[ Pobierz całość w formacie PDF ]
War Dream.
- Wyleczę tego gnojka, choćby wbrew niemu - powiedział po cichu
major Marcinkowski i zaraz potem zdziwił się, że mówi sam do siebie.
Godzina 8.50
- A kto jego tam wie, co to za jeden? Przyjeżdża taki kutas złamany
węglarką do nas gdzieś z Polski i se tu umiera.
Ja, obywatelu komendancie, to na miejscu tego kolejarza, jakbym tam
był, tobym go wepchnął z powrotem do tej budy i niech by se jechał nawet
do Czechosłowacji samej.
A tak przez tego kretyna to my mamy kłopot. Ot, durny polezie, gdzie
nie potrzeba, i jest siurpryza. Zimny trup w kolejarskim ubraniu i dupa
zimna do tego.
- Wy, Wołyńczuk, niby trochę racji macie, ale tak ogól nie toście są
głupi i nie wyznajecie się na politycznych rzeczach.
- Gdzież tu polityczne sprawy? - zaśmiał się sierżant Wołyńczuk,
który siedział na taborecie naprzeciw biurka zastępcy komendanta
Komendy Miejskiej w Kluczborku.
Porucznik Martyniuk, pięćdziesięcioletni, siwy jak gołąb milicjant
spojrzał z politowaniem na swojego podwładnego i pociągnął łyk herbaty
ze szklanki, nie wyciągnąwszy z niej łyżeczki. Pokiwał głową.
- Palisz papierosy, Wołyńczuk?
- Toż obywatel komendant wie, że kurzę jak komin.
- A widzisz, Wołyńczuk, a wiesz ty, dlaczego możesz te swoje
radomskie kurzyć?
- No wiem, bo se na nie zarobię, a poza tym lubię.
- Głupiś, Wołyńczuk, możesz je kurzyć dzięki polityce i mądrym
decyzjom i przemyślanym działaniom naszych władz politycznych i
państwowych. Bo ty wiesz, że tytoń to on se niby rośnie na polu, ale ktoś
go musi zebrać, wysuszyć i oddać do fabryki.
Porucznik wypił kolejny łyk herbaty i zmarszczył brwi, patrząc na
Wołyńczuka, jakby chciał dodać groznym spojrzeniem urzędowej powagi
swojej wypowiedzi.
- %7łebyś miał gilzę, tak samo drzewo musi wyrosnąć, ktoś je zetnie i na
papier inny drugi przerobi. No i dopiero jak to wszystko razem do tej
fabryki się zjedzie, jak wszystko będzie na czas zrobione i dostarczone,
pózniej złożone i popakowane, to ty dopiero możesz se na te papierosy
zarobić i je nabyć drogą kupna w kiosku Ruchu.
Ale jeśliby coś tam nie zadziałało i ktoś, dajmy na to ten od drzewa,
powiedziałby, że on tam u siebie robić w tych lasach na wyrębie nie chce,
toby towaru na papier nie było. I co byś palił? Gówno byś palił,
Wołyńczuk, skręta z kapciucha, a nie eleganckie radomskie.
Porucznik wyciągnął z szuflady paczkę klubowych, wyciągnął sobie
jednego papierosa i resztę podsunął sierżantowi.
- Więc widzisz, Wołyńczuk, że to wszystko musi działać sprawnie jak
budzik nakręcany i nikt se nie może powiedzieć, a niech tam martwią się
inni, bo nic z tego wszystkiego nie będzie. I to jest właśnie polityka, zrobić
wszystko tak w kraju naszym, żeby każdy znał swoje miejsce i wiedział,
że to, co robi, musi robić dobrze, a nie na odpierdol. I dlatego, Wołyńczuk,
jakby ten zastrzelony pojechał se dalej, tobyśmy nic o nim nie wiedzieli i
kto inny by miał kłopot. A tak my se zaczniemy śledztwo w sprawie o
morderstwo i będziemy se je prowadzić, tak jak umiemy najlepiej. A to
znaczy, Wołyńczuk, że będziemy robić swoje, a nie oglądać się na
kolegów, którzy też mają pełne ręce roboty. A u nas poprowadzi się
śledztwo i w tej sprawie. Przymkniemy teraz wszystkie elementy
podejrzane, które mogły mieć coś wspólnego z morderstwem,
przesłuchamy ich, kogoś wsadzimy na czterdzieści osiem, ktoś dostanie
sankcję i okaże się, że i na naszym terenie dzieją się ważne rzeczy i rośnie
operacyjna sprawność funkcjonariuszy, a za tym pójdzie i w górę
wykrywalność. Rozumiesz teraz, Wołyńczuk, co znaczy polityka.
- Pan komendant to tak potrafi wszystko człowiekowi przetłumaczyć,
że od razu się jaśniej na umyśle robi.
- No to jak ci się już rozjaśniło, to puśćmy machinę w ruch i niech
nasze patrole sprawdzą miasto i okolice, a tereny kolejowe w
szczególności, w poszukiwaniu elementów przestępczych i podejrzanych
w sprawie o kryptonimie, powiedzmy, niech ona się nazywa Pasażer.
- Tak jest, obywatelu komendancie, kryptonim Pasażer, zrozumiałem i
wysyłam obie nyski w okolice, a na mieście patrole się rozglądać będą za
podejrzanymi.
- A, Wołyńczuk, powiedzcie mi, jak się nazywa ten, co to tego
nieboszczyka w wagonie znalazł?
- Melduję, że Fronczak niejaki, Marian. On robi na kolei i sprawdza
techniczne parametry wagonów. Znaczy się młotkiem wali w ośki, czy
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
-
Odnośniki
- Strona startowa
- KapuĹciĹski Ryszard Cesarz [pl]
- KapuĹciĹski Ryszard Busz po polsku
- 241. Mather Anne Niegasnć cy pśÂomieśÂ
- Star Wars Black Fleet Crisis 02 Shield of Lies Michael P Kube McDowell
- Janrae Frank Lycan Blood 03 If Truth Dies [pdf]
- Stephens Susan Mistrz gry w polo
- 03. Pustynna gorć czka
- Craig_Rice_ _Roze_Pani_Cherington
- Delaney Joseph Kroniki Wardstone 06 Starcie Demonów
- Warren Murphy Destroyer 102 Unite and Conquer
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- zona-meza.xlx.pl