[ Pobierz całość w formacie PDF ]

przykład własne dzieci - kto wie, czy znalazłaby w sobie tyle
siÅ‚y, żeby pozwolić mu odejść. NienawidziÅ‚a w sobie tej sÅ‚a­
bości.
Michael, niewiele mówiąc, postanowił wziąć sprawy
w swoje ręce. Kiedy Brett zeszła do sutereny po pranie, które
poprzedniego dnia zostawiła w suszarce, przeniósł wszystkie
jej ubrania do swojej szafy.
- Postawiłem ci na nocnym stoliku monitor niemowlęcy
- to urządzenie, które dostaliśmy od rodziców na gwiazdkę.
BÄ™dziesz sÅ‚yszaÅ‚a Hope, gdyby zaczęła w nocy pÅ‚akać. - Mi­
chael patrzył na Brett z takim pożądaniem, że nie miała serca
robić mu wymówek... To prawda, że powinien ją spytać
o zdanie, a dopiero potem urządzać przeprowadzkę, ale
w końcu byli mężem i żoną.
120 CYGACSKA SZKATUAKA
Udobruchana, ułożyła sobie w głowie prywatne orędzie
noworoczne: Ciesz się ze swoich skarbów - z dziecka i męża,
których kochasz nad życie - i nie zastanawiaj się, jak ich
zdobyłaś, ani co zrobisz, jeśli ich utracisz.
Przez kilka następnych tygodni żyli w zawrotnym tempie,
tym bardziej że Brett rozpoczęła kurs psychologii na uniwer-
sytecie, a w domu byÅ‚o jeszcze wiele do naprawienia. Mnó­
stwo czasu poświęcała oczywiście Hope, która kipiała coraz
większą energią i rozwijała się na jej oczach. Nocami, jeśli
tylko pozwalaÅ‚o jej na to dziecko, kochaÅ‚a siÄ™ ze swoim mÄ™­
żem. Z radością, ale nie zapominała się w tym bez reszty
- panowaÅ‚a nad emocjami, chroniÄ…c swoje serce przed niepo­
trzebnym cierpieniem.
Michael czuÅ‚, że tak jest, ale ani myÅ›laÅ‚ siÄ™ poddać. Wszy­
stkie swoje sprawy podporządkował głównej życiowej misji
- zdobyć serce Brett.
Nigdy nie uwodził jej w jawny, banalny sposób. Miał za
to w sobie wiÄ™cej wewnÄ™trznej siÅ‚y niż jakiekolwiek cygaÅ„­
skie zaklęcia. Osaczał ją z uporem i zapamiętaniem, którym
trudno się było oprzeć.
Choćby takie oto wydarzenie. Mężczyzni na ogół przysy­
łają róże. Ale nie Michael. Zamówił dla niej szkatułkę
w kształcie serca... z dwunastoma żołędziami w środku.  Dla
Romów - wyjaśnił na dołączonym do prezentu bileciku -
owoc dębu jest symbolem namiętności".
Brett wpatrywaÅ‚a siÄ™ w to zdanie, Å›ledzÄ…c palcem niespo­
kojne pismo Michaela. Były to pierwsze słowa, jakie do niej
napisał - nie licząc instrukcji typu  Kup mleko i jajka", które
zostawiał rano na lodówce.
Dzwonek telefonu przerwał jej rozmyślania.
CYGACSKA SZKATUAKA 121
- Hało?
- Chciałbym, żebyś przyjechała dzisiaj do mojego biura
- odezwał się Michaeł. - Zdążysz na pierwszą?
- Ale o co chodzi?
- Wez ze sobÄ… Hope.
- Po co? Stało się coś złego?
- Nie. Po prostu chcÄ™, żebyÅ› wpadÅ‚a. BÄ™dziesz miaÅ‚a oka­
zję poznać osobiście Lorraine.
Lorraine byÅ‚a jego sekretarkÄ…. JeÅ›li wspominaÅ‚ coÅ› o swo­
jej pracy - a rzadko mu się to zdarzało - to mówił głównie
o Lorraine, którÄ… uważaÅ‚ za  szczyt zawodowej doskonaÅ‚o­
Å›ci". Nie zdradziÅ‚ zaÅ›, mimo że Brett go o to spytaÅ‚a, szcze­
gółów jej wyglądu ani wieku.
- Mam ważniejsze rzeczy na gÅ‚owie niż poznawanie two­
jej sekretarki - burknęła. - Ten energooszczędny termostat
powinien być zainstalowany w bojlerze.
- A ja naprawdę mam do ciebie sprawę i proszę, żebyś tu
wpadła - błagał przymilnym tonem, który przekonałby nawet
wegetarianina do zjedzenia czerwonego mięsa.
- Dobrze, przyjadę, ale naprawdę nie na długo.
Ubrała się najstaranniej, jak mogła, nie zapominając nawet
o kolczykach i pomalowaniu ust. Hope w swoim dżinsowym
komplecie wyglÄ…daÅ‚a piÄ™knie i na szczęście dorosÅ‚a do zimowe­
go kombinezonu, w którym jeszcze miesiąc temu się topiła.
Do biura Michaela dotarły po pierwszej, nie zastając już
Lorraine, która wyszła na lunch.
- %7łałowała, że cię nie spotka - powiedział Michael.
- Wyobrażam sobie, jak bardzo - mruknęła pod nosem.
- Niestety, umówiła się już dawno temu na ten lunch ze
swojÄ… wnuczkÄ….
- WnuczkÄ…?
122 CYGACSKA SZKATUAKA
- Tak. Nie mówiłem ci? Lorraine ma czworo wnuków.
Najstarszy jest w college'u.
Brett rozpogodziła się.
- Popatrz, Hope, to j est miej sce, w którym twój tatuś tropi
przestępców.
- Tylko nie rób ze mnie Batmana - powiedział z kwaśną
miną, biorąc Hope na ręce.
- Oboje macie ciemne charaktery.
- Dzięki za komplement, w imieniu własnym i Hope.
- Drobiazg. Do rzeczy: co to za ważna sprawa, dla której
musiałam zmienić dzisiejsze plany? Kuratorka społeczna?
Namierzyła cię czy co?
- Nie, nie w tym rzecz. WpadÅ‚a tutaj przed naszym Å›lu­
bem, ale nie odezwała się od tamtej pory.
- Co?! Nie wiedziałam, że rozmawiała z tobą. Dlaczego
mi nie powiedziałeś?
- .Bo nie chciałem cię denerwować.
- Co jeszcze przede mną ukryłeś z troski o moje nerwy?
- Hmm, nic mi nie przychodzi do głowy, poza tym, że
kiedy opierasz w ten sposób ręce na biodrach, mam ochotę
zedrzeć z ciebie ubranie i kochać się z tobą, wszystko jedno
gdzie, nawet w tym biurze, na moim biurku...
- PrzestaÅ„. - ChwyciÅ‚a jakiÅ› plik papierów i zaczęła wa­
chlować nim twarz Michaela. - Wróćmy do kuratorki.
- Przyszła, żeby mnie wypytać o tajemnicze dziecko, jak
je raczyła nazwać.
- Czy ona wie, że to dziecko jest dziewczynką?
- ZorientowaÅ‚a siÄ™ z rozmowy, którÄ… podsÅ‚uchaÅ‚a w komisa­
riacie. Ta kobieta przypomina z wyglądu buldoga. Zdaje się, że
bÄ™dÄ™ jÄ… musiaÅ‚ zadowolić portretem pamiÄ™ciowym... - powie­
dział niewyraznie, jakby dopiero teraz wpadł na ten pomysł.
CYGACSKA SZKATUAKA 123
- Jak to? Czyim, portretem? [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • supermarket.pev.pl
  •