[ Pobierz całość w formacie PDF ]

- Pytałaś go dlaczego?
- Nie. Z dziećmi tak już jest; niektóre zabawki stają się ulubione, inne w
ogóle nie wywołują zainteresowania. Emilie zaczął się udzielać niepokój
szwagierki. Przypomniała sobie, że chłopiec na widok kota wyraznie się
skrzywił. Zadrżała na myśl, że oto na półce w kuchni stoi figurka - symbol
nieczystych mocy. A jeśli przyniesie im pecha? - Może więc powinnam ją stąd
usunąć?
Po namyśle rezolutnie podeszła do półki i wzięła figurkę kota do ręki. W tej
samej chwili na ziemię spadła gliniana misa i rozsypała się w drobne kawałki.
Emilie wzdrygnęła się i obie kobiety wymieniły przestraszone spojrzenia.
Naraz jednak usłyszały wołanie Knuta; na gościńcu pojawił się powóz. To z
pewnością Hans.
- Biegnij i go przywitaj. - Emilie delikatnie wypchnęła szwagierkę z kuchni.
- A ja zaraz wrzucę tego kota do ognia.
Sebjorg nie dała się prosić dwa razy. Tak się cieszyła na przyjazd Hansa; kto
wie, może narzeczony zostanie na święta Bożego Narodzenia? Na chwilę
zatrzymała się przed lustrem, poprawiła włosy i bluzkę, po czym narzuciła na
ramiona krótką kurteczkę. Ostatnie dni były naprawdę ciepłe i Sebjorg miała
nadzieję, że taka pogoda dalej się utrzyma.
Kiedy wybiegła na podwórze, powóz skręcał na drogę prowadzącą do
dworu. Z pewnością Cnut pierwszy zorientował się, że gość się zbliża, a teraz i
Sebjorg mogła pomachać ukochanemu na przywitanie.
Z okna powozu dostrzegła wysuniętą dłoń i dobiegł stamtąd radosny okrzyk:
- Heeeej!
- Heeeeej! - zawołała w odpowiedzi.
Z domku dla dziadków nadszedł Ole; to on pierwszy przywita gościa, bo
przecież on odda mu rękę córki. Na schodach obok Knuta pojawiła się też
Emilie, a w chwilę pózniej dołączyła do nich Ashild. Sebjorg pomyślała, że nie
tylko ona z niecierpliwością wyczekiwała gościa z Danii.
Tosten trzymał się nieco z tyłu, gotów zająć się koniem, a Solveig miała
zaopiekować się woznicą. Obok rodziców na schodach pojawiły się też dzieci i
ich opiekunka Liv, tak więc wszyscy mieszkańcy z radością czekali, by
przywitać Hansa.
Kiedy powóz okrążył stodołę i wjechał na dziedziniec, siedzący w środku
młody mężczyzna od razu poczuł, że jest tu niezwykle ciepło witany. Przed
wejściem do okazałego budynku stal Knut wraz z całą rodziną. Knut w
czarnych spodniach, jasnozielonej koszuli i kamizelce ze srebrnymi guzikami, z
charakterystyczną apaszką pod szyją. Jego żona w kolorowej spódnicy i
śnieżnobiałej bluzce. Dzieci niecierpliwie przestępowały z nogi na nogę i
chciały biec naprzód, ale opiekunka nie puszczała ich rączek.
Hans rozglądał się zaciekawiony. Na podwórzu górował przed nim główny
budynek. Przy wejściu stały doniczki z wrzosem i gałązkami brzozy. Na prawo
od wjazdu wznosiły się dwa budynki służące za spiżarnie, a przy schodkach w
sporej bańce na mleko tkwiły gałązki jałowca. Po przeciwnej stronie
wzniesiono dużą stodołę. Nieco dalej znajdował się mniejszy domek, na
drzwiach którego wisiała piękna kołatka z kutego żelaza. Dalej stajnia; na jej
wrotach zawieszono starą podkowę.
Hans przeniósł wzrok na trzy postaci, stojące na środku dziedzińca. Oto Ole
Rudningen, taki, jakim go zapamiętał z Sorholm, nieco zgarbiony, wsparty na
swojej ulubionej laseczce ze srebrną główką. Jasny letni strój stary gospodarz
zamienił na ciemne spodnie z wełny i sięgającą ud kurtkę. Znieżnobiała koszula
ożywiała ubranie. Obok męża stała Ashild w prostej, ale gustownej sukience
marszczonej w talii. Jego przyszli teściowe, wsparci o siebie, uśmiechali się do
niego serdecznie. Byli tacy inni niż właściciele Sorholm, a jednocześnie tacy
prawdziwi, naturalni...
Na koniec jego spojrzenie padło na tę, za którą tęsknił najmocniej. Stała
dostojnie obok rodziców. Sebjorg! Jego ukochana. Odkąd wyjechała z
Sorholm, z trudem znajdował sobie miejsce. A teraz stoi tu przed nim -
najpiękniejsza kobieta, jaką znał.
Powóz zatrzymał się, ale Hans siedział jeszcze przez chwilę, wpatrzony w
swoją przyszłą żonę. Miała na sobie szeroką zieloną spódnicę, obszytą na dole
czerwonymi i żółtymi lamówkami. Materiał układał się miękko na jej smukłej
kibici. Pod kurtkę w tym samym kolorze Sebjorg założyła białą bluzeczkę z
haftowaną stójką. Włosy związała czerwono-zieloną wstążką. W otoczeniu
surowej przyrody i domów z bali wyglądała prześlicznie.
- Witaj w Rudningen. - Ole jako pierwszy wyciągnął dłoń do młodego
kuśnierza. Hans odwzajemnił uścisk i głęboko się skłonił; dla starego
gospodarza z Rudningen żywił bowiem wielki szacunek. - Wypatrywano cię tu
od dawna - mrugnął do Sebjorg. - Ale teraz chyba trochę u nas zostaniesz?
- Dziękuję. Przyznam, że nie wybieram się z powrotem tak od razu -
uśmiechnął się Hans. - W każdym razie chciałbym rozprostować kości i trochę
się tu rozejrzeć.
Cała czwórka roześmiała się serdecznie, po czym Hans przywitał się z
Ashild.
- Tu u nas jest zupełnie inaczej niż w Sorholm. Ale mam nadzieję, że będzie
ci się podobało - rzekła, a gdy Hans mocno uścisnął jej dłoń, rozczuliła się.
Lepszego męża nie mogliby sobie wymarzyć dla córki.
- Sebjorg... - Hans nareszcie podszedł do swojej ukochanej. - Wreszcie
jesteś. Wyglądasz jeszcze piękniej niż wtedy, gdy widziałem cię ostatnim
razem. - Chwycił Sebjorg w talii, uniósł wysoko i zakręcił się z nią dookoła.
Rozpierała go wielka radość.
Hans przywitał się z pozostałymi członkami rodziny, tymczasem Sebjorg
cieszyła się, że narzeczony jest w tak znakomitym nastroju. Nie widać było po
nim trudów podróży. A kiedy Mały Ole rozpoznał znajomą twarz kuśnierza,
rzucił mu się na szyję. Zmiechom nie było końca.
Hans Ostrup ma doskonały kontakt z dziećmi, pomyślała z zadowoleniem
Sebjorg. Marzyła o dniu, kiedy jej ukochany mężczyzna będzie podrzucał w
powietrze własnych synów.
Tego wieczoru W Rudningen nikt wcześnie się nie położył. Knut pobieżnie
zapoznał Hansa z gospodarstwem. Potem zasiedli do kolacji, a służąca nie
szczędziła smakowitych, sycących potraw. Przed kominkiem na powitanie
wypili po malutkiej szklaneczce koniaku, a Hans żywo relacjonował wieści z
Danii. Sebjorg i Hans nie mieli nawet minuty, by porozmawiać na osobności,
ale raz po raz wymieniali pełne miłości spojrzenia.
- To był niezapomniany dzień - rzekł Hans, kiedy Ole z żoną postanowili
wrócić do siebie. - Przyjęliście mnie tak ciepło, że trudno mi ze wzruszenia
mówić. Serdeczne dzięki. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • supermarket.pev.pl
  •