[ Pobierz całość w formacie PDF ]

dokuczliwsze, ale Mallory puszczała je mimo uszu. Złośliwości redakcyjnej koleżanki
przestały ją obchodzić.
W ogóle praca w gazecie zeszła jakby na drugi plan. Mallory spędzała w redak-
cji coraz mniej czasu. Jeżeli szefostwo niczego specjalnego jej nie zleciło, wychodziła
do domu po odsiedzeniu wyznaczonych godzin. Zamiast przeglądać napływające in-
formacje w poszukiwaniu sensacyjnego tematu, spędzała wieczory z Loganem: w
swoim mieszkaniu, na jachcie albo we wspaniale wyposażonej kuchni jego aparta-
mentu, gdzie Logan udzielał jej lekcji gotowania.
Mallory coraz bardziej lubiła swoje nowe wcielenie. Przy Loganie nie czuła po-
trzeby pozowania na pewną siebie, przebojową kobietę. Wystarczało, że on kocha ją
taką, jaka jest. Ale chociaż lekarz potwierdził jej przypuszczenie, nie powiedziała do-
tąd Loganowi, że spodziewa się dziecka.
Po pierwsze, nie była do końca pewna, jak na to zareaguje. Co prawda wyznał
jej miłość i nie miała powodu wątpić w to, że może na niego liczyć, ale bolesne do-
świadczenia z własnego dzieciństwa odbierały jej odwagę. Po drugie, ciąża nie była
jeszcze zaawansowana, więc nie musiała się spieszyć. A ponieważ dopiero zaczęli się
przyzwyczajać do bycia parą, wolała, aby Logan zdążył się tym nacieszyć, zanim się
dowie, że mają zostać rodzicami.
Teraz krzątała się po mieszkaniu, zajęta przygotowaniami do zaplanowanej na
dziś wieczór lekcji gotowania chińskich potraw, kiedy zadzwonił telefon. Pewna, że to
Logan, z radosnym uśmiechem podniosła słuchawkę.
- Słucham cię najdroższy.
- Czy to ty, Mallory? - usłyszała niezadowolony głos matki.
O cholera!
R
L
T
- Tak, mamo, to ja. Przepraszam, ale myślałam, że dzwoni ktoś inny.
- Domyśliłam się - sucho odparła Maude.
- Przepraszam, mamo, ale właśnie wychodziłam. Mam ważne spotkanie i jestem
już trochę spózniona. Czy mogę oddzwonić pózniej?
- Pózniej, czyli najwcześniej jutro - parsknęła Maude, po czym oskarżycielskim
tonem dodała: - Myślałam, że po ostatniej katastrofie raz na zawsze wyrzekłaś się
mężczyzn.
- Tym razem to coś zupełnie innego.
- No nie. Tego tylko brakowało. Pewnie ci się wydaje, że jesteś zakochana.
- Bo jestem - odparła Mallory, plując sobie w brodę, że potwierdziła matczyne
podejrzenia.
- Uważaj, żeby cię nie spotkało to, co mnie - ostrzegła ją Maude, rozpoczynając
swoją zwykłą piosenkę. - Poświęciłam twojemu ojcu czternaście lat życia, stawiając
jego potrzeby na pierwszym miejscu. I co mi z tego przyszło? Nic, zupełnie nic.
Mallory miała ochotę powiedzieć:  Miałaś mnie", ale się powstrzymała. Zbyt
dobrze zdawała sobie sprawę z beznadziejności wszelkich dyskusji z matką. Maude
oczekiwała tylko współczującego potakiwania. A ponieważ nie potrafiła się na to
zdobyć, wybrała milczenie.
Matka nie zwróciła na to uwagi.
- Masz w  Heraldzie" dobrze płatną posadę - ciągnęła. - Zrobiłaś karierę, jesteś
niezależna i nie brakuje ci pieniędzy. Osiągnęłaś wszystko, co i ja mogłam osiągnąć,
gdyby twój ojciec nie przekonał mnie, żebym za niego wyszła i przeszła na jego
utrzymanie. Mnie też się wtedy wydawało, że jestem zakochana.
Mallory ponownie ugryzła się w język. Gdyby jej rodzice nigdy się nie spotkali,
nie byłoby jej dziś na świecie. Zaślepiona własnym rozczarowaniem matka nie czuła,
jak bardzo rani swą jedyną córkę.
- Masz szczęście, Mallory. Nie pozwól, żeby mężczyzna zniszczył ci życie - za-
kończyła swoją perorę Maude.
R
L
T
Mallory znała to wszystko na pamięć. Normalnie puszczała matczyną gadaninę
mimo uszu, ale tym razem złość nie pozwoliła jej dłużej milczeć.
- Myślisz, że praca i pieniądze wystarczą? %7łe byłam z tym wszystkim szczęśli-
wa?
Dawniej rzeczywiście tak sądziła. Dopiero spotkanie Logana i uczucie, jakie w
niej obudził, uświadomiły Mallory, jak puste było jej dawne życie.
- To, że byłam niezależna, nie znaczy, że byłam szczęśliwa.
Nieoczekiwany sprzeciw córki odebrał matce mowę. Wyobrażając ją sobie bez-
radnie poruszającą wargami, Mallory doznała cudownego uczucia wyzwolenia. Nagle
zdała sobie sprawę, że była do tej pory równie uzależniona od przeszłości, jak jej
matka.
Jednakże Maude szybko odzyskała rezon.
- Jak możesz mówić do mnie w ten sposób? - oburzyła się. - Po tym, jak wyrze-
kłam się wszystkiego, żebyś ty mogła osiągnąć to, co mnie w życiu ominęło!
Mallory chciała w pierwszym odruchu przeprosić matkę, bynajmniej nie przez
skruchę, ale po to, aby szybciej zakończyć rozmowę. Nie uległa jednak łatwej poku-
sie. Musi wreszcie wyrównać z matką rachunki, choćby miała się jeszcze bardziej
spóznić na spotkanie.
- W pełni doceniam twoje poświęcenie, mamo, ale nie mogę ci darować, że od
niepamiętnych czasów nieustannie mi je wytykasz tylko po to, żebym czuła się twoją
dłużniczką. W końcu robiłaś tylko to, co należy do obowiązków każdej matki, a po
odejściu ojca faktycznie jeszcze więcej.
- Po jego odejściu? - parsknęła Maude. - Nigdy nie zachowywał się jak ojciec,
nawet przed rozwodem. Nie masz pojęcia, jak wiele dla ciebie poświęciłam.
Mallory postanowiła zmienić taktykę.
- Ale teraz możesz rozpocząć własne życie. Pójść na studia i znalezć pracę, która
da ci satysfakcję.
- W moim wieku?
- Pięćdziesiąt cztery lata to jeszcze nie starość, mamo.
R
L
T
- On ci chyba kompletnie poprzestawiał w głowie. Ten kochaś, do którego tak
się spieszysz - oświadczyła Maude z nieskrywaną odrazą.
- To wspaniały człowiek, mamo.
- Każdy na początku taki jest.
- Nie, nie każdy. - Mallory doznała nagłego olśnienia. - Wszyscy jego poprzed-
nicy od początku zle mnie traktowali. Może sama byłam temu winna - dodała, jakby [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • supermarket.pev.pl
  •