[ Pobierz całość w formacie PDF ]
wspólne ustalenia.
- Miesiąc? Jeszcze trzy tygodnie tutaj? Musiałabym zostać na
święta i Nowy Rok.
- Masz jakieś plany? - zapytał bez cienia współczucia.
- Owszem. - Kłamstwo, ale Bill o tym nie wie. -Porozmawiam
z dyrektorem szpitala. Nie może zrobić dla mnie wyjątku? Na
pewno da się to załatwić.
- On zapyta o zdanie mnie. - W głosie Billa Esther wychwyciła
cień triumfu. - A ja zauważę, że dzieliłaś mieszkanie z dwiema
osobami, które pózniej zachorowały, a więc bardzo możliwe, że
jesteś nosicielem wirusa.
- Nikt inny w całym bloku się nie zaraził!
S
R
- Zasady dotyczą wszystkich - oznajmił Bill i wyszedł.
- Aleśmy jej dogadali, co, kochanie? - szepnął Bill do córki,
gdy wrócili do pokoju dziewczynki.
Zaskoczyło go trochę, jaki potrafi być nieugięty. Ale gdy Es-
ther wspomniała o wyjezdzie, wiedział tylko, że musi ją zatrzy-
mać. Jego uczucia do tej kobiety nie uległy zmianie. Próbował
udawać, że jej nie kocha, wspomniał jej kiedyś, że zbyt trudno ją
kochać, ale jedno i drugie nie było prawdą. Nieważne, jak bardzo
się od niego odsuwała - była to wciąż Esther. Esther, którą kochał.
Otóż to, nareszcie to powiedział.
Choć nie na głos. Nie do niej.
Zrobimy to pózniej, co, Chloe? Oboje powiemy jej, że ją ko-
chamy. Za tydzień albo dwa, kiedy wszystko się uspokoi, a ona
się rozluzni. Kocha cię, wiem o tym, i jestem prawie pewien, że i
do mnie coś czuje. A więc jest nadzieja, moja Chloe. Nadzieja dla
nas dwojga.
- Jak skończysz raport, może wezmiesz parę dni wolnego? -
zaproponował Esther, gdy znów ją zobaczył. - Ledwie trzymasz
się na nogach. Powinnaś odpocząć.
- I co bym robiła? - zapytała kpiąco. - Jamestown nie jest
ostatnio szczególnie atrakcyjne turystycznie.
- Mogłabyś poleżeć przy basenie, poczytać książkę. Pójść na
plażę. Popływać, poopalać się. Aowić ryby?
Uśmiechnął się niepewnie, bo uparty grymas jej ust wskazywał
na to, że te sugestie nie trafiają jej do przekonania.
- Mogłabym popilnować Chloe - zaproponowała. - Byłabym
cały czas w pobliżu. Przy ograniczonym personelu chyba nie jest
ci na rękę brać teraz wolne.
S
R
Moglibyśmy razem popilnować Chloe... Bill już miał to zdanie
na końcu języka, ale w ostatniej odgadł, że Esther usiłuje uniknąć
jego towarzystwa i robi wszystko, by nie musieli razem spędzać
czasu.
Postanowił myśleć pozytywnie i zinterpretować to jako dobry
znak. Skoro go unika, to znaczy, że nie jest jej obojętny. Poza
tym, gdyby Esther wzięła wolne, musiałaby spędzać popołudnia w
domu. Wówczas i on wracałby z pracy. Codziennie więc mieliby
dla siebie cały wieczór, a jeśli uda mu się dobrze to rozegrać -
także i noc.
- Tak? Na pewno? Bardzo byś mi pomogła. - Czy to nie wypa-
dło zbyt sztucznie? Miał nadzieję, że jednak nie, bo Esther sztucz-
ność wyczuwała jak nikt. -Byłbym ci wdzięczny.
Przez moment patrzyła na niego podejrzliwie, ale potem skinę-
ła głową.
- W takim razie pójdę spakować notatki. Mogę przecież nad
nimi pracować w domu. Jezdziłam twoim samochodem, ale u
Gwyneth jest fotelik dla dziecka. Zamienimy się autami?
Zamienić się? Co za zdumiewająca cecha kobiet. %7łeby je do
czegoś namówić, człowiek musi opracować całą strategię. Ale
kiedy już dadzą się przekonać, nagle zaczynają wyprzedzać wyda-
rzenia, myśleć o wszystkich praktycznych drobiazgach, które je-
mu nie przychodzą w ogóle do głowy.
- Zawiozę Chloe do domu - zaproponował. - Wygospodaruję
na to chwilę.
Esther wróciła do biura, przeklinając pospiesznie złożoną
obietnicę. Chociaż może jeszcze istnieje jakieś wyjście z sytuacji?
Postanowiła przejść się do administracji i zapytać, czy nie mają
S
R
dla niej innego mieszkania. Wówczas wieczorem, kiedy Bill wróci
do domu, ona będzie mogła udać się do siebie.
- Niestety, nie ma mieszkań. Zakwaterowaliśmy w nich ludzi,
którzy odbudowują miasto. Robotników, elektryków, hydrauli-
ków, malarzy. - Z jednej strony Esther ucieszyło, że Jamestown
tak szybko wraca do normalności. Z drugiej, perspektywa wspól-
nych wieczorów z byłym mężem budziła w niej grozę. - Nie chce
pani mieszkać u Billa? - zapytała administratorka ze zdumieniem.
- Czuję się trochę jak intruz - wyjaśniła Esther. Nie może
przecież powiedzieć tej kobiecie, że bliskość ordynatora szpitala
doprowadza ją do szaleństwa.
I rzeczywiście, sprawy potoczyły się dokładnie tak, jak się
obawiała. Już pierwszego wieczoru, kiedy położyła Chloe do łó-
żeczka i śpiewała jej kołysankę, Bill wrócił ze szpitala. Wszedł do
pokoju i przyglądał się córeczce, a gdy zasnęła, objął Esther w
pasie i wyprowadził z pokoju.
Gdy drzwi się zamknęły, tak naturalnie, jakby trzy lata rozłąki
nigdy nie istniały, Bill i Esther odwrócili się do siebie, objęli i
wymienili spojrzenia, które mówiły, że to, co się miało zaraz zda-
rzyć, zdarzyć się musiało.
A potem się pocałowali.
- Nie, to się nie powtórzy. - Esther oparła ręce na piersi Billa,
odpychając go.
- Dlaczego? - Jego niebieskie oczy wpiły się w jej twarz w po-
szukiwaniu odpowiedzi. - Jeśli to Marcie cię tak martwi, to wiedz,
że już nie jestem żonaty. Podpisałem dokumenty rozwodowe pół
roku temu, tylko mój prawnik ma kłopoty z odszukaniem jej.
S
R
Ale moja matka bez trudności potrafi ją odnalezć, dodał w my-
ślach, przypominając sobie rozmowę sprzed kilku dni.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
-
Odnośniki
- Strona startowa
- Fielding Liz Romans Duo 1055 Dwie drogi
- 0470. DUO Armstrong Lindsay Nad zatokÄ w Sydney
- Rushdie_Salman_ _Harun_i_morze_opowiesci
- Carter Nick CzśÂowiek z rekć hebanowćÂ
- Dean R Koontz The Dark Of Summer
- cantfw92
- Jarvis Cheryl Naszyjnik
- Asimov, Isaac Black W
- Christie Agatha Morderstwo na plebanii
- Lois McMaster Bujold 08 The Borders Of Infinity
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- assia94.opx.pl