[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Hamoudi potrafi być niekiedy wkurzający, gdy robi z siebie tajemniczego faceta!
Zauważyłam, że ma inne auto niż w poprzednim tygodniu. On często zmienia wozy. Albo ma jakiegoś
kumpla dilera samochodowego, który jest w nim zakochany, albo handluje nielegalnie czymś
podejrzanym i w takim razie nie powinnam zadawać mu pytań. Tak właśnie jest między Hamoudim i mną.
On chce mnie chronić, nie mieszając mnie w swoje sprawy, więc w zamian muszę odłożyć swoją
ciekawość na bok.
63
Kiedy wsiadłam do samochodu, powiedziałam mu tylko  dzień dobry", nie patrząc na niego, chociaż
doskonale wiedziałam, że mi się przygląda. Nie ruszał, a ja przez cały czas czułam na sobie jego wzrok.
To mnie stresowało.
Po chwili ujął ręką moją twarz, obrócił ku sobie, uśmiechnął się i powiedział:
- Nie martw się! Ciebie będę zawsze lubił najbardziej!
Potem roześmiał się. Wprawdzie chciałam jeszcze trochę pozostać nadąsana, jednak zaczęłam śmiać się
razem z nim, bo po tym, co mi powiedział, zrobiło mi się lżej. Ha-moudi robił aluzję do tej Karinę, którą
widziałam z nim na festynie, z głową jak Frisbee i na wysokich obcasach. Być może pomyślał, że jestem
zazdrosna... Też coś. Przecież ona jest bez sensu, blondynka nosząca się na różowo. Nie dostrzegacie
związku? Ja też nie.
W sumie to dobrze dla niego, że spotkał tę dziewczynę. Przynajmniej coś się dzieje w jego życiu.
Tymczasem dla mnie jutro będzie tak samo jak dzisiaj.
Kiedy Hamoudi wysadził mnie pod blokiem, Aziz, sklepikarz z naszej dzielnicy, pomachał mi energicznie
ręką. Widząc to, pomyślałam, że przydałby się nam ktoś jeszcze w domu. Mężczyzna, który nie ucieknie
na drugi brzeg Morza Zródziemnego ani nie znajdzie sobie blond białaski na wysokich obcasach. Nie
bardzo wiem, kto to mógłby być poza Azizem, który jest chyba trochę zakochany w mamie. ..
Aziz może mieć około pięćdziesiątki. Jest mały, prawie łysy, zawsze ma brudne paznokcie i nieustannie
usiłuje wyciągnąć końcem języka resztki jedzenia spomiędzy zębów. W jego sklepie  Sidi Mohamed
Market" jest pełno przeterminowanych artykułów, a on każe sobie płacić drożej za butelkę lemoniady,
jeśli bierze się ją z lodówki, a nie z re-
64
gału. Wcześniej sprzedawał nawet chleb, do czasu, aż jakaś klientka znalazła w bagietce karalucha i
powiadomiła służby sanitarne. Z okazji świąt Aid* Aziz daje mamie torbę pełną zakupów, a kiedy
potrzebujemy, sprzedaje nam na kredyt, którego ciągle nie możemy spłacić. Niekiedy zrzędzi ze swym
arabskim akcentem:  No, no! Jak wy tak brać kredyt za kredytem, to nigdy nie wyjść na prostą!". Aziz jest
zabawny. Kiedy się płaci, zawsze ma jakiś kawał do opowiedzenia.
- Nauczycielka pytać Toto:  Ile być dwanaście butelek wina po dwa euro za sztukę?". Co ten mały
odpowiedzieć? On odpowiedzieć:  Trzy dni, proszę pani"...
Wtedy zrywa boki ze śmiechu. Wprawdzie Aziz to cwaniak pierwszej klasy, ale jest miły. Myślę, że wielu
tutejszych mieszkańców go lubi. Gdyby przynajmniej mama za niego wyszła, nigdy nie byłybyśmy w
potrzebie. Zgoda, okej, nie jest właścicielem jakiejś supersieci handlowej typu Tati, ale nigdy nie
wiadomo i być może za parę lat powstaną sklepy  Sidi Mohamed Market" w Nowym Jorku albo w
Moskwie...
* Chodzi o muzułmańskie święta Aid Esseghir, koniec ramadanu, oraz Aid el Kebir, czyli tzw. święto
barana.
Mama w końcu odeszła z tego pieprzonego, zatęchłego hotelu, gdzie musiała spłukiwać kibel po bogatych
ludziach, i to za marne grosze. Pan Schihont nie dał jej nawet odprawy na odchodne, niby z powodu
strajku... To niezgodne z prawem, wiem. A poza tym bez mamy hotel pana Schihonta niechybnie
zbankrutuje. Ona naprawdę potrafi niepowtarzalnie słać łóżka, delikatnie i solidnie zarazem, tak że na
pościeli nie ma najmniejszej fałdy, lepiej niż w wojsku. W każdym razie jestem bardzo zadowolona, że
mama już nie pracuje w Formule 1 w Bagnolet. Nie ma czego żałować. Ani dyżurów, ani pensji, ani tej
szczurzej gęby pana Schihonta, który był jej przełożonym.
To mimo wszystko dzięki merostwu. Mówię  mimo wszystko", bo niełatwo uwierzyć, że właśnie pani
Jakjej-tam, ta Barbie, która robi za naszą asystentkę socjalną, pomogła skierować mamę na przemienne
szkolenie. Przemienne oznacza, że człowiek żongluje na dwa sposoby. Tak jakby się łączyło słodzone z
solonym albo męża z kochankiem. Mama będzie przechodziła szkolenie w zakresie nauki czytania i
pisania w języku mojego kraju. Z nauczycielką, czarną tablicą, zeszytami w kratkę, a nawet zadaniami
domowymi. Pomogę jej je odrabiać, jeśli zechce.
67
Uważam, że ten żałosny Nabił jest mi bardzo przydatny, kiedy niczego nie rozumiem z chemii, bo
objaśnia mi całe strony ćwiczeń zadanych przez panią Benbarchiche. To są zadania o izotopach. Ze swoim
tunezyjskim akcentem wymawia je jak  zizotopy", podobnie do rockowej grupy starych brodaczy w
okularach przeciwsłonecznych.
To zabawne, ale mama bardzo obawia się swojego szkolenia. Nigdy nie chodziła do szkoły, więc teraz ma
cykora. Potrafiła wstawać o piątej rano, by iść do pracy i rujnować sobie zdrowie w jakimś hotelu za parę
groszy i trochę już zobojętniała. Ale teraz dla niej to nie żarty. W ramach szkolenia uczą również, w jaki
sposób szukać pracy. Mam nadzieję, że dzięki temu znajdzie coś superfajnego. Przez okres szkolenia
dostanie zasiłek i nie będzie kończyć póznym wieczorem, właściwie w tym samym czasie co ja. W ten
sposób będę ją dłużej widywała, co pozwoli mi rzadziej zapominać o tym, że mam matkę.
Zaczyna za dwa tygodnie i doskonale się składa, bo do tego czasu, kiedy przychodzę w południe z
liceum*, mogę zjeść coś innego niż tuńczyka po katalońsku z puszki.
Programem, który mama wieczorem w telewizji lubi oglądać najbardziej, jest prognoza pogody.
Zwłaszcza wtedy, kiedy zapowiada ciemnowłosy spiker, ten sam, który brał udział w castingu do La !045
08E folles**, ale nie
* W francuskich szkołach uczniowie mają w godzinach południowych mniej więcej godzinną przerwę na
obiad, podczas której uczniowie starszych klas mogą jadać posiłki poza stołówką. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • supermarket.pev.pl
  •