[ Pobierz całość w formacie PDF ]

tyłu.
- MyÅ›lÄ™, że na dzisiaj wystarczy - stwierdziÅ‚ tre­
ner. - Obie dobrze się spisałyście.
Poklepał klacz po karku i pomógł Kathryn zsiąść
na ziemię. Prawą nogę miała całkiem ścierpniętą,
więc oparła się ciężko na jego ramieniu. Zrobiła
ostrożnie jeden krok i aż syknęła, gdy poczuÅ‚a sil­
ne mrowienie. Do oczu napłynęły jej łzy.
- To jeden ze skutków siedzenia bokiem w dam­
skim siodle - wyjaśnił Drew.
- Skąd możesz wiedzieć? - burknęła Wren.
Ramsey z trudem pohamował śmiech.
-Jako chłopiec nauczyłem się jezdzić po damsku,
żeby pomagać stajennym w trenowaniu ulubionych
koni mojej matki. Gwarantuję, że ból zaraz ustąpi,
tylko musisz rozchodzić nogÄ™. - NachyliÅ‚ siÄ™ i szep­
nął Wren do ucha: - Zaproponowałbym ci masaż,
ale nie chcę zgorszyć Rileya i panny Allerton.
- Obawiam siÄ™, że Ally już jest zgorszona. Jesz­
cze nigdy nie widziała mnie w kolorowym ubraniu.
Andrew odwrócił się w stronę ogrodzenia, za
którym stała guwernantka z podopiecznym.
- I co powiecie?
- Mama ładnie wygląda! - odkrzyknął chłopiec.
Markiz uśmiechnął się szeroko.
- Masz racjÄ™. A pani co sÄ…dzi o pierwszej lekcji
pani Stafford, panno Allerton? - Nie czekajÄ…c na od­
powiedz, mówił dalej: - Ja jestem zadowolony z jej
postÄ™pów. MuszÄ™ przyznać, że strój jezdziecki mo­
jej matki zdziałał cuda. Wiem, że nie jest najlepszy
178
w tych okolicznościach, ale nie znalazłem innego,
a dama nie powinna się martwić tym, że pokazuje
za dużo kostki. Mam nadziejÄ™, że nie uraziliÅ›my pa­
ni uczuć naszym pozornym brakiem szacunku dla
obyczajów żałobnych. Zapewniłem panią Stafford,
że niedługo krawcowa uszyje odpowiedni komplet
i że tak doÅ›wiadczona amazonka jak pani okaże wy­
rozumiałość.
Wren przygryzła wargę, zaskoczona tyradą Andrew.
- Oczywiście, milordzie - wykrztusiła Ally. -
Uważam, że burgund jest bardzo twarzowy i że do­
konał pan rozsądnego wyboru.
Drew odetchnÄ…Å‚ z ulgÄ….
- W takim razie każę przygotować do użytku
resztę strojów mojej matki. I proszę swobodnie
z nich korzystać.
Guwernantka posłała mu promienny uśmiech.
- DziÄ™kujÄ™, sir. Doceniam paÅ„skÄ… wspaniaÅ‚o­
myślność.
- Cała przyjemność po mojej stronie - odparł
markiz uprzejmie.
Zaczekał, aż Kathryn dojdzie do siebie, po czym
wręczył jej wodze.
- Zaprowadz Felicity do Rileya, żeby ją rozsio-
dlał i ostudził.
- Czy nie powinnam tego zrobić sama?
Drew potrząsnął głową.
- Oczywiście musisz wiedzieć, jak to się robi, ale
stajenni ze Swanslea Park nigdy nie pozwolÄ… damie
oporzÄ…dzać wierzchowca. - OtworzyÅ‚ furtkÄ™. - Po­
za tym nie możemy rozczarować twojego syna. Kit
179
na pewno chce, żebyś stała przy ogrodzeniu i biła
mu brawo.
Wren przekazała klacz koniuszemu i wróciła na
padok w chwili, kiedy Jem przyprowadziÅ‚ Lancelo­
ta. Na widok już osiodÅ‚anego kucyka Kit zaczÄ…Å‚ ska­
kać z radości.
-Jesteś gotowy? - spytał Drew.
- Tak, sir.
Andrew uśmiechnął się szeroko.
- Więc chodzmy.
PosadziÅ‚ chÅ‚opca w siodle i przystÄ…piÅ‚ do udzie­
lania lekcji.
Serce Kathryn pÄ™czniaÅ‚o z dumy, gdy obserwowa­
Å‚a, jak malec stara siÄ™ wypeÅ‚niać polecenia brata i za­
służyć na jego pochwałę. Do oczu napłynęły jej łzy.
W pewnym momencie guwernantka wskazała
głową na markiza i swojego podopiecznego:
- Niesamowite, prawda?
-Co?
- Ze tak bardzo sÄ… do siebie podobni.
- Jak to zwykle bracia.
Przyjaciółka zerknęła na nią z ukosa.
- Ty wiesz najlepiej, ale sÅ‚yszaÅ‚am, że byÅ‚aÅ› zarÄ™czo­
na z obecnym lordem Templeston. Zapewniam ciÄ™
jednak, że nie ma to dla mnie znaczenia, podobnie jak
twój domniemany romans z ojcem obecnego marki­
za. Nie pierwszy raz narzeczeni przypieczętowali
swój związek jeszcze przed ślubem i nie pierwszy raz
interweniował dziadek, żeby uniknąć skandalu.
Pod wpÅ‚ywem spojrzenia guwernantki Wren ob­
lała się rumieńcem.
180
- Ludzie pewnie sÅ‚yszeli o zerwanych zarÄ™czy­
nach i rzeczywiście mogą sądzić, że Kit jest synem
Andrew Ramseya, ale to nieprawda.
W oczach Alty pojawiło się współczucie, gdy
usłyszała nutę %7łalu w jej głosie.
- Wybacz, że pytam, ale czy chciaÅ‚abyÅ›, żeby by­
Å‚o inaczej?
- Bardzo - sapnęła Kathryn.
- Przepraszarn za wÅ›cibstwo, ale nie mogÅ‚am nie za­
uważyć, w jaki sposób patrzysz na jego lordowską
mość i jak on patrzy na ciebie. A Kit jest do niego ta­
ki podobny... CeniÄ™ naszÄ… przyjazÅ„ i wiem, że nie po­
winnam się wtrącać, ale po prostu jestem ciekawa. -
Umilkła na chwilę- - Debiutowałam trzy lata wcześniej
niż ty, a moja siostra równocześnie z tobą.
- Nie wiedziałam. Czy twoja siostra również jest
guwernantkÄ…?
Ally potrząsnęła głową.
- Wyszła za lorda Tellanda. Mieszkałam z nimi, ale...
cóż lord Telland okazywaÅ‚ mi niestosowne zaintereso­
wanie. Kocham siostrę, a ona męża, więc opuściłam ich
dom, bo gdyby coÅ› zauważyÅ‚a... chyba pÄ™kÅ‚oby jej ser­
ce. W czasie tamtego sezonu głównym tematem roz­
mów były starania lorda Templestona o twoją rękę.
Kiedy więc czekałam, aż pojawisz się w kościele... -
Wzruszyła ramionami. - Było dużo domysłów.
- Wyobrażam sobie.
- Jeśli zwolnisz mnie bez referencji, zrozumiem.
- Zwolnić? - Wren się roześmiała. - Nie mów
głupstw, Ally. Nie mogłabym się bez ciebie obejść.
Kit cię kocha i ja również. Jesteś moją przyjaciółką
181 [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • supermarket.pev.pl
  •