[ Pobierz całość w formacie PDF ]

ciotka Lukrecja bardzo się niepokoi. Wciśnięto mu do herbaty
wszystkie cytryny, jakie mieliśmy w domu, a ciotka zaanektowała też
dostępne aspiryny.
- Ach, tak - powiedziała Laura. Nie przewidziała takiego
scenariusza. Nie miała pojęcia, co ze sobą zrobić. - Wobec tego ja też
do niego pójdę. Może trzeba w czymś pomóc...
- Przedtem posłuchaj rady, bella mia - powiedział z uśmiechem
Alessio. - Są na świecie trzy takie gatunki: wilczyca, niedzwiedzica i
moja ciotka Lukrecja. Pod żadnym pozorem nie wolno stawać
pomiędzy matką a jej młodymi. Lepiej zostań tu i zjedz śniadanie. Tu
przynajmniej nic złego ci nie grozi.
Znów wstał od stołu i podszedł do wózka zjedzeniem.
- Dam ci trochę tej wspaniałej szynki - zaproponował i zaraz
ukroił kilka plastrów.
- Dziękuję - powiedziała Laura, gdy postawił przed nią talerz z
szynką. - Może potem Paolo poczuje się trochę lepiej. Mieliśmy
dzisiaj pojechać do Asyżu.
49
Anula
ous
l
a
and
c
s
- Paolo nigdzie się stąd nie ruszy - oświecił ją Alessio. - No,
chyba że jego matka zmusi mnie, żebym wezwał helikopter, który
odtransportuje jej skarb do szpitala.
- Przecież to zwykłe przeziębienie! - zdenerwowała się Laura. -
Od tego się nie umiera.
- Radzę ci się nie chwalić tą wiedzą w obecności ciotki Lukrecji
-przestrzegł ją Alessio. -Na szczęście nie będziemy jej zbyt często
widywali. Jest bardzo zajęta opieką nad chorym dzieckiem. Trzeba mu
czytać, poprawiać poduszki i karmić frykasami, żeby biedny Paolo nie
opadł z sił.
- Mówisz poważnie? - spytała Laura, ostrożnie odstawiając na
stół szklankę po soku.
- Jak najbardziej. Mamusia nie opuści swojego synka nawet na
pół kroku, co dla nas może się okazać zbawienne. Będziemy się
cieszyć ciszą i świętym spokojem.
- To absurd! - Mimo wszystkich swych zmartwień Laura się
roześmiała. - Tyle hałasu o zwykłe przeziębienie?
- Nie wiesz, że właśnie takie drobiazgi są najważniejsze w
małżeństwie? - zapytał ze śmiertelną powagą. - Lepiej sprawdzić, jak
się sprawy mają, zanim się człowiek zdecyduje na spacer do ołtarza.
Masz szczęście, że możesz się przekonać, jak ważne dla Paola jest
jego cenne zdrowie, zanim jeszcze zostaniesz jego żoną.
Przyglądał się, jak Laura kroi szynkę na malutkie kawałki.
Popatrzyła na niego, ale zaraz odwróciła wzrok.
- Jeszcze nie podjęłam decyzji - powiedziała.
50
Anula
ous
l
a
and
c
s
- Ale przyjechałaś do jego kraju, żeby poznać naszą rodzinę -
naciskał Alessio. - No i ta wczorajsza prośba o pierścionek... Zarówno
w rodzinie Vicente, jak i w rodzinie Ramontella podarowanie
pierścionka, zwłaszcza rodzinnej pamiątki, to bardzo poważny krok.
- Ach, tak... Nie miałam pojęcia. Paolo mnie nie uprzedził...
- Napijesz się kawy, czy mam poprosić Emilię, żeby przyniosła
herbatę? - Alessio płynnie zmienił temat.
- Poproszę o kawę - powiedziała pospiesznie Laura, choć
myślała teraz całkiem o czym innym.
- Jesteś trochę zdenerwowana - zauważył Alessio, nalewając
kawę. - Czy mogę wiedzieć, z jakiego powodu?
- Naprawdę nic wielkiego. Po prostu czuję się tu trochę zbędna.
Teraz, kiedy Paolo zachorował, zupełnie nie mam pojęcia, co ze sobą
zrobić.
- Proponuję, żebyś odpoczęła. - Palcem pokazał prowadzące w
dół kamienne schody. - Tędy idzie się do basenu. To doskonałe
miejsce do kąpieli słonecznych. Tylko nie przejmuj się za bardzo
Paolem - poradził. - Co najmniej sześć razy w roku jest przeziębiony.
Będziesz miała mnóstwo okazji, żeby go pielęgnować.
- Kpisz sobie ze mnie, prawda?
- Troszeczkę - przyznał Alessio z uśmiechem- ale pozwól mi się
poprawić. Muszę załatwić kilka pilnych spraw w Besavoro. Gdybyś
się zgodziła pojechać ze mną, to potem skoczylibyśmy do Asyżu.
Lunch zjemy sobie po drodze. Co ty na to?
51
Anula
ous
l
a
and
c
s
- To bardzo miłe, dziękuję. - Laura zarumieniła się po same
uszy. - Ale nie chcę ci sprawiać kłopotu.
- To żaden kłopot - zapewnił ją Alessio.
- Wprost przeciwnie. Cała przyjemność po mojej stronie.
- Ale co na to powie Paolo? - wykręcała się Laura. - Wycieczka
do Asyżu to był jego pomysł. Chyba powinnam zaczekać, aż
wyzdrowieje.
Alessio przyglądał jej się spod oka. Czuł, że nie chodzi o Paola
ani o żadną wycieczkę. Ta dziewczyna najzwyczajniej w świecie nie
chciała być z nim sam na sam. Bała się go. A skoro się bała, to
wszystko było na najlepszej drodze. Alessio był pewien, że nadejdzie
dzień, a raczej noc, kiedy ta śliczna panna odda mu się z największą
ufnością i bez najmniejszych oporów. Należało tylko spokojnie
poczekać.
- Rozumiem - powiedział bez emocji. - Wobec tego arrivederci,
Lauro. Ciesz się samotnością, dopóki jeszcze możesz.
Odszedł, podśpiewując cichutko, a Laura patrzyła w ślad za nim,
całkowicie zbita z tropu.
52
Anula
ous
l
a
and
c
s
ROZDZIAA PITY
Nad basenem panował błogi spokój. Słychać było jedynie śpiew
ptaków i brzęczenie owadów. Laura ułożyła się w cieniu wielkiego
parasola.
Zamierzała poczytać, ale bohaterka starająca się usidlić zupełnie
nieodpowiedniego dla siebie mężczyznę wkrótce znudziła ją
doszczętnie. Odłożyła więc książkę i westchnęła.
Wcześniej poprosiła Emilię, żeby się dowiedziała, kiedy będzie
mogła odwiedzić Paola. Signora Vicente kazała powiedzieć, że Paolo
ma wysoką gorączkę, śpi i nie można mu przeszkadzać. Gdyby Laura
naprawdę była zakochana, pewnie by umierała ze strachu. Na
szczęście nie była. Musiała się tylko uzbroić w cierpliwość, zaczekać,
aż Paolowi spadnie temperatura i być może pomyśli o tym, żeby ją do
siebie wezwać. Beznadziejna sytuacja, pomyślała. I to na własną
prośbę. Przecież wiem, że nie ma nic za darmo.
Postanowiła się nie zamartwiać. Skoro nie ma na nic wpływu,
nie może też nic zrobić. Co najwyżej cieszyć się piękną pogodą.
Alessio wysiadł z jeepa. Wszedł do domu i zaraz wpadł na
ciotkę. Miał wrażenie, że się na niego zaczaiła w mrocznym holu. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • supermarket.pev.pl
  •