[ Pobierz całość w formacie PDF ]

— Piszesz moją biografię czy co? — warknęła Ema.
— Dobre — mruknąłem.
— Przepraszam, to była słaba gadka.
— Ta o biografii.
— Wiem. Byłam zabawniejsza. No wiesz, zanim zaczęłam z tobą przestawać.
Odwróciliśmy się powoli i popatrzyliśmy na dom Nietoperzycy. Krótko mówiąc: wyglądał
upiornie. Wszystkie okna były ciemne poza jednym, narożnym na piętrze. Domyśliłem się, że
to jej sypialnia. Czy o tej porze u starszej pani wszystkie światła nie powinny już być
pogaszone? Co Nietoperzyca robi o tak późnej godzinie? Wyobraziłem ją sobie samą, leżącą
w łóżku, czytającą, rzucającą zaklęcia albo pożerającą małe dzieci.
Ludzie, powinienem wziąć się w garść.
— No to co chciałaś sprawdzić? — zapytałem Emę.
— Kiedy chowałam się w lesie przed tym łysym facetem, zauważyłam coś za garażem.
— Co?
— Nie wiem dokładnie. — Zastanawiała się, co robić. — Wyglądało to jak ogród albo coś
takiego. I wydawało mi się, że widziałam… — Ema umilkła i przełknęła ślinę. — Wydawało
mi się, że widziałam nagrobek.
Noc była gorąca i duszna, ale nagle przeszedł mnie dreszcz.
— Taki jak na grobie?
— Nie wiem. Mógł to być zwykły kamień albo coś. Dlatego pomyślałam, że powinniśmy
to sprawdzić.
Zgodziłem się. Ja też chciałem sprawdzić garaż. Zastanawiałem się, co robił tam ten
samochód? Jeśli po prostu przyjechali w odwiedziny do Nietoperzycy — co wydawało mi się
nieprawdopodobne — to dlaczego nie zostawili auta na dworze? Po co zadawać sobie trud i
wprowadzać je do tego małego garażu, który ledwo może pomieścić jeden pojazd?
Wróciłem myślami do mojego ostatniego spotkania z mężczyzną o ogolonej głowie.
„Czy mój ojciec żyje?”.
„Porozmawiamy”.
Masz rację, facet, porozmawiamy. Jednak nie zamierzałem siedzieć na tyłku i czekać na tę
chwilę. Weszliśmy do lasu za domem Nietoperzycy. Mieliśmy problem z latarkami. Jeśli je
zapalimy, ktoś może zobaczyć i wezwać policję. Jeśli ich nie zapalimy, no cóż, nie będziemy
niczego widzieli. Na razie były zgaszone, zamierzaliśmy je zapalić, kiedy podejdziemy bliżej.
Uliczne latarnie zapewniły nam wystarczające oświetlenie, gdy zbliżaliśmy się do skraju
lasu. Znów zdziwiło mnie to, jak blisko drzewa podchodzą do tylnych drzwi Nietoperzycy.
Na tyłach domu światła też były zgaszone. Podkradłem się do kuchennych drzwi.
— Co ty robisz? — syknęła Ema.
Dobre pytanie. Przecież nie zamierzam znów się włamać, no nie? A już na pewno nie tej
nocy. Jednak coś mnie tam przyciągało. Nie wiem co. Pochyliłem się i zajrzałem do okienka
piwnicy. Tam też było zupełnie ciemno. Ponadto zasłony we wszystkich oknach były
szczelnie pozaciągane. Nic nie było przez nie widać.
Pomyślałem o mojej ostatniej wizycie w tym domu, o tej starej fotografii i takim samym
motylu, jakiego widziałem na tabliczce na grobie mojego ojca. I o świetle palącym się w
piwnicy.
Zastanawiałem się, co też tam jest? A skoro o tym mowa, co jest na górze, w pokoju, w [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • supermarket.pev.pl
  •