[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Vanessa uważnie popatrzyła na przyjaciółkę i powiedziała dobitnie:
- Angie, ja ci mówiłam o amancie, a nie o odgrzebywaniu pensjonarskiej
miłości. To zasadnicza różnica. Widzisz, mocno się obawiam, że ty do tej pory
kochasz tego faceta! Jakbyś go nie kochała, tobyś się przecież z nim nie
umówiła na te łóżkowe tortury, prawda?
- Jakie tortury, o czym ty mówisz? Kochać się z nim, to jak śnić piękny
sen, miałam tego próbkę już wczoraj!
- Angie, ten piękny sen może łatwo zamienić się w koszmar, pamiętaj!
Jeden pocałunek sprzed dziewięciu lat ci wystarczył, żebyś chorowała z miłości
do tej pory. Jak myślisz, ile lat będziesz cierpieć przez tego Lance'a Sterlinga po
spędzeniu z nim nocy? Dziewięćdziesiąt?
- Myślisz, że się tego nie boję?! - wykrzyknęła roztrzęsiona Angie i aż się
z przejęcia rozpłakała.
- 66 -
S
R
Zerwała się z krzesła, wybiegła z kuchni do sypialni i szlochając jak
dziecko, rzuciła się na łóżko.
Vanessa przysiadła obok niej i zaczęła ją uspokajać:
- Nie płacz, mała, bo ci się oczy zaczerwienią i podpuchną. No i jak się
wtedy pokażesz swojemu księciu z bajki, mój Kopciuszku? To wszystko, co ci
niepotrzebnie nagadałam... Nie zwracaj na to uwagi! Widzisz, ja chyba tak
plotłam z zazdrości, nie inaczej, pozazdrościłam ci chyba tego fantastycznego
amanta! Nie przejmuj się mną, proszę. Skosztuj tych delicji, słusznie ci się
należą. Kto wie, może z waszej randki wyniknie coś więcej niż tylko utrata dzie-
wictwa? Może coś więcej dla ciebie, może coś więcej dla niego? A może i dla
was obojga, kto wie? No, Angie, tylko już nie płacz, bo wiesz, te oczy...
Angie uśmiechnęła się przez łzy i ocierając oczy, zapytała Vanessę:
- Naprawdę myślisz, że może wyniknąć coś więcej?
- Kochana, gdybym ja była facetem, na pewno bym cię nie potraktowała
jak przedmiot do jednorazowego użytku. Jesteś za ładna na jedną noc, o tym cię
mogę zapewnić! Przynajmniej o tym.
- Och, Vanessa, dziękuję ci!
Angie usiadła na łóżku i w odruchu radości mocno objęła przyjaciółkę
ramieniem. Vanessa zażartowała:
- Moja droga, czułości zostaw sobie na pózniej. I dla kogo innego. A teraz
lepiej wstań i zacznij się powoli robić na bóstwo - dodała. - O której ten twój
Lance ma tu być?
- O jedenastej.
- O jedenastej? To w takim razie raczej szybko musisz się robić na
bóstwo! Ale dlaczego tak wcześnie? Przy świetle dziennym te rzeczy mają o
wiele mniej uroku niż w nocy... Rozumiesz, nastrój jakoś nie ten...
Angie roześmiała się.
- 67 -
S
R
- To wcale nie jest tak, jak myślisz, Vanessa! Lance chce, żebyśmy
najpierw spędzili razem cały dzień, żebyśmy się w ten sposób lepiej poznali,
zanim potem... no, wiesz...
- Wiem, zanim pójdziecie ze sobą do łóżka! - Vanessa jowialnie postawiła
kropkę nad  i". - A czy ty wiesz - zapytała po chwili - że to mi wygląda nawet
obiecujÄ…co?
- Naprawdę tak myślisz? Bo ja... też tak trochę... to znaczy, tak mi się
nawet wczoraj wydawało... - Speszona Angie zaczęła się plątać w relacji na
temat własnych odczuć.
- Lepiej mi powiedz, co ci się dzisiaj wydaje - przerwała jej
zniecierpliwiona Vanessa.
- Dzisiaj? Dzisiaj ze strachu kręci mi się w głowie, żołądek podchodzi mi
do gardła i mam chęć schować się przed Lance'em w mysią dziurę!
- Strachajło z ciebie, dziewczyno! Niepotrzebnie się boisz, jakby coś było
nie tak, zawsze przecież możesz się wycofać.
Angie pokręciła głową.
- Nie. Nie wycofam się - stwierdziła zdecydowanie. - Muszę wreszcie
spróbować, jak to jest, muszę zobaczyć, co z tego wszystkiego wyniknie!
- W takim razie zwracam honor. Zuch z ciebie, Angie, a nie strachajło! -
pochwaliła przyjaciółkę ze śmiechem Vanessa. - Wiesz, co ci poradzę? Nie
zapomnij wieczorem, zanim przyjdzie co do czego, wypić szklaneczki
szampana. To ci jeszcze doda odwagi, a im dziewczyna odważniejsza, tym
atrakcyjniejsza dla faceta, uwierz doświadczonej koleżance.
- WierzÄ™, wierzÄ™.
- I jeszcze jedno: wez zawczasu do torebki kilka... no wiesz... gumowych
bezpieczników dla tego twojego Casanovy, na wypadek, gdyby sam zapomniał
się w nie zaopatrzyć. Nic tak nie studzi namiętności, jak konieczność
wyskakiwania w ostatniej chwili z łóżka do apteki, rozumiesz...
- Ależ ty jesteś przewidująca!
- 68 -
S
R
- Doświadczenie, moja droga, to tylko sprawa doświadczenia - odrzekła
chełpliwym tonem Vanessa. - Praktyka czyni mistrza, a na mistrzu można
polegać. I na mistrzyni, oczywiście! - roześmiała się. - No, Angie - dodała, spoj-
rzawszy na stojący na nocnej szafce budzik - dosyć tego dobrego, pogadamy
sobie jutro, jak już będzie po wszystkim. Teraz wstawaj, biegnij pod prysznic i
zacznij się robić na bóstwo, bo czas leci i tylko patrzeć, jak ten twój boski Lance
Sterling zastuka do naszych drzwi. Ale, ale, pozwolisz mi je otworzyć? Wiesz,
chciałabym zerknąć na to męskie cudo.
- Jasne, Vanessa, jak Lance się zjawi, to otwórz, a ja tymczasem
rzeczywiście popędzę do łazienki...
ROZDZIAA ÓSMY
Na kwadrans przed jedenastą, gdy Angie wciąż jeszcze okupowała
łazienkę, nie mogąc się ostatecznie zdecydować, czy upiąć włosy, czy raczej je [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • supermarket.pev.pl
  •