość w formacie PDF ]

 Mój Boże  jęknęła Katarzyna  tylko tego jeszcze brakowało. A jeśli
zaślubiny odbędą się w Chinon?
Jakub, przekładając papiery porozkładane na biurku, odwrócił się tak
nagle, że część z nich spadła na podłogę.
 Gdzie? W Chinon? Król nie zrobiłby takiej przykrości swoim wiernym
poddanym z Tours, ani mnie samemu, mnie, który sobie żyły wypruwa, by
wszystko przygotować, jak należy!
Mały książę Filip umarł następnego dnia, 2 czerwca. Król ustalił datę
zaślubin na 24 czerwca.
 Jeszcze przez trzy tygodnie będziesz moim więzniem  radował się
Jakub.  Gdy odjedziesz, zostawisz mnie w głębokim smutku!
Istotnie co wieczór, korzystając z pięknej pogody, siadywali po wieczerzy
na ławce w ogrodzie i rozkoszowali się świeżością wieczoru. Przeważnie nie
rozmawiali wiele, woląc wdychać w ciszy, przerywanej jedynie szmerem rzeki i
krzykiem nocnych ptaków, zapach wiciokrzewu.
Tego jednak wieczoru Jakub nie miał ochoty milczeć. On, zwykle tak
poważny, był wesoły jak dziecko. Przedłużenie pobytu pięknego gościa zdawało
się wypełniać go radością, której wcale nie starał się ukryć.
Spoglądał na nią, siedzącą tuż obok na kamiennej ławie, z rozanieleniem.
Z powodu upałów kupiła u mistrza Jana Beaujeu, krawca królowej, cienki,
różowy jedwab w białe gałązki, w którym wyglądała jak młoda dziewczyna. Z
białym woalem narzuconym na włosy opadające ciężko na kark i naszyjnikiem z
pereł pyszniących się na alabastrowym dekolcie podobna była do istoty
przybyłej z innego świata. Zapach, jaki wydzielała z jej ciała cenna esencja
różana sprowadzona przez kupca dla niej specjalnie z Persji, atakował nozdrza
Jakuba, przywracając jej całą ziemskość.
Pchnięty impulsem silniejszym niż wola chwycił jej ręce i uwięził. Były
zimne i instynktownie starały się wyrwać z uścisku.
 Katarzyno  powiedział niskim głosem  nie odpowiadasz mi. Czy cię
rozgniewałem?
 Nie, Jakubie. Nie powiedziałeś nic, co mogłoby mnie rozgniewać. To
miło słyszeć, że mój odjazd zostawia smutek, ale nie mów nic więcej.
 A jednak...
%7ływo wyrwała swą dłoń z uścisku i położyła ją na jego ustach.
 Nic nie mów! Jesteśmy parą przyjaciół. Starych przyjaciół! I niech tak
zostanie!
Jakub ucałował z zapamiętaniem palce tak nieostrożnie złożone na jego
ustach.
 To oszustwo, Katarzyno! Ta stara przyjazń to tylko ułuda i sama dobrze
o tym wiesz. Od lat kocham cię, nie śmiąc tego powiedzieć.
 Właśnie mówisz... pomimo mojej obrony.
 Twojej obrony! Czy wiesz, że przez te wszystkie lata żyłem tylko
wspomnieniem pewnego pocałunku... tego w Bourges, w moim gabinecie, kiedy
uciekłaś z Champtoc, ze szponów Gilles a de Rais go. Nigdy nie udało mi się o
nim zapomnieć.
 Mnie również  odparła chłodno Katarzyna  ale z powodu wyrzutów
sumienia, gdyż zawsze byłam przekonana, że twoja żona nas widziała.
 A jednak nie odepchnęłaś mnie. Myślałem nawet przez chwilę...
 %7łe mi się to podoba? To prawda! Lecz teraz, Jakubie, skończmy na
tym! W przeciwnym razie będę musiała cię opuścić.
 Nie, nie odchodz! Byłoby mi strasznie przykro...
 Zostanę, jeśli obiecasz, że przestaniesz. Dzisiaj nie jesteś sobą. To z
pewnością ten ogród, te wszystkie zapachy... piękna noc. Ja również jestem
zakłopotana.
Wstała z zamiarem opuszczenia tego pełnego pułapek miejsca. Jakub
uśmiechnął się z ironią.
 Znowu chcesz siebie oszukać. To nie noc, to ty sama, Katarzyno.
Zawsze traciłem głowę przez ciebie. To uczucie ludzie nazywają miłością, jak
mi się zdaje... Lecz jeśli nie chcesz, nie będę więcej się naprzykrzać! Zpij
dobrze!
Katarzyna wstała z ławy i wielkimi krokami przemierzała ogród, jakby
bojąc się tego, co zostawiała za sobą, lecz słowa Jakuba docierały do niej
wyraznie, może dlatego, że ciągle ich słuchała.
Przekraczając próg domu, musiała zadać sobie gwałt, by się nie odwrócić
i nie zobaczyć twarzy Jakuba i tej jego zmarszczki w kąciku ust, dzięki której
wyglądał, jakby kpił sam z siebie.
%7ładna kobieta, nawet najbardziej wyniosła, nie oparłaby się uczuciu
takiego mężczyzny. Geniusz i siła intelektu były u niego tak namacalne, jak u
innych głupota i pycha. Był to człowiek z żelaza, o oczach wizjonera i, pomimo
nieszlacheckiego pochodzenia, o sercu rycerza z baśni.
Wstrzymując westchnienie, skierowała kroki do swego pokoju, gdy nagle, [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • supermarket.pev.pl
  •