[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Uśmiechnął się do siebie. Nie miał najmniejszego zamiaru iść na policję. Rozważał różne
inne możliwości; sądząc po jego uśmiechu, musiało ich być niemało.
Po chwili jednak zachmurzył się. Zgodnie z tym, co mówiła Mirelle, znajdował się na liście
podejrzanych. Mogła to być prawda, ale niekoniecznie. Mało prawdopodobne, żeby
rozgniewana kobieta pokroju Mirelle bardzo dbała o prawdziwość tego, co mówi. Z drugiej
strony, miała dostęp do poufnych informacji. W takim wypadku  jego usta zacisnęły się
ponuro  w takim wypadku musi podjąć pewne środki ostrożności.
Wszedł do domu i jeszcze raz szczegółowo wypytał Hipolita, czy nie przychodził nikt obcy.
Służący podtrzymał swoje wcześniejsze zapewnienia, że nic podobnego się nie zdarzyło.
Hrabia udał się do sypialni i podszedł do stojącego przy ścianie antycznego biurka. Opuścił
pokrywę; jego wypielęgnowane dłonie odszukały ukrytą sprężynę z tyłu jednej przegródki.
Wysunęła się ukryta szufladka; wewnątrz znajdował się niewielki pakunek owinięty w
brązowy papier. Hrabia wyjął go i ważył przez chwilę w dłoni. Podniósł rękę i krzywiąc się
wyrwał sobie włos. Położył go na brzegu szuflady a następnie ostrożnie ją zasunął. Z paczką w
dłoni zszedł po schodach, po czym udał się do garażu, gdzie stał zaparkowany szkarłatny
dwuosobowy samochód. Dziesięć minut pózniej mknął drogą prowadzącą do Monte Carlo.
50
Spędził parę godzin w kasynie, przespacerował się po mieście. Wsiadł znowu do samochodu
i ruszył w stronę Mentone. Już wcześniej tego popołudnia zauważył niedaleko za sobą nie
rzucający się w oczy szary wóz. Teraz zobaczył go znowu. Uśmiechnął się do siebie. Droga
pięła się stopniowo coraz wyżej. Hrabia silnie docisnął pedał gazu. Szkarłatny wóz został
zbudowany na jego specjalne zamówienie i wyposażono go w silnik o wiele większej mocy niż
można by podejrzewać na podstawie wyglądu. Wystrzelił naprzód jak pocisk.
Hrabia obejrzał się z uśmiechem; szary samochód nadal podążał za nim. Czerwony wóz,
pokryty pyłem, mknął szosą. Poruszał się z niebezpieczną prędkością, ale hrabia był
pierwszorzędnym kierowcą. Droga prowadziła teraz w dół wzgórza, wijąc się w niezliczonych
zakrętach. Samochód wytracił prędkość i zatrzymał się przed urzędem pocztowym. Hrabia
wyskoczył, podniósł pokrywę skrzynki na narzędzia, wyjął z niej pakunek owinięty w brązowy
papier i pośpieszył do środka. Dwie minuty pózniej znowu jechał w stronę Mentone. Kiedy
szary samochód dotarł do miasta, hrabia siedział już na tarasie jednego z hoteli pijąc
angielską herbatę.
Potem wrócił do Monte Carlo, zjadł kolację i wrócił do domu około jedenastej. Hipolit
wyszedł mu na spotkanie z zatroskaną twarzą.
 Nareszcie pan hrabia przyjechał. Pan hrabia nie telefonował przypadkiem do domu?
Hrabia pokręcił głową.
 A jednak o trzeciej otrzymałem od hrabiego polecenie, żeby się stawić w Nicei, w
Negresco.
 Doprawdy?  zdziwił się hrabia.  I pojechałeś tam?
 Oczywiście, monsieur, ale w Negresco nic nie wiedzieli o panu hrabim. Nie było go tam.
 Aha. Niewątpliwie Marie wyszła w tym czasie zrobić zakupy na wieczór?
 Rzeczywiście, panie hrabio.
 Nieważne  powiedział hrabia.  To nie ma znaczenia.
Zwykła pomyłka.
Poszedł na górę, uśmiechając się do siebie.
Kiedy znalazł się w pokoju, zamknął drzwi na klucz i rozejrzał się uważnie wokół. Wszystko
wyglądało jak zwykle. Sprawdził szuflady i szafki. Pokiwał głową. Rzeczy umieszczono niemal
dokładnie na swoich miejscach, ale jednak niezupełnie. Było oczywiste, że pokój został bardzo
gruntownie przeszukany.
Podszedł do biurka i nacisnął ukrytą sprężynę. Szuflada wysunęła się, ale na brzegu nie było
włosa. Hrabia znowu pokiwał głową.
 Nasza francuska policja jest niezrównana  mruknął do siebie.  Niezrównana. Nic im nie
umknie.
XX
KATARZYNA ZNAJDUJE PRZYJACIELA
Następnego ranka Katarzyna i Lenox siedziały na tarasie Villa Marguerite. Mimo różnicy
wieku nawiązała się między nimi nić sympatii, łatwo mogącej się przerodzić w przyjazń.
Gdyby nie towarzystwo Lenox, życie w Villa Marguerite byłoby dla Katarzyny nie do zniesienia.
Zmierć pani Kettering stała się tematem numer jeden. Lady Tamplin bezwstydnie
wykorzystywała związek swojego gościa ze sprawą, starając się uzyskać jak najwięcej dla
siebie. Najbardziej zdecydowane próby oporu, na jakie potrafiła się zdobyć Katarzyna, nie
robiły na niej żadnego wrażenia. Lenox obserwowała wszystko z boku, wyraznie rozbawiona
zabiegami matki, a jednocześnie z pełnym współczucia zrozumieniem dla uczuć Katarzyny.
Sytuacji nie poprawiał Chubby, nieposkromiony w swoim naiwnym zachwycie, który
przedstawiał Katarzynę wszystkim razem i każdemu z osobna w następujący sposób:
 To jest panna Grey. Słyszeliście o tej historii z Błękitnym Ekspresem? Panna Grey siedzi w
niej po uszy! Przed samym morderstwem miała z panią Kettering dłuższą rozmowę! To się
nazywa szczęście!
Tego ranka kilka uwag podobnego rodzaju sprowokowało w końcu Katarzynę do szczególnie
ostrej odpowiedzi. Kiedy zostały same, Lenox zauważyła, po swojemu przeciągając słowa:
 Nie przywykłaś do tego, żeby cię wykorzystywali, prawda? Musisz się jeszcze dużo
nauczyć, Katarzyno.
 Przykro mi, że straciłam panowanie nad sobą. Zwykle mi się to nie zdarza.
 Najwyższy czas nauczyć się wyładowywać złość. Chubby to zwykły osioł, nie miał nic
złego na myśli. Mama, oczywiście, wręcz przeciwnie, ale możesz się na nią wściekać do końca
świata; i tak nie zrobi to na niej wrażenia. Otworzy wielkie smutne błękitne oczy i dalej będzie
ciągnęła swoje.
Katarzyna nie odpowiedziała na tę uwagę kochającej córki, więc Lenox mówiła dalej:
 Ja jestem trochę taka jak Chubby. Uwielbiam takie historie, a poza tym& znam Dereka, a
to różnica.
51
Katarzyna skinęła głową.
 Więc jadłaś z nim wczoraj obiad  w zamyśleniu ciągnęła Lenox.  Lubisz go?
Katarzyna zastanawiała się przez chwilę.
 Nie wiem  powiedziała wolno.
 Jest bardzo przystojny.
 Tak, jest przystojny. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • supermarket.pev.pl
  •