[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Zaskoczył ją tym. Przymknęła oczy. Było jej teraz znacznie trudniej odepchnąć go od siebie, ale
przez tyle lat nauczyła się uciekać...
- No więc wiesz już, że miałam siostrę blizniaczkę. Byłyśmy identyczne. Miała na imię Becca.
Rebeca, ale ja zawsze mówiłam do niej Becca. Było nas czworo - tata, mama, Becca i ja. Wszystko
układało się świetnie, jak w tych serialach telewizyjnych, gdzie wszyscy mówią i robią to, co trzeba.
I tak u nas naprawdę było. Codzienne, pełne radości życie. Becca grała na flecie. Tata, gdy mył
samochód, polewał nas wodą z węża. Gdy kładłyśmy się spać, mama opowiadała nam bajki,
w których ja i Becca odgrywałyśmy główną rolę, nie mogłyśmy się więc doczekać następnego
wieczoru, żeby się dowiedzieć, co z nami dalej będzie.
- Eliot powiedział mi, że twój ojciec był inżynierem budowlanym.
Coś w rodzaju uśmiechu pojawiło się na jej ustach.
- Nazywał to  zalepianiem horyzontu". Czasami wybieraliśmy się w niedzielę na przejażdżkę i
pokazywał nam domy, które zbudował. Mówił, że to jego spuścizna, że jak dorosnę i będę miała
własne dzieci, to pokażę im te domy i powiem, że dziadek je zbudował. - Mówiła szybko, jak gdyby
bała się, że się załamie, rozpłacze. - Kiedy miałam dwanaście lat, mama, tata i Becca zginęli w
katastrofie samolotowej. Lecieli do Waszyngtonu na ogólnokrajowy konkurs gry na flecie. Ja
miałam anginę, więc zostałam w domu.
Tyler potrząsnął głową. Był poruszony do głębi.
- Wiesz, czego żałuję? Czego nie mogę sobie darować? %7łe byłam na nich zła, bo nie zabrali mnie ze
sobą. Złość i łzy... tak się z nimi pożegnałam.
- Skąd mogłaś wiedzieć...? Wzruszyła ramionami.
- Teraz to nie jest istotne. Nie miałam nikogo, z kim mogłabym o tym pomówić, wylać z siebie żal.
Eliot był przyjacielem domu i podjął się opieki nade mną. Biedak! Nie tylko musiał czuwać nade
mną, ale i nad moimi pieniędzmi. Dostałam od linii lotniczej duże odszkodowanie. - Zdobyła się na
uśmiech. - Eliotowi trudno
jest oddzielić emocje od pracy. Starał się być dobrym prawnikiem i dobrym przyjacielem i udało mu
się to mimo różnych przeciwności. Mnie też się udało przełamać się i przejść do porządku dziennego
nad tym, co się wydarzyło.
- Przestań - powiedział.
- Dlaczego mam przestać?
- Bo zachowujesz się tak, jakby stała się jakaś najzwyklejsza rzecz w świecie. Nie musisz przede
mną udawać. Powiedz o swoich uczuciach, o rozpaczy, jaką przeżyłaś.
- Już powiedziałam. To było dawno temu. Minęło już przeszło dziesięć lat. Uwierz mi, miałam czas,
żeby się do tego przyzwyczaić. Los doświadcza nas na różne sposoby. Każdy w życiu musi zaznać
cierpienia. A ja nauczyłam się radzić sobie z nim. Być może mam problemy w nawiązywaniu
kontaktu z ludzmi, ale taka już jestem. Dlatego może przeżyłam to wszystko, uporałam się sama ze
sobą. Może z tej właśnie przyczyny lubię jezdzić, zmieniać miejsce pobytu. A ty miałeś miłe dzie-
ciństwo?
- Nie. - Ale na pewno nie było straszne, pomyślał. Jej było okropne. Lecz jedyne, co mógł
powiedzieć, to: - Kocham cię, Jenny. Tak bardzo...
Drgnęła.
- Znasz mnie dopiero kilka dni.
- Parę minut też by mi wystarczyło. Cholera, zachciało jej się płakać!
- Nic nie mów. Nie chcę ci komplikować życia... Nie mogę...
- Nigdy cię nie skrzywdzę, Jenny. Azy dodały blasku jej oczom.
- Nie możesz mi tego obiecać. Nikt nikomu nie może obiecywać takich rzeczy. Kochając kogoś,
podejmujemy ryzyko, że możemy tego kogoś utracić. Nie chcę więcej nikogo tracić! Nie
przeżyłabym tego.
- Jenny, całe życie stoi przed tobą otworem. - Słowa z trudem przechodziły mu przez gardło. - Twoja
rodzina cieszyłaby się z twego szczęścia.
- A może ja nie chcę szczęścia? Może tak naprawdę nie potrafię już być szczęśliwa?
Milczał. Siedział bez ruchu. Wiedział, że każdy czuły gest z jego strony byłby teraz niestosowny. Ze
jedyne, co może teraz dla niej zrobić, to odejść. Wstał i powoli ruszył ku drzwiom.
- Eliot przenocuje w motelu. Jest bardzo zmęczony. Rano zjawi się tutaj. Zajrzę jeszcze do ciebie.
- Słucham?
Obejrzał się i stwierdził z radością, że jej oczy się rozjaśniły.
- Chcę dzielić z tobą życie - powiedział. -I nie zamierzam z tego zrezygnować. Wez to pod uwagę.
Zanim zdołała odpowiedzieć, zamknął za sobą drzwi.
ROZDZIAA DZIEWITY
Dom pogrążony był w ciszy. Widocznie Rosie zabrała chłopców, bo w przeciwnym razie ściany by
się trzęsły od ich krzyku. I widocznie Eliot udał się już do motelu.
Tyler przyszedł na górę dopiero z obiadem - kurczakiem w rosole z kluskami.
- Nie jest domowej roboty - powiedział - ale smakuje, jakby był domowy. Rosół dobry jest na
smutki. - Pocałował ją w czoło i wyszedł.
Znowu ogarnął ją niepokój. Kręciła się, kuśtykając po sypialni, usiadła przy oknie, położyła się do
łóżka, wstała, i znowu chodziła. Była zmęczona i fizycznie, i psychicznie. Nie mogła zasnąć.
Wzięła do ręki egzemplarz  American Cowboy" i jeszcze raz przeczytała uważnie artykuł o Tylerze.
Jeden akapit przykuł szczególnie jej uwagę - autor pisał o niebywałej determinacji Cooka w dążeniu
do celu.
Nawarzyłam sobie piwa, pomyślała.
Gdy po raz ostatni Tyler spojrzał na budzik na stoliku obok, była godzina druga. Nie zmrużył oka do
tej pory
i nie zanosiło się na to, by jeszcze zasnął tej nocy. Zbyt wiele myśli kotłowało mu się w głowie, zbyt [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • supermarket.pev.pl
  •