[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Dużo tu jest tajemniczych spraw, które pan nam chyba pomoże wyjaśnić. W naj-
właściwszej chwili pan do nas zawitał.
— Mnie się też tak wydaje. Trzeba będzie podjąć jakaś radykalną decyzję.
Postaram się wam pomóc, moi drodzy, pamiętając, że jesteście młodymi, niedo-
świadczonymi pracownikami muzealnictwa.
— To wspaniale — ucieszył się Bigos. — Bo ja mam już dosyć atmosfery
tajemniczości, zagadek i upiorów. Raz wreszcie trzeba to rozwiązać.
— I ja to zrobię, albowiem wiem już wszystko — ogłosił dyrektor Marczak. —
A teraz chodźmy spać, bo już późno. Rano podejmę decyzję. Przemyślę tylko
niektóre szczegóły sprawy i zażądam pewnych wyjaśnień od kustosza.
— Wstawimy panu kanapę do kancelarii i damy trzy koce — wyraził swoją
gotowość kolega Bigos. — Mógłby pan spać na łóżku kustosza, ale on chyba
wkrótce wróci?
132
— Strasznie się martwię tym jego zniknięciem. Chyba nie będę mogła spać —
powiedziała panna Wierzchoń.
Dyrektor Marczak uśmiechnął się ironicznie.
— Nie zaprzątajcie sobie głowy tą sprawą, moi drodzy. Wiem, że pan kustosz
się pojawi. Tak samo tajemniczo przybędzie, jak tajemniczo zniknął.
I z tymi słowami na ustach dyrektor Marczak opuścił bibliotekę. Za nim wy-
szła panna Wierzchoń, a na końcu Bigos, który przekręcił kontakt elektryczny
przy drzwiach. W bibliotece zapadły ciemności.
W ciasnym korytarzyku dygotałem z chłodu i wściekłości. Miałem ochotę wa-
lić głową o mur, tak byłem zrozpaczony. Nie ulegało wątpliwości, iż zasugerowa-
ny opiniami panny Marysi, dyrektor Marczak nabrał przekonania, że w mojej psy-
chice zaszły jakieś niepokojące zmiany. I choć swoja decyzję zamierzał wyjawić
dopiero jutro, przecież już dziś ją podjął. Zamierzał usunąć mnie ze stanowiska
kustosza i przysłać tu kogoś innego. „Kustosz zwariował” — byłem przekonany,
że z taką myślą dyrektor Marczak położył się do snu w mojej kancelarii.
„A co będzie dalej? — zastanawiałem się. — Rano dyrektor Marczak nie bę-
dzie miał komu wyrazić swej decyzji, ponieważ kustosza nie będzie. Poczeka
dzień lub dwa na mój powrót, potem zawiadomi milicję, a ta rozpocznie poszuki-
wania po całym kraju, nikomu bowiem nie przyjdzie do głowy, że kustosz siedzi
za ścianą biblioteki. Oczywiście, nie odnajdą mnie i po jakimś czasie wydadzą
orzeczenie, że pomylony kustosz ’znikł w tajemniczych okolicznościach’. Miną
miesiące, a może i lata, we dworze krążyć będzie legenda o pomylonym kustoszu,
który walczył z upiorami i przepadł bez wieści. Aż pewnego dnia, podczas remon-
tu „świątyni dumania” odkryją wejście do tajnego korytarza, a w nim odnaleziony
zostanie szkielet kustosza. . . ”
I łza zakręciła mi się w oku, gdy wyobraziłem sobie tę wstrząsającą scenę.
Nad zbielałym szkieletem pochyla się posiwiała pani Wierzchoń, obarczona już
licznymi dziatkami. A wraz z nią przy szkielecie kustosza stanie kolega Bigos,
całkiem łysy. Na wieść o wstrząsającym odkryciu przybędzie do dworu emery- [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • supermarket.pev.pl
  •