[ Pobierz całość w formacie PDF ]

W oczach Mickey pojawiła się iskierka nadziei. Spojrzała na
wujka i znowu na Deannę.
 Czyli co? Powinnam chyba pójść się pobawić, prawda?
 Jeśli nie masz nic przeciwko temu  odparła Deanna.
 Zwietnie. Pójdę obejrzeć drugi odcinek  Wojen gwiezdnych na
wideo  podskoczyła z radości i pobiegła do domu.
 Wygląda na to, że mieliście miły wypoczynek?  Usiadła po
przeciwnej stronie stołu, założyła nogę na nogę i wygładziła spódnicę.
 Nie było zle  wzruszył ramionami Lee.  Dużo napisałaś przez
ten czas?
Deanna powstrzymała westchnienie. Nie znosiła takich milutkich,
jałowych rozmówek. Zaczerpnęła powietrza w płuca.
 Nie podoba mi się, że mnie w ten sposób zostawiłeś  wyrzuciła
z siebie.
Siedział i patrzył na nią. Nie padła z jego ust żadna odpowiedz.
Deanna spuściła wzrok. To była trudna rozmowa. Nie zamierzała
jednak pozwolić, by całe to uczucie, jakim go darzyła, poszło na
marne. Nie wykorzystała jeszcze wszystkich sposobów.
Spojrzała na niego. Nadszedł czas, by postawić wszystko na jedną
kartę. %7łycie jest zbyt krótkie, by się nad tym zastanawiać, przeszło jej
przez myśl.
 Wiesz, Ryan zmarł tak dawno temu. Istnieje teraz dla mnie jako
czułe wspomnienie i to wszystko. Nie jestem w nim zakochana. Już
nie.
Lee nadal siedział wyprostowany. Widać było, że słucha jej z
wielkim napięciem.
 Skąd możesz być tego pewna?  zapytał, siląc się na spokój.
Uśmiechnęła się do niego, zachęcona tym, że zaczął mówić.
 Wiem, ponieważ nie chcę spędzić reszty życia zapatrzona w
przeszłość. Chcę iść do przodu i myśleć o tym, co będzie. A gdy o
tym myślę, widzę ciebie i Mickey. Chcę dzielić z wami moje życie.
Lee przyglądał się jej przez chwilę uważnie.
 Potrzebuję twojej miłości, Deanna. Pełnej. Nie jej części.
Deanna odetchnęła z ulgą.
 To dobrze  powiedziała  ponieważ ja potrzebuję dokładnie
tego samego od ciebie.  Patrzyła na niego teraz bez żadnych oporów.
 Kocham pana, panie Stratton. Tak, to prawda, kocham cię.
Lee podniósł się powoli. Podszedł do niej i wyciągnął ręce.
Podała mu swoje. Stali tak przez chwilę w milczeniu, dopóki Deanna
nie zarzuciła mu rąk na szyję. Przywarła do niego mocno, jakby chcąc
wycisnąć z siebie całą tęsknotę, jaką do tej pory czuła.
 A więc?  spytała.
 Co  a więc ?
Parsknęła niecierpliwie.
 Więc czy mnie kochasz, czy ożenisz się ze mną? Ot takie sobie
proste pytanka...
Jego oczy odnalazły jej spojrzenie. Odpowiedział czułym i
namiętnym pocałunkiem, który wprost odebrał jej oddech.
 Tak, kocham cię. Tak, ożenię się z tobą.  Jego głos drżał od
powstrzymywanej namiętności. Pocałował ją znowu gorącymi ustami.
 Tęskniłem za tobą tak strasznie  szepnął, trzymając ją mocno w
uścisku.  Jedyne, co mogłem uczynić, to wyjechać, by cię nie ranić.
Deanna gładziła dłońmi jego mocne ramiona.
 I ja za tobą tęskniłam. Sami sobie jesteśmy winni, bo nie
byliśmy wystarczająco szczerzy. Twoje odejście uświadomiło mi
jednak, jak bardzo potrzebuję cię w moim życiu. I jak bardzo cię
kocham  dodała.
 Och, Deanna  westchnął Lee.  Nawet nie wiesz, jak czekałem
na te słowa!
 Pokaż mi, jak bardzo.
 Chciałbym, ale jest tu też i taka mała, ciekawska dziewczynka,
która może zechcieć sprawdzić, czy tym razem idzie nam jak trzeba. 
Gładził ją czule po włosach.  Kocham cię i pragnę cię w moim życiu
 powiedział, patrząc jej prosto w oczy.  Pobierzmy się jak
najszybciej.
Deanna zamknęła oczy, wtulając się w jego pierś. Czuła, że łzy
znów płyną jej po policzkach. Spojrzała na niego i uśmiechnęła się
wzruszona.
 Jak najszybciej  powtórzyła za nim jak słowa przysięgi. 
Kocham cię tak bardzo  pocałowała go delikatnie.
Zza węgła wychynęła czupryna Mickey.
 Okay!  zawołała, widząc ich oboje w objęciach.
Powietrze, spokojne i przesiąknięte upojną wonią zwilżonej rosą
zieleni, wpływało przez otwarte okno do sypialni Lee. To była
wspaniała noc pieszczot, pełna niespodzianek i cudownych odkryć. W
objęciach Lee nie było miejsca na smutne wspomnienia.
Deanna obróciła się w jego ramionach. Miło było czuć blisko
siebie ciepło jego ciała.
 Powinnam już iść  mruknęła.
 Mmm? Czemu?  zapytał sennie.
 Zanim Mickey się zbudzi.
Lee przygarnął ją do siebie.
 Przecież ona nie będzie miała nic przeciwko temu, że tu jesteś.
 Wiem  powiedziała, czule przesuwając dłonią po jego gładkim
torsie.  Mimo to jednak... lepiej bym się czuła wobec niej.
 Skoro tak uważasz  zgodził się szeptem.  Zanim jednak
odejdziesz...
Jego pocałunek był ciepły i rozkosznie senny. Deanna przytuliła
się do niego mocniej.
 Kocham cię, Deanna  mówił Lee, całując jej szyję.
 Ja też cię kocham  odrzekła i odgarnęła mu włosy z czoła.
Skuliła się w jego ramionach jak mała dziewczynka.
 Kiedy się pobierzemy?  spytał Lee.
 Im szybciej, tym lepiej  odpowiedziała.  Zaczniemy planować
jutro. A może już dziś?  Jej wzrok padł na coraz bardziej jaśniejące
zasłony. Przeciągnęła się z lubością jak kotka.  Muszę już iść 
powtórzyła, ale już mniej stanowczo.
 Poczekaj jeszcze trochę  nalegał Lee i objął ją mocniej.
 Dobrze. Jeszcze chwilę  zgodziła się chętnie.
Gdyby nie chodziło o zachowanie pozorów wobec Mickey,
zostałaby przecież do samego rana, a nawet i dłużej!
Przez kilka chwil leżeli nieruchomo, bez słowa, napawając się
swą obecnością.
 Nie chce mi się teraz o tym myśleć, ale czy Wade odzywał się
ostatnio?  spytała w końcu Deanna.
Nie mieli okazji porozmawiać o tym wcześniej.
 Zupełna cisza  odparł Lee.  Jeszcze kilka miesięcy i
pozbędzie się tej forsy co do grosza. Kiedy przyjdzie po więcej, po
prostu zaśmieję mu się w twarz.
 A co będzie, jeśli odda sprawę do sądu?
 Nikt przecież nie uwierzy, że zapewni Mickey lepszy dom niż
my. Poza tym ona będzie wolała zostać z nami, a to bardzo się liczy. 
Pocałował ją.  Deanna, myślę, że powinnaś wiedzieć, że byłem w
tobie po uszy zakochany od czasu mojej pierwszej propozycji
zaręczyn. Nie prosiłem cię wtedy o rękę tylko dla dobra Mickey.
Pragnąłem cię dla siebie.
Przytulił ją mocno.
 Pragnąłbym cię, nawet bez Mickey  dodał. Pocałunek
zmieszał jego słowa z jej oddechem.  Byłem tobą zafascynowany, od
kiedy zobaczyłem, jak przechodzisz przez mur! Te twoje dłuuugie
nogi i wielkie, niebieskie oczy...
 W takim razie trochę mnie oszukałeś  powiedziała.
 Wystraszyłeś mnie śmiertelnie. Od tamtej pory myślałam, że
jesteś po prostu niesympatycznym sąsiadem.  Pocałowała go w [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • supermarket.pev.pl
  •