[ Pobierz całość w formacie PDF ]

 Będziesz świetnym mężem  zakpiła. Po jej minie widać było, że
wolałaby ugryzć się w język.
 Obawiam się, że wieszanie ubrań na miejscu nie jest wystarczającą
rekomendacją.  Uznał, że lepiej będzie zmienić temat.  Przepraszam, że
wtargnąłem do twojej łazienki, ale Connie gdzieś wyszła, a kiedyś pokój
gościnny był właśnie tutaj.  Zrobił krok w stronę drzwi, Franceska jednak
nawet nie drgnęła.  Pewno przybory do golenia będą w tamtej łazience? 
spytał, bojąc się podejść bliżej. Na tej niewielkiej przestrzeni było zbyt
wiele nagości. Czuł, że jego ciało dłużej nie zniesie takiej tortury.  Na
końcu korytarza, tak?
Zmarszczyła brwi, jakby nagle ocknęła się z długiego zamyślenia.
 Tak, .. Znajdziesz tam też ubrania Stevena. Możesz wziąć, na co tylko
masz ochotę...
Nagłe uświadomiła sobie, że jest trochę za skąpo ubrana, aby składać
takie deklaracje. Zaczerwieniła się po korzonki włosów.
 To znaczy czyste koszule, skarpetki  pospieszyła z wyjaśnieniem. 
Szczoteczka do zębów leży w szafce pod...
 Dziękuję. Na pewno wszystko znajdę.
 No tak... To ja już...  Odwróciła się gwałtownie i czym prędzej
umknęła z łazienki.
Odczekał chwilę, żeby zdążyła ewakuować się z pokoju. Poniewczasie
przypomniał sobie, że powinien spytać, czy z łokciem wszystko w
porządku. Kiedy jednak spojrzał za nią, widok jej opalonych na złoto
pleców wyparł wszystkie inne myśli.
Nie czekała, żeby go spytać, czy zamierza pójść spać. Chwyciła
pierwsze ubrania, jakie się nawinęły pod rękę, i uciekła. Z holu zabrała
papiery, które przyniosła z biura, i ukryła się w gabinecie.
Ubrała się w workowate dżinsy i luzną bluzkę, która gruntownie
ukrywała jej figurę. Przy Stevenie nigdy nie nosiła tych rzeczy, bo gderał,
że wygląda w nich nieporządnie, teraz jednak było za pózno, aby się
przebierać. Niestety, także za pózno, żeby próbować coś ukryć, zakpiła z
siebie w duchu.
Guy zobaczył już wszystko, co było do obejrzenia. Zamiast wyjść z
łazienki natychmiast, gdy zorientowała się, że nie jest sama, wdała się w
rozmowy, jakby przyszła na przyjęcie. Zupełnie nie potrafiła zrozumieć,
co w nią wstąpiło, że utknęła tam, gapiąc się jak kompletna idiotka. W
końcu uznała, że najlepiej się stanie, jeśli na razie w ogóle nie będzie o
tym myśleć...
A jeszcze lepiej, jeżeli natychmiast wyjdzie z domu. Chwyciła teczkę
Stevena, upewniła się, że ma w niej wszystkie papiery, łącznie z chińskim
dokumentem, i po cichu zeszła na dół. Chciała jeszcze wejść do kuchni i
poinformować Connie o ich gościu.
Toby właśnie jadł lunch. Uściskała synka, zjadła kęs paluszka rybnego,
którym chciał się z nią podzielić, i wyszła z domu przez kuchenne drzwi.
Idąc w stronę furtki, zauważyła Matty pochyloną nad swoją deską
kreślarską. Prawdopodobnie nadrabiała zaległości, które narosły, gdy
podczas choroby Stevena spędzała czas z Franceską, próbując podtrzymać
ją na duchu.
 Już poszedł  oznajmiła Connie, kiedy po powrocie do domu
Franceską spytała o Guya.  Miałam mu zrobić lunch, jak kazałaś, ale
zobaczył paluszki rybne i zjadł je razem z Tobym.
 Boże święty! Na pewno były już zimne. Connie rozłożyła ręce.
 Mówił, że takie są dobre i zrobił sobie kanapkę.
 Kiedy wyszedł?
 Niedawno. Mówił, że ma dużo pracy i żebyś się nie martwiła, bo
wszystkim się zajmie. A potem poszedł do Matty. Może ciągle jest u niej?
Matty? Niemiłe uczucie, uderzająco podobne do zazdrości, odebrało jej
oddech. Przypomniała sobie, jak swobodnie z sobą rozmawiali, jak
uśmiechał się do jej kuzynki, chociaż dla niej nigdy nie miał uśmiechu.
Ależ jestem wstrętna, zawstydziła się. Jak mogła być zazdrosna o
kuzynkę? Powinna się cieszyć...
Bo przecież się cieszyła. %7łałowała po prostu, że nie zastała Guya. I
tyle... Powiedział jej dzisiaj, że zaproponowano znaczną sumę za prawa
importu jednego towaru, więc chciała się dowiedzieć, o jaką kwotę chodzi,
musiała się go poradzić...
Chociaż może lepiej, że poszedł do domu. Za bardzo zaczęła na nim
polegać. Dał jej jasno do zrozumienia, że , firma to jej problem, więc sama
musi wszystko rozważyć.
Zresztą było też wiele innych naglących spraw. Jeżeli nie zamierzała
wyjść za niego, powinna porozumieć się z agentem nieruchomości
reprezentującym właściciela i omówić warunki wynajmu.
Tylko jak miałaby go przekonać? Niestety nie dysponowała zbyt
mocnymi argumentami.
Jednak im prędzej to załatwi, tym lepiej.
 No dobrze. Idę do gabinetu. Connie oparła ręce na biodrach.
 A kiedy będziesz jeść? Może mi powiesz, co?
To pytanie padało codziennie od kilku tygodni. Dziś jednak Fran miała
na nie odpowiedz.
 Zjadłam zupę, kiedy wyszłam do miasta. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • supermarket.pev.pl
  •