[ Pobierz całość w formacie PDF ]

prawie przy pikapie, gdy Melissa go dogoniła.
- Whit! Zaczekaj! - zawoÅ‚aÅ‚a. - Pozwól mi wytÅ‚u­
maczyć!
StanÄ…Å‚ z niÄ… twarzÄ… w twarz.
- Co tu jest do tłumaczenia? Melisso, to mój syn!
Mój! A ty mi o tym nie powiedziałaś!
- Nie mogłam.
- A co w tym było aż tak trudnego? - zapytał
zgryzliwie. - WystarczyÅ‚o otworzyć usta i wypowie­
dzieć słowa. To takie proste.
- To wcale nie jest proste. - Zaczynała już być tak
samo zÅ‚a jak Whit. - Gdy zorientowaÅ‚am siÄ™, że spo­
dziewam się dziecka, ciebie już w mieście nie było.
Ojciec wiedział, że to twoje dziecko, i chciał mnie zmu-
141
sic do usunięcia ciąży. Próbowałam cię znalezć, ale nikt
nie wiedział, gdzie jesteś, nawet Matt.
- KÅ‚amiesz. Matt wiedziaÅ‚. Przed wyjazdem powie­
działem mu, gdzie jadę i jak się ze mną skontaktować.
- Jeżeli nawet to jest kłamstwo, to w każdym razie
nie moje. Byłam śmiertelnie przerażona, że ojciec zmusi
mnie do usunięcia ciąży. Więc kiedy Matt powiedział,
że chce siÄ™ ze mnÄ… ożenić i dać dziecku nazwisko, zgo­
dziłam się.
Whit przejechał palcami po włosach.
- Widujemy siÄ™ już od ponad miesiÄ…ca! - wykrzyk­
nął. - Miałaś dość okazji, by mi powiedzieć, że Grady
jest moim synem.
- A gdybym ci powiedziała? Czy ty w ogóle masz
pojęcie, jakie to jest skomplikowane? Grady myśli, że
jego ojcem jest Matt. Jak mogę mu wyjaśnić, że ty jesteś
jego prawdziwym ojcem?
- A co ze mną?! - krzyknął Whit. - Ja też mam
w tym swój udział. Teraz, kiedy wiem, że mam syna,
spodziewasz się, że po prostu będę udawał, że on nie
istnieje?
- Nie wiem... - powiedziała drżącym głosem. - Nie
wiem, co powinniśmy zrobić.
. - No wiÄ™c ja ci to powiem. Nie odejdÄ™. W tym szpi­
talu leży mój syn, a ja nie odwrócę się od niego tak, jak
ode mnie odwrócił się zarówno mój rodzony ojciec, jak
i ojczym. Możesz sama zdecydować, kiedy i jak po­
wiesz Grady'emu, ale on ma się dowiedzieć, że ma ojca,
który go kocha.
ROZDZIAA DZIEWITY
Praca zawsze była dla Whita lekarstwem na wszelkie
zmartwienia. Dzięki pracy jakoś przebrnął przez okres
po śmierci matki, przez stratę Melissy na rzecz Matta,
a teraz zamierzał również zatracić się w pracy, żeby
jakoś przeżyć obecną tragedię.
W ciągu ostatniego tygodnia zżął i sprasował w bele
caÅ‚Ä… Å‚Ä…kÄ™. Teraz musiaÅ‚ je tylko zwiezć do stodoÅ‚y. Aa­
dowanie bel na traktor było wyczerpującym zajęciem,
ale dzięki niemu Whit miał zajęte ręce w czasie, gdy
czekaÅ‚, aż Melissa siÄ™ do niego odezwie. Odpowiedzial­
ność za to, jak i kiedy powie się Grady'emu, że to on
jest jego ojcem, złożył na barki Melissy i wcale nie czuł
siÄ™ z tego powodu winny.
To ona skłamała i to ona musi sobie teraz z tym
poradzić.
Codziennie rano i wieczorem dzwoniÅ‚ do szpitala do­
wiedzieć siÄ™ o zdrowie chÅ‚opca, zostawiÅ‚ też pielÄ™gniar­
kom swój numer na wypadek jakiegoś pogorszenia. Ale
Grady czuł się coraz lepiej.
Reese byÅ‚ w szpitalu dwa razy, a potem poinformo­
wał Whita, że Grady wraca do zdrowia i skarży się tylko
na nudę. Co, zdaniem Reese'a, jest normalne dla chło-
143
pca w tym wieku, który normalnie biega i szaleje przez
dziesięć godzin na dobę.
Whit nie wiedział, co normalnie robi sześcioletni
chłopiec. Skąd miał to wiedzieć? Przecież odmówiono
mu prawa do obserwowania, jak jego syn rośnie. To
była jeszcze jedna pretensja na bardzo już długiej liście
powodów jego złości na Melissę.
Właśnie ładował ostatnią belę, gdy usłyszał silnik
samochodu. Spojrzał na drogę i rozpoznał pikapa Ro-
ry'ego. Wdrapał się na siodełko traktora, zapalił silnik
i podjechał do bramy. Tam zeskoczył na ziemię, zdjął
kapelusz i wytarł rękawem pot z czoła.
- Akurat zdążyłeś, żeby mi pomóc wyładować siano
- powitał swojego przyrodniego brata.
- W tym upale? - Rory pokręcił głową. - Musisz
sobie znalezć innego frajera. Jestem za stary na takie
wyczyny.
Whit roześmiał się i oparł o furtkę.
- Ty już urodziłeś się za stary na wszelkie wyczyny..
Po co przyjechałeś?
Rory spuścił wzrok i wzruszył ramionami.
- Chciałem tylko zobaczyć, co u ciebie słychać.
Od wypadku Grady'ego codziennie ktoÅ› Whita od­
wiedzaÅ‚: albo jeden z jego przyrodnich braci, albo któ­
raÅ› z bratowych.
- Wszystko w porządku. Po prostu staram się być
zajęty.
- Dziś w południe wypisali Grady'ego.
Whit jeszcze o tym nie wiedział.
- To chyba znaczy, że już nic mu nie grozi?
144
- Reese powiedział, że lekarze nie wypuściliby go
do domu, gdyby miało mu to zaszkodzić.
- Jestem wdzięczny Reese'owi za czuwanie nad
Gradym. Zaciągnąłem u niego wielki dług za wszystko,
co zrobił.
- Och, na pewno upomni siÄ™ o zwrot.
- Nie wątpię - powiedział ponuro Whit.
- Słuchaj, Whit... - zaczął Rory poważniejąc. -
Wiem, że to nie moja sprawa, ale pomyÅ›laÅ‚em, że gdy­
byście ty i Melissa usiedli razem i wszystko racjonalnie
przedyskutowali, najpewniej znalezlibyÅ›cie jakieÅ› roz­
wiÄ…zanie.
- Masz racjÄ™. To nie twoja sprawa - parsknÄ…Å‚ Whit
ze złością.
- A próbowaÅ‚eÅ› na to spojrzeć z jej punktu widze­
nia? - spytał Rory ostro. - Bo mnie się wydaje, że to,
co ona mówi, ma sens. Znasz Mike'a Grady'ego tak
samo dobrze jak i my, więc wiesz, że zrobiłby wszystko,
co w jego mocy, aby zmusić Melissę do usunięcia ciąży.
A skoro ciebie tu nie byÅ‚o i nie mogÅ‚eÅ› jej pomóc, zro­
biła jedyną rzecz, jaką mogła, czyli wyszła za Matta.
Whit z pasją rzucił kapelusz na ziemię i z całej siły
wczepił się rękami w furtkę.
- Nie mam jej za złe tego, że wyszła za Matta. Mam
jej za złe to, że nie powiedziała mi o Gradym.
- A jak miaÅ‚a ci powiedzieć, skoro nawet nie wie­
działa, gdzie jesteś?
- Wróciłem trzy lata temu. Nie wmawiaj mi, że
o tym nie wiedziała. Bardzo łatwo mnie znalazła, kiedy
chciała, żebym trenował konia.
145
- Gdy wróciłeś, ile lat miał Grady? Trzy?
- Coś koło tego.
- Była już wtedy zamężna i miała trzyletnie dziecko,
które wszyscy uważali za syna Matta. A teraz powiedz
mi prawdÄ™. GdybyÅ› byÅ‚ na jej miejscu, popÄ™dziÅ‚byÅ› po­
wiedzieć mężczyznie, którego nie widziała od czterech
lat, że jest ojcem jej dziecka?
- Tu nie chodzi o to, co ja bym zrobił. To ona nadal
żyła w kłamstwie.
- Whit, daj spokój - powiedział Rory gniewnie. -
Wiem, że kochasz Melissę.
- Kochałem. Teraz nie wiem, co do niej czuję.
Rory poważnie skinął głową.
- Chyba rozumiem, że teraz masz mieszane uczucia.
Przeżyłeś prawdziwy szok. Ale nie pozwól, aby duma
i zÅ‚ość zniszczyÅ‚y waszÄ… szansÄ™ na to, żebyÅ›cie z Melis­
są i Gradym stali się rodziną. Sam wyrosłeś bez ojca,
więc wiesz, jak to jest. A Grady zasługuje na to, by mieć
i matkę, i ojca, i normalne rodzinne życie. Więc możesz
albo zrobić co w twojej mocy, by mu to dać, albo mo­
żecie z Melissą prowadzić wojnę, z chłopcem złapanym
w pułapkę między wami i przekazywanym co chwilę
z jednego domu do drugiego.
Gdy Whit milczaÅ‚, Rory kopnÄ…Å‚ żwir na Å›cieżce i ru­
szył do swojego pikapa.
- Wybór należy do ciebie - powiedział odchodząc.
- I jestem absolutnie pewny, że wybierzesz właściwie. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • supermarket.pev.pl
  •