[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Na jego twarzy odmalowało się zdumienie.
- Zanim przylecisz? Gotowa jesteś przenieść się dla Posie do Australii? - Ujął
ją za brodę tak, by nie mogła odwrócić wzroku.
Dla Posie, ale głównie dla niego...
- To tylko wyspa, trochę większa od Man i trochę dalej położona. - Na myśl o
dalekiej podróży przeszył ją dreszcz. Ale dla Josha i Posie, dwóch osób, które ko-
chała najbardziej na świecie, odbyłaby tę podróż.
- Nie. - Pokręcił głową. - Nie chcę, żebyś rezygnowała z całego swojego do-
tychczasowego życia.
- Tylko żebym wyszła za ciebie za mąż?
- Aha. W nagrodę, lub na pocieszenie, kupię dom Michaela, żebyście mogły z
Posie dalej w nim mieszkać.
Kupiłby dom? Tak po prostu?
- A ty, Josh? Gdzie będziesz?
Gdzie będziesz, kiedy mała będzie w nocy płakać? Kiedy ona, Grace, będzie
za nim tęsknić? Kiedy...
- W biurze. W pracy. Jak każdy normalny ojciec. Postaram się jednak jak naj-
częściej przyjeżdżać do Maybridge, więc nie likwiduj mojego mieszkanka w sute-
renie.
R
L
- A jeśli się nie zgodzę? Jeśli powiem: wypchaj się z takim partnerstwem?
- Posie jest moją córką, Grace. Chcę być obecny w jej życiu.
- Innymi słowy, jeśli nie zgodzę się na małżeństwo, czeka mnie walka w są-
dzie?
- Która wiele kosztuje. - Uniósł pytająco brwi. - Sądzisz, że będzie cię na nią
stać?
- Dobrze wiesz, że Phoebe chciała mnie wyznaczyć na opiekunkę małej.
Prawnik też to wie.
- Wie, że Michael z Phoebe zamierzali to omówić.
Przed wyjściem z kancelarii Michael podpisał swój testament. %7ładnych in-
nych ustaleń na papierze nie ma.
- Ale prawnik nie zna całej prawdy!
- Czyja to wina?
Opuściła wzrok. Wiedziała, że nie wygra. Została matką zastępczą dla swojej
bezpłodnej siostry; po urodzeniu oddała jej dziecko. Gdyby zaczęła o nie walczyć,
sędzia mógłby uznać, że kierują nią względy finansowe. Josh nie stawiał jej żad-
nych wygórowanych żądań. Jedynie proponował coś, o czym całe życie marzyła:
by została jego żoną.
Jest takie powiedzenie: uważaj, czego pragniesz, bo a nuż twoje życzenie się
spełni.
- Pewnie białe małżeństwo jest lepsze niż posada niani. - Czego się spodzie-
wała? %7łe Josh padnie przed nią na kolana? To była propozycja biznesowa. - Przy-
puszczalnie zechcesz podpisać intercyzę?
- Mylisz się. To nie jest kontrakt cztero- lub pięcioletni, Grace. Będziemy ra-
zem wychowywać Posie, dopóki nasza córka nie osiągnie pełnoletności. A potem...
potem chętnie oddam ci połowę mojego majątku.
- Nie chcę twoich pieniędzy - wykrztusiła. - Jedyną liczącą się walutą jest
czas, który możesz poświęcić dziecku, miłość...
R
L
- Dla Posie jestem gotów na wszystko.
Przypieczętowali umowę nie pocałunkiem czy kieliszkiem szampana, lecz
skinieniem głowy. Zapadła krępująca cisza. Cisza, która aż dudniła w uszach.
Pierwsza przerwała ją Grace.
- Może za rok lub dwa - powiedziała, znów siląc się na lekki ton - wybraliby-
śmy się do szpitala i zafundowali Posie braciszka albo siostrzyczkę?
Josh przysunął się bliżej.
- Przykro mi, Grace. Drugie dziecko owszem, ale metodą tradycyjną.
Ktoś nacisnął klamkę. Po chwili rozległo się pukanie. Grace tkwiła nierucho-
mo, wpatrzona w ciemne oczy Josha. Chociaż się nie dotykali, czuła żar bijący z
jego ciała. Odruchowo koniuszkiem języka oblizała wargi...
- Grace? To ja! - zawołała Abby.
Josh otworzył drzwi.
- Och, Grace! Tak mi przykro. - Abby objęła przyjaciółkę, potem popatrzyła
pytająco na Josha.
Grace dokonała prezentacji:
- Josh Kingsley, brat Michaela. A to Abby, która cuda wyczynia z emalią...
- Nie mówiłaś, że on ma brodę!
- Josh, przepraszam - wtrąciła pośpiesznie Grace. - Muszę omówić z Abby
sprawy firmowe. Może zabierz Posie do domu?
Nie chciał nigdzie odchodzić. Chciał patrzeć na jej wilgotne usta, pocierać je
opuszkiem palca, całować, tak jak całował we śnie...
- Pewnie twoja mama już dotarła. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • supermarket.pev.pl
  •