[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Kiedy wróciła z kawą, stał przy stoliku, przeglądając pozostawiony przez
nią szkicownik.
- Lepiej się czujesz? - spytał, kiedy weszła.
Nie, pomyślała. Bo wiem, że choć jesteś tutaj, ze mną, to wolałbyś być
zupełnie gdzie indziej i z kimś innym.
- Trochę. - Usadowiła się na sofie. - Dzięki, że pytasz. Siadaj, proszę.
W jaki sposób udało jej się nad sobą zapanować? Wobec ojca swojego
dziecka, którego kochała z całego serca, nie potrafiła się zdobyć na nic więcej
poza oficjalną wymianą zdań, wypowiadanych tonem dalekim od szczerości.
- Zwietne rysunki - pochwalił jej szkice. - Co to takiego?
Postawiła kubki na stoliku, zapominając o podstawkach, których
używania zazwyczaj bardzo przestrzegała.
- Takie tam - odpowiedziała wymijająco, zamykając szkicownik.
Dante chciał coś powiedzieć, ale w tej chwili zadzwonił jego telefon.
- Przepraszam - rzucił. - Muszę odebrać.
Wstał i odwrócił się do okna, mówiąc coś szybko po włosku. Zauważyła,
jak w roztargnieniu przesuwa dłonią po jej pucharze, zdobytym w zawodach
pływackich, ustawionym na parapecie.
Wciąż jeszcze obserwowała poruszenia jego palców, kiedy zakończył
rozmowę i wsunął telefon do kieszeni marynarki.
- Przepraszam cię - powiedział, odwracając się do niej.
107
S
R
- Nic nie szkodzi - odrzekła, świadoma, że interesy zawsze będą dla niego
na pierwszym miejscu. - Naprawdę nie musisz tu przychodzić i się mną
zajmować. Masz swoje sprawy i ja to rozumiem.
- Właśnie dlatego przyszedłem. Wspomniałem ci już, że chętnie
zainwestuję w Matteson's. - Usadowił się wygodnie na sofie. - Przed chwilą
rozmawiałem z Rzymem. Postanowiłem przenieść moje biuro do Londynu.
Znalazłem odpowiednią siedzibę i wkrótce sfinalizuję transakcję.
Wpatrywała się w niego zaskoczona. Przenosi się? Do Londynu? A więc
to miał na myśli, mówiąc, że znajdą jakieś rozwiązanie. Najwyrazniej nie za-
mierzał spotykać się ze swoim dzieckiem tylko w weekendy czy święta, a to
oznacza, że ona już nigdy się od niego nie uwolni.
- Ale dlaczego? - spytała.
Skąd pomysł, żeby wywrócić swoje życie do góry nogami, porzucić
ukochany kraj i pozbyć się tego, co sam od podstaw zbudował, a wszystko,
żeby wejść w rolę, o którą nigdy nie zabiegał?
Zmarszczył brwi, jakby pytanie było zupełnie nie na miejscu, a
odpowiedz banalnie prosta.
- Chcę, żeby moje dziecko wychowywało dwoje rodziców. To byłoby
niewykonalne, gdybyśmy żyli w dwóch różnych krajach. Ty chcesz mieszkać
tutaj, a ja mogę pracować gdziekolwiek.
Jak zwykle dopasowywał okoliczności do swoich wymagań. Faye
poczuła się pokonana.
- Popełniłem błąd, żądając od ciebie zgody na ślub.
W jego oczach pojawił się jakiś nowy wyraz, którego nie widziała nigdy
wcześniej. Wyrzuty sumienia?
- Zrobiłeś to, co uznałeś za najlepsze dla dziecka. - Patrzyła w ziemię,
zwijając w palcach rąbek bluzy.
108
S
R
- Tak - odpowiedział.
Popełnił błąd, nie biorąc pod uwagę jej punktu widzenia i próbując ją
zmusić do małżeństwa, które nie mogło przetrwać.
Wstał i przeszedł się po pokoju.
- To nie był jedyny powód...
Zciągnęła brwi, całkowicie pochłonięta wpatrywaniem się w kubek z
kawą, niemal lękając się jego dalszych słów.
- Tęskniłem za tobą - powiedział.
Tak łatwo i pięknie byłoby poddać się urokowi jego słów, ale podjęła
twarde postanowienie.
- Tęskniłeś za seksem - poprawiła go. - Ale jestem przekonana, że szybko
znajdziesz sobie inną partnerkę. Bo jeżeli gazety nie kłamią, chętnych nie
brakuje. - Dopiła kawę i zamaszyście odstawiła kubek.
Ku jej zaskoczeniu nie zareagował rozdrażnieniem.
- Też tak myślałem - przyznał spokojnie. - Ale w końcu dotarło do mnie,
że nie chcę żadnej innej.
- Czy dlatego, że cię rzuciłam, zanim zdążyłeś zrobić to ze mną?
Potrząsnął głową. Nie wiedziała tylko, czy to gest zaprzeczenia, czy żalu.
- Wiem, że wyrządziłem ci dużo zła, Faye. Kiedy pracowałaś dla mnie i
skradłem ci dziewictwo, jedynym sposobem usprawiedliwienia siebie było
obwinienie ciebie, jakbym bezwolnie padł ofiarą kusicielki.
- Przykro mi, że cię zawiodłam...
- W tym rzecz, że to ja zawiodłem siebie samego i ciebie też. Aatwiej mi
było cię odepchnąć, niż uznać własną winę. Kiedy odkryłem, że nie zabrałaś
sukienki, zrozumiałem, że nie powinienem oceniać cię tą samą miarą, co znane
mi dotychczas kobiety i postanowiłem cię przeprosić. Ale kiedy zadzwoniłem,
powiedziano mi, że już wyjechałaś za granicę z kimś innym. Byłem zbyt
109
S
R
zazdrosny, żeby się nad tym spokojnie zastanowić. Potem przyszłaś do mnie
prosić o pieniądze, co wydało mi się wystarczającym dowodem na poparcie
mojej koncepcji. Dlatego bez skrupułów uczyniłem cię moją kochanką.
To wiele wyjaśniało, ale fakt, że znała jego motywację, nie mógł
złagodzić jej bólu. Ich światy wciąż były odległe od siebie o lata świetlne.
- A teraz zmieniłeś zdanie, bo noszę twoje dziecko?
- Po twoim wyjezdzie z Toskanii przypadkowo spotkałem w Rzymie
Chrisa. Był ze swoim partnerem...
- Z Rickiem? - spytała chłodno. - Co u niego?
A więc Dante w końcu odkrył, że Chris jest gejem.
- Zrozumiałem, że znów cię skrzywdziłem, i przyjechałem do Matteson's.
A tu dowiedziałem się, że jesteś w ciąży i nawet nie zamierzałaś mi o tym
powiedzieć.
Faye poczuła, że jej złość mija.
- Powinnam była ci powiedzieć - przyznała miękko.
Spojrzała na niego, ale wyglądał na zupełnie zatopionego we własnych
myślach.
- Myślałem o tym, dlaczego mi nie powiedziałaś, chociaż mogłaś
domagać się alimentów, i zrozumiałem, że zamierzasz wychować dziecko
sama. Co gorsza, wiedziałem, że zrobisz tak, jak sobie postanowiłaś. A ja
czułem, że po tym wszystkim, co razem przeżyliśmy, powinnaś należeć do
mnie.
Przypomniała sobie nagle słowa Eleny o zaborczości Dantego w stosunku
do kochanych osób.
- Byłem na siebie wściekły - przyznał cicho. - A tego dnia, kiedy [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • supermarket.pev.pl
  •