[ Pobierz całość w formacie PDF ]

pogodzić.
Patrzyła na niego w zadumie, pamiętając o długich latach
bez miłości. Podszedł do niej i ujął ją za rękę.
- Wybaczenie nigdy nie jest łatwe, Noreen - powiedział.
SERCOWE KAOPOTY
119
- Ale bez tego wojny nigdy by się nie kończyły. Musimy
przestać spoglÄ…dać w przeszÅ‚ość i zacząć żyć od nowa. - Za­
jrzaÅ‚ w jej smutne oczy. - Zacznijmy tutaj, od nas. Czy mo­
żesz mi wybaczyć?
Czuła na dłoni jego smukłe palce.
- Oczywiście - powiedziała, nie patrząc mu w oczy. -
Nigdy nie miałam do ciebie pretensji o to, co do mnie czułeś.
- Nie wiedziałaś, co czuję - szepnął.
- Wszyscy wiedzieli. Nienawidziłeś mnie.
Pokręcił głową.
- Tylko próbowałem. Ale nie udało się. - Zmrużył oczy,
jakby poczuÅ‚ ból. - SÅ‚yszaÅ‚aÅ› kiedyÅ› przysÅ‚owie, że ból drÄ…­
ży w nas miejsce dla szczęścia, które przychodzi potem? Mo­
że z tobą też tak będzie. Mam nadzieję. Cieszyłbym się,
widzÄ…c ciÄ™ szczęśliwÄ…. Tak jak twoja ciotka i wuj. Nie odpy­
chaj nas.
Byłby świetnym adwokatem. Zamknęła oczy.
- Dobrze - powiedziała po chwili. - Spróbuję.
UniósÅ‚ jej rÄ™kÄ™ i delikatnie ucaÅ‚owaÅ‚ wnÄ™trze dÅ‚oni. Zaru­
mieniła się.
Patrzyła, jak wychodzi z pokoju. Miała wrażenie, że w jej
życiu nastÄ…piÅ‚ zwrot. W oczach Ramona dostrzegÅ‚a niezwy­
kłą troskę. Jeszcze nie potrafiła rozwikłać tej zagadki, lecz
wypoczywanie w kokonie, który dla niej stworzył, było tak
miłe, że nie mogła się zmusić, by go porzucić. Przynajmniej
na razie.
Zanim wieczorem poszedł spać, zatrzymał się jeszcze
w drzwiach jej pokoju i przez chwilę tylko na nią patrzył.
- BÄ™dziesz chciaÅ‚a wrócić do pracy, kiedy znowu siÄ™ do­
brze poczujesz? - spytał nagle.
120 SERCOWE KAOPOTY
- Oczywiście - odparła zdziwiona zadanym pytaniem
i wyrazem twarzy Ramona. - LubiÄ™ mojÄ… pracÄ™.
- Wiem. Ale gdybyś miała inne obowiązki...
- Nie rozumiem.
- Tak - westchnął ciężko - wiem, że nie. Zostawmy to.
Jeszcze.za wcześnie na pewne sprawy. - Uśmiechnął się.
- Zpij dobrze.
- Ty też - odparÅ‚a. - Mam wrażenie, że nigdy nie odpo­
czywasz - dodała mimowolnie.
Jej troska koiła smutek Ramona.
- Praca była dla mnie jedynym ratunkiem przez te długie
lata. - Uśmiechnął się lekko.
- Przeżyłeś trudne chwile po przyjezdzie do Stanów,
prawda?
- Bardzo trudne. Ale wiesz jak to jest, gdy ciÄ…gle brak
pieniędzy.
- Tak, moi rodzice byli bardzo biedni.
- PamiÄ™tam, jak staÅ‚em obok ciebie w kuchni dla bezdo­
mnych i patrzyłem na twoją twarz, gdy nalewałaś zupę. Było
tam wielu zmarzniętych, przestraszonych ludzi, a jest tak
niewiele osób, które się tym przejmują.
- Wiem. - Spoglądała na niego z uwagą. - Ja o tobie
wiem więcej - dodała. - Wykonałeś kilka operacji, za które
ci nigdy nie zapłacono, bo pacjenci nie mieli dość pieniędzy
ani na operacjÄ™, ani na ubezpieczenie.
- Mój talent pochodzi od Boga. To dar - odparÅ‚. - A czÅ‚o­
wiek w końcu się uczy, że tym, co ci ofiarowano, należy się
dzielić. Teraz jestem jeszcze bardziej wdzięczny Bogu za ten
dar. Mogłaś przecież umrzeć.
- Widocznie nie było mi to pisane.
SERCOWE KAOPOTY 121
- Nie masz pojęcia, jak się czułem, gdy zobaczyłem twoją
twarz bez maski tlenowej. ZrozumiaÅ‚em, jak bardzo byÅ‚em wo­
bec ciebie okrutny, i ogarnęła mnie rozpacz. Zraniliśmy cię
okropnie. Nigdy nie zapomnę, co ci wtedy powiedziałem. Mam
tylko nadzieję, że pewnego dnia naprawdę mi to wybaczysz.
Gryzło mnie poczucie winy. Isadora przyrzekła, że się na mnie
zemści; jeśli jej ze sobą nie zabiorę. Przecież nie była aż tak
chora, kiedy wyjeżdżałem.
Noreen westchnęła.
- Nie, nie była. Ale przez parę godzin siedziała w samej
tylko koszuli w strugach lodowatego deszczu. Celowo. Dla­
tego tak się rozchorowała. Pokojówka musiała wyjść, a ja już
wtedy czułam się słabo. Miałam po kogoś zadzwonić.
- Boże Zwięty! Dlaczego mi o tym nie powiedziałaś?
- Nie chciaÅ‚eÅ› mnie wysÅ‚uchać - odparÅ‚a. - Isadora mu­
siaÅ‚a wiedzieć, że zapalenie pÅ‚uc jest bardzo grozne. WyÅ‚Ä…­
czyli na chwilÄ™ Å›wiatÅ‚o, wiÄ™c potknęłam siÄ™, próbujÄ…c spro­
wadzić dla niej pomoc. Pamiętam jedynie to, że usiłowałam
odzyskać równowagę.
ZamknÄ…Å‚ oczy.
- Niech mnie diabli - szepnÄ…Å‚ chrapliwie. - Noreen!
Odsunął się od drzwi i odszedł, tak pełen obrzydzenia dla
samego siebie, że nie mógł nawet spojrzeć Noreen w oczy.
- Przykro mi - zawołała, ale jej nie słyszał.
Wszystko jedno, pomyślała. Może to i dobrze, że w końcu
poznał prawdę.
ROZDZIAA DZIEWITY
Następnego popołudnia panna Plimm zaprowadziła No-
reen pod prysznic. Kąpiel w ogóle nie wchodziła w grę. No-
reen miała kilka nacięć po cewnikowaniu serca i jedno długie
po przebytej operacji. MusiaÅ‚a przemywać je delikatnie myd­
Å‚em antybakteryjnym. Nie mogÅ‚a siÄ™ jeszcze zanurzać w wo­
dzie, choć zauważyÅ‚a, że Ramon ma wielkÄ… wannÄ™ z mosięż­
nymi kranami. Zerkała na nią dyskretnie, spacerując z panną
Plimm po mieszkaniu. MiaÅ‚a ochotÄ™ na porzÄ…dnÄ… kÄ…piel. Do­
brze przynajmniej, że mogła wziąć prysznic, a panna Plimm
pomogła jej umyć gęste włosy.
Gdy Ramon wrócił wcześniej do domu, zastał ją leżącą
w łóżku w białej haftowanej koszuli. Panna Plimm suszyła
jej długie włosy.
- ZajmÄ™ siÄ™ tym - oznajmiÅ‚ i odebraÅ‚ pannie Plimm su­
szarkę. - A pani może ugotuje jakąś hiszpańską potrawę na
kolacjÄ™. Mam ochotÄ™ na fajitas albo tamales. A wy?
- Zwietny pomysł. - Panna Plimm uśmiechnęła się, [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • supermarket.pev.pl
  •