[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Matka wytarła ręce o ściereczkę, po czym uważnie obejrzała zdjęcia i w zadumie
dość długo milczała, aż wreszcie oznajmiła:
- Coś mi się zdaje, że długo potrwa, zanim się otrząśniesz. Dobrze, że podczas sta-
żu nie będziesz miała czasu na rozpamiętywanie przeszłości.
Reese uznała, że mama ma rację. Dobrze jej zrobi spotkanie w gronie najbliższych.
Skupi się na czymś innym, na cudzych problemach. Ale po weekendzie Carrie z dziećmi
wróci do siebie, a ją znów zaczną nawiedzać wspomnienia.
Nie wiedziała, jak bez Jamiego i Nicka wytrzyma jeden dzień, nie mówiąc już o
reszcie życia, jednak ku swojemu zdumieniu wytrzymała. Nazajutrz ojciec zagonił ją do
pracy w składzie drewna. Odbierała telefony, porządkowała dokumenty.
W piątek drugiego tygodnia pobytu w Lincoln matka zadzwoniła do niej, gdy była
w biurze.
- Dobrze, że cię złapałam. Przyszedł list polecony. Podpisałam za ciebie.
- Dzięki... - Reese zamarła.
Rozum podpowiadał, że nie jest to list od Nicka, ale serce...
- Chcesz, żebym otworzyła?
- Tak. To pewnie wynik mojego egzaminu, chociaż sądziłam, że zawiadomią mnie
mejlem.
- Może najlepszych studentów uczelnia zawiadamia listownie.
Reese uśmiechnęła się pod nosem.
- I co? Zdałam?
R
L
T
- Z pewnością, ale nadawcą listu jest firma Miroff-Hooplan. Mam go przeczytać?
- Poproszę.
- Droga panno Chamberlain, gratulujemy Pani stażu. Proszę zgłosić się w naszej
firmie w poniedziałek dwudziestego dziewiątego sierpnia na kurs wprowadzający, który
potrwa od dziewiątej rano do szesnastej.
- Ale dopiero od września mam wynajęte mieszkanie i...
- Nie denerwuj się. Opłacimy ci pobyt w porządnym hotelu.
- Jesteście wspaniali. Dzięki, mamo.
- Aha, jeszcze zakończenie listu: Wierzymy, że nasza współpraca ułoży się dobrze.
Z poważaniem Gerald Soffe, wiceprezes Działu Spraw Wewnętrznych.
W poniedziałek rano Reese wysiadła z taksówki przed biurem Miroffa na Broad-
wayu. Miała na sobie spódnicę z żakietem w kolorze melona. Włosy zostawiła rozpusz-
czone, a ponieważ była duża wilgotność powietrza, lekko się kręciły. Zapłaciła kierowcy
i ściskając w ręku torbę z laptopem, weszła do holu.
- Reese Chamberlain - przedstawiła się w recepcji. - Pan Soffe mnie oczekuje.
- Drugie drzwi na prawo.
- Dziękuję. - Ruszyła we wskazanym kierunku.
Nie czuła żadnego podniecenia. Przez dwa tygodnie chodziła przybita, a powrót do
Nowego Jorku jeszcze tylko wzmógł jej przygnębienie.
Gdy zobaczyła tabliczkę z nazwiskiem Soffe'a, nacisnęła klamkę i weszła do środ-
ka. Rudowłosa sekretarka wiceprezesa uniosła głowę i powiedziała:
- Panna Chamberlain, prawda? Proszę wejść. Szef na panią czeka.
- Dziękuję.
Kiedy tylko przekroczyła próg gabinetu, zobaczyła w fotelu znajomą postać. Nick?
- pomyślała kompletnie zdezorientowana. Tutaj? Po urlopie w Grecji wciąż był opalony,
włosy miał odrobinę dłuższe niż zwykle. W letnim szarym garniturze, w ciemnoszarej
koszuli i bez krawata wyglądał rewelacyjnie.
- Witaj, Reese. - Zmierzył ją od stóp do głów. - Wejdz. Usiądz.
Usiadła skwapliwie, bo długo by nie ustała, przecież nogi miała jak z waty, a serce
waliło jak młot.
R
L
T
- Jak... jak Jamie? - wydukała.
- Tęskni za tobą, ale poza tym świetnie.
- Co... Co się dzieje? Gdzie pan Soffe?
- To mój znajomy. Poprosiłem go o przysługę. No, żebym mógł z tobą porozma-
wiać.
- Dlaczego?
- Kiedy wuj Lew przyjął Richa Bonnera na staż, popełnił błąd. Ukończyłaś Whar-
ton na pierwszym miejscu, ale jak doskonale wiesz, faceci z wyższych sfer uważają, że
kobiety nie dorównują mężczyznom, więc Lew wybrał Bonnera, który ukończył studia
na drugim miejscu.
- Hm... - Nie wiedziała, jak zareagować na taką rewelację.
- Porozmawiałem w tej sprawie z Geraldem, z kolei on porozmawiał z Richem
Bonnerem, który za kilka dni rozpocznie staż u Miroffa.
- Doceniam to, co próbujesz dla mnie zrobić, Nick, ale wolałabym, żebyś niczego
nie zmieniał. - Miała wrażenie, że śni. Sytuacja wydała się jej surrealistyczna. - Nie chcę
pracować w twojej firmie. Jakoś tak się złożyło, że choć jestem kobietą, renomowana
firma Miroff-Hooplan zaproponowała mi staż i zamierzam zrobić wszystko, aby szefo-
wie byli ze mnie zadowoleni.
Po pełnej napięcia chwili ciszy Nick odparł:
- W takim razie musimy przejść na drugą stronę ulicy i odbyć rozmowę z Gregiem,
synem wuja Lewa. Poznałaś go w klubie jachtowym. Powiesz mu to samo co mnie, a on
wyjaśni sprawę z Geraldem i twoim przyjacielem Richem.
Zakręciło się jej w głowie. Nie sądziła, że Sherborne-Wainwright niemal sąsiaduje
z Miroff-Hooplan. Nick obszedł biurko i skierował się do drzwi.
- Idziemy?
Ileż razy słyszała to pytanie, kiedy zajmowała się Jamiem! Po chwili znalezli się na
zewnątrz. Zawsze kiedy szła koło Nicka, musiała stawiać dłuższe kroki, żeby dotrzymać
mu tempa. Omijając przechodniów na zatłoczonym chodniku, dotarli do budynku, w któ- [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • supermarket.pev.pl
  •