[ Pobierz całość w formacie PDF ]

czeka, aż mi przejdzie, aż wyciągnę rękę, jakby jego
uczciwość (nie rozwiodę się, jeśli o to ci chodzi, mała, to
się bujaj) wszystko usprawiedliwiała, każde świństwo,
każde nadużycie. Jestem bardzo zmÄ™czona, bardzo nie­
szczęśliwa, mam dosyć.
Wiem, że nie powinnam akceptować jego zachowania,
ale jak tylko pomyślę, że miałabym go więcej nie widzieć,
od razu czujÄ™ siÄ™ zle, rzygam z niepokoju i ze strachu.
Zakochanie to straszna lipa?
Jestem prawie gotowa wsiąść do pociągu byle jakiego,
bo jesteś mi potrzebna, technologia także ma swoje
ograniczenia.
Skopałabym mu tyłek (gdyby mnie przytulił, natychmiast
pogodziłabym się).
Twoja
Daria
Dwadzieścia dwa
Wywiad z Malpicą poszedł niezle. Roberta zrobiła
wrażenie. Malpica dobrze przyjął precyzyjne pytania. Jak
również jej twarde gruszeczki, ale to już inna bajka. Dyrektor
pierwszego programu nie był w jej typie: taki triumfujący,
mówiący ściszonym głosem, w odpowiednim momencie
zawieszający głos. Roberta z łatwością mogła sobie
wyobrazić, że gdyby się coś wydarzyło między nimi,
musiałaby mu dziękować, że zechciał ją zerżnąć.
Nie, litości, należy z daleka omijać typy, które chcą cię
nauczyć, jak działa satelita, a jak siusiak w dwunastej
pozycji Kamasutry.
Malpica, zarozumialec, nigdy nie da złamanego grosza,
ale oczekuje prezentów. Narcyz, aktor wymagajÄ…cy uwiel­
biającej go publiczności.
Roberta nie widziała się w roli publiczności adorującej
i płacącej, czy to w teatrze, czy też w łożu z baldachimem.
Lepiej nastawić się na Anselmiego.
Po wywiadzie wsiadła do windy i lekkim krokiem
pobiegÅ‚a do wyjÅ›cia, oddaÅ‚a przepustkÄ™ i uÅ›miech por­
tierowi. Wreszcie, majÄ…c nadziejÄ™, że przejdzie niezau­
ważona, minęła bramkę z kutego żelaza i spostrzegła
samochód Franka.
Granatowy amerykański wóz z szoferem: czekała ją
przejażdżka limuzyną. Piękne życie tych, którym się udało,
nic dodać, nic ująć.
79
 No i jak poszło? Możemy jechać? Wybaczy mi pani, że
musiała trochę poczekać?".
 Raczej tak, wybaczam. Przyzwyczaiłam się czekać,
ale nie przyzwyczaiłam się do luksusu".
Franco spoglądał na nią rozbawiony, nie było jasne,
czy bardziej zachwycał się sobą, doskonałym podrywem,
czy też siedzącą obok dziewczyną, ostrą jak amunicja na
strzelnicy.
 Mario, zapytaj paniÄ…, dokÄ…d jedziemy".
 Barberini 46, mieszkam tam, kiedy jestem w Rzymie
służbowo".
Ale numer, tym razem megalomania Danili do czegoÅ›
się przydała. Do tego momentu Roberta odgrywała rolę
prowincjonalnej szarej myszki, ale teraz na scenie poja­
wiła się wielkomiejska tupeciara, która kazała się wiezć
do pałacu. Skąd Franco miał wiedzieć, że dziewczyna
mieszka w piwnicy? Mistrzowskie zagranie, może myśli,
że jest narzeczonÄ… jakiegoÅ› herbowego kawalera. Bar­
dziej prawdopodobne, że chciał tylko zapytać:  Roberto,
ma pani jakieś plany na najbliższe dni? Ma pani wolny
wieczór?".
Była tak zamyślona, pogrążona w swoich wymyślonych
historyjkach, że nie zauważyła, kiedy dojechali na miejsce,
a Franco przeszedł na  ty".
 Roberto, chciałbym cię jeszcze zobaczyć. Może masz
wolny wieczór? Zabiorę cię do miłej restauracji. A propos,
jakÄ… kuchniÄ™ lubisz?".
 Poza słodyczami jem wszystko".
 Więc będę przychodził z różami, ale bez czekoladek.
Kiedy możemy się spotkać?".
 Dziś wieczór nie mogę. Jestem zajęta".
Jutro?".
 Tak, może być jutro".
 Przyjadę po ciebie o dziewiątej? Kogo mam szukać?".
 Danili Nero".
80
Już słyszała ten dzwonek, jutro zacznie się przygoda,
nieprawda, przygoda już się zaczęła. Drobne ukłucie,
w tle rozmazany obraz Ilarii gratulującej jej artykułu.
Uwierało ją, że odpłaca się w taki sposób osobie życzliwej.
Może w czasie kolacji z Frankiem uda jej się skierować
rozmowę na szefową, Ilarię Corsini, wysondować, co ich
jeszcze łączy. Nie, zły ruch, wykazujący, że ma nieczyste
sumienie. Trochę logiki, nawet w psotach. Tak, było jej
przykro ze względu na Ilarię, ale znowuż nie tak bardzo.
I cóż mogła na to poradzić? Franco był podrywaczem,
był zabawny i sławny, uwodził ją. Nikt by mu nie dał
pięćdziesięciu lat, miał granatową limuzynę (jej ulubiony
kolor), usłużnego szofera, był przyjacielem reżysera
i producentem jego wszystkich filmów, począwszy od
Bez jutra przez %7łycie to perfidna gra, aż po Tysiące
kłamstw. Wreszcie, trzymał z reżyserem Zmiesznej miłości,
zajebistym Lorenzo Castim, jej ojcem.
Dwadzieścia trzy
Nie wiem, jak Cię pocieszać, Dario. Powiedzenie Ci,
że drań mocno śmierdzi zgorzkniałym trzydziestolatkiem,
i udawanie, że jego zachowanie jest poprawne, już z daleka
wygląda na pocieszanie. A według mnie, takie właśnie
żale robią nas w konia. Chcąc się pocieszyć, wmawiamy
sobie dyrdymały, zakochujemy się w niewłaściwych
osobach, wybaczamy niewybaczalne. ZresztÄ… nie ma sensu
przekonywać Cię, żebyś go zostawiła, bo jeszcze jesteś
zakochana, to już prędzej on, twardziel, pomyśli, jak
zakończyć tę historię. Bądz czujna.
Może nie chce się zaangażować. Może myli mu się
uczciwość z obojętnością. Nie powinnam Ci tego mówić?
Co chcesz usłyszeć? Co mogę zrobić dla fajnej, wrażliwej,
inteligentnej dziewczyny?
Jak tylko bÄ™dziesz mogÅ‚a, przyjeżdżaj. Czekam, przy­
sięgam, że będę cię traktować jak księżniczkę na ziarnku
grochu, na złość typom, którzy na Ciebie nie zasługują.
Ilaria
Dwadzieścia cztery
O Chryste, z Darią było zle, jej historia z Frankiem nie
była lepsza, a tu następny artykuł. Tym razem na pewno
podrzuci go współpracowniczce, niezależnie od dys­
pozycyjności Roberty.
Artykuł o wielkiej miłości naprawdę był ponad jej siły.
Krótki rachunek sumienia wskazywaÅ‚, że jedynym męż­
czyzną, którego kochała, tak jak to przedstawiają pisma
kobiece - z drżeniem kolan i ściskaniem w dołku, był jej
eksmąż Vanni. Prawdziwa burza w sercu. Tak się mówi?
Nie. A co ją to obchodzi, wystarczy, że ona to tak nazywa.
Ilaria Corsini, wymuskana redaktor naczelna, choć dzisiaj
nieco przygaszona. KochaÅ‚a jego czy jego pozycjÄ™? In­
fantylny skrót, żeby uniknąć płacenia wysokiej ceny, żeby
niecierpliwie przeskakiwać stopnie prowadzące do nie-
sprecyzowanego bliżej szczęścia.
 Kiedy dorośniesz, Ilario?", wykrzyczał jej brat Francesco
(połączenie z Sydney) na wieść o jej ślubie z dinozaurem
Vannim Elli. Może nigdy nie dorosła, ale udało jej się
czegoś dokonać. Bardzo wcześnie się usamodzielniła,
zostawiła Modenę i wiecznego narzeczonego, wyszła za
sławnego pisarza, bardziej sławnego niż dobrego, rozwiodła
się ze skąpym pisarzem (pod pretekstem, że nie chciał
urazić jej dumy, nie płacił jej nawet pięciu groszy alimen-
83
tów), pisała niepoważne kawałki, poznała cały świat,
była gościem w telewizyjnych talk-show. Wszyscy, lub
prawie wszyscy, wierzyli, że jest pewną siebie młodą
kobietÄ…. MiaÅ‚a wielu przyjaciół (najbliższe to Daria i Ma­
riana). Ale żadna z ran nie zagoiła się, z upływem lat
bolały coraz bardziej. Potrzebowała marzeń jak narkomanka
heroiny: ale marzenia bolaÅ‚y, ponieważ każde rozczaro­ [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • supermarket.pev.pl
  •