[ Pobierz całość w formacie PDF ]

ona go przytrzymała? Moja córka jest z kobiet Sarangli. Jej babka potrafiła zacza-
rować całe szczepy, by uwierzyły, że wymierają od zarazy. Mówiłem mu o tym.
Czego nie rozumie?
 Och, Elryku, ona mnie zniszczyła?  Pomarszczona dłoń wysunęła się
w kierunku albinosa.
Nagle barwy i życie powróciły w ciało Alnaca, które urosło do poprzedniej
postaci. Haczykowata laska znów była tylko zwykłym przedmiotem.
Złodziej Snów uśmiechnął się zdziwiony.
66
 Ja żyję! Elryku, ja żyję!
Wziął różdżkę w dłoń i spróbował się podnieść. Nagle zakaszlał i coś obrzy-
dliwego, niby na wpół strawiony robak, wymknęło się z jego ust. Złodziej snów
otarł usta z plugastwa i przez chwilę zastygł w przerażeniu, z paniką malującą się
w oczach.
 Nie  ocknął się.  Na zbyt wiele liczyłem. Umieram jednak.  Upadł
na poduszki, nim Elryk go podtrzymał, i pokręcił ironicznie głową.  Nieco za
pózno. Wygląda na to, że nie jest moim przeznaczeniem być twoim towarzyszem,
panie Wieczny Wojowniku, przynajmniej nie w tym wymiarze.
Dla Elryka słowa te pozbawione były wszelkiego sensu i przekonany, że Alnac
majaczy, próbował go uciszyć.
Różdżka wysunęła się z bezwładnej dłoni i potoczyła w bok. Z ust Alnaca
dobył się wibrujący, jękliwy krzyk, a po chwili buchnął zeń smród, który wypę-
dził Elryka i Raika Na Seema ze Spiżowego Namiotu. Alnac chciał jeszcze coś
powiedzieć, ale ciało rozkładało się w oczach.
Złodziej Snów był martwy.
Elrykowi, który bardzo żałował dobrego, dzielnego człowieka, wydało się na-
gle, że tym sposobem przesądził się jego los i los Anigha. Zmierć Alnaca suge-
rowała, że w sprawę uwikłane są potężne siły, których istota była księciu niezna-
na. Przy całej swej wiedzy magicznej nie spotkał się nigdy z mocami mogącymi
sprowadzić na człowieka taki koniec. Widywał, jak ludzi parających się czarami
spotykał nawet los gorszy, ale to zdarzenie było dlań całkowitą zagadką.
 A zatem odszedł  stwierdził Raik Na Seem.
 Tak  powiedział Elryk łamiącym się głosem.  Było w nim więcej od-
wagi niż ktokolwiek, włącznie z nim, sądził.
Pierwszy Najstarszy podszedł powoli do pogrążonego w transie dziecka. Spoj-
rzał w jej błękitne oczy, jakby oczekiwał ujrzeć w nich ziarno czerni.
 Varadio?
Nie odpowiedziała.
Ostrożnie wziął dziewczynkę na ręce i położył ją z powrotem na podwyższe-
niu, układając poduszki, jakby po prostu szykował ją do normalnego, nocnego
snu.
Elryk przyglądał się szczątkom Złodzieja Snów, który z pewnością wiedział,
co grozi mu w razie porażki i nie chciał dzielić się tą świadomością z nikim.
 To już koniec  stwierdził łagodnym głosem Raik Na Seem.  Nic już nie
mogę dla niej zrobić. On zaś oddał zbyt wiele.  Starzec walczył z ogarniającą
go żałością i rozpaczą.  Musimy pomyśleć, co dalej. Pomożesz mi, przyjacielu
mego syna?
 Jeśli tylko będę mógł.
Wstając, roztrzęsiony Elryk usłyszał hałas dobiegający zza jego pleców.
W pierwszej chwili pomyślał, że to przyszła jakaś żałobnica z klanu Bauradimów,
67
ale gdy spojrzał na jaśniejące blaskiem dnia wejście do namiotu, ujrzał tylko zarys
kobiecej postaci.
Była to młoda niewiasta, nie należąca do Bauradimów. Weszła powoli i ze
łzami w oczach spojrzała na doczesne szczątki Alnaca.
 Spózniłam się?
Jej melodyjny głos nabrzmiewał smutkiem. Przysłoniła twarz dłonią.
 Nie powinien podejmować się czegoś takiego. W Oazie Srebrnego Kwia-
tu powiedzieli mi, że tu pojechaliście. Czemu nie poczekaliście jeszcze trochę?
Przynajmniej jeden dzień?
Widać było, że całym wysiłkiem woli opanowuje żal. Elrykowi wydało się
nagle, że jest mu w jakiś sposób bardzo bliska.
Podeszła jeszcze bliżej do ciała. Była o cal mniej więcej niższa niż Elryk,
z twarzą w kształcie serca, okoloną bujnymi kasztanowymi włosami. Smukłą,
zgrabną sylwetkę okrywał watowany kaftan z wycięciami ukazującymi spodnią
suknię z czerwonego jedwabiu. Stroju dopełniały miękkie aksamitne spodnie,
zdobione filcowe buty do konnej jazdy i zsunięty właśnie z ramion, niemal prze-
zroczysty bawełniany płaszcz. U pasa miała miecz, znad ramienia zaś wyglądała
zakrzywiona laska z hebanu i złota. Była o wiele bogaciej zdobiona, ale przypo-
minała tę, która leżała przy zwłokach Alnaca.
 Ja nauczyłam go wszystkiego, co wiedział o wykradaniu snów  powie- [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • supermarket.pev.pl
  •