[ Pobierz całość w formacie PDF ]
się bać, ale upór, duma i gniew, silniejsze niż strach, kazały jej myśleć o tym, jak
uratować chłopca. Przypłynęła na Bleak Cay w jego sprawie, żeby go uratować, i
dopnie swego. Nie pozwoli, aby Amerykanin pozbawił ją zwycięstwa. Przyszła jej na
myśl księga ryb, nad którą pracowała i która zawsze jej towarzyszyła, jak Jacketowi
marzenie o łóżku. Wspomniała starannie opisane i skatalogowane fotografie w
pokoiku za szkołą. Zastanawiała się, czy ktoś z nich kiedyś skorzysta. Wyobraziła
sobie, jak Trent przegląda zdjęcia i notatki i jak dzwiga ciężkie poczucie winy.
Steve chciał zaraz ruszać na poszukiwania Jacketa. Wielki Bahamczyk był zdania,
że lepiej poczekać, aż wszyscy z motorówki przeprawią się na brzeg.
Aódka załatwiona, więc szczeniak nie ucieknie.
Steve nie miał nad nim władzy, nie mógł więc przeforsować własnego zdania. Ze
złości pchnął Charity na ziemię, wrzucił ją w zagłębienie wśród wydm, nawprost
od miejsca, gdzie kotwiczyła motorówka. Ulewa bębniła o burty. Bahamczycy nie
znoszą deszczu. Przeklęci głupcy! I tak przecież będą musieli przedostać się
=brak str. 263
Burzowy front przesunął się na południe, gęsta kurtyna deszczu zrzedła,
odsłaniając South Andros. Na brzegu połyskiwały nieliczne światła. Górą pędziły
ciężkie jak ołów, wciąż brzemienne deszczem chmury. Ulewa atakowała teraz
górzysty grzbiet na Andros, który z daleka wyglądał jak garb na tle jaśniejącego od
zachodu nieba.
Trent przywołał w pamięci obraz przesmyku wśród raf na wysokości Congo
Town. O tej porze i w tych warunkach, przy
wielkich falach, przesmyk będzie wyglądał zupełnie inaczej, a co gorsza, przy fali
idącej od północy wejście do cieśniny będzie skrajnie niebezpieczne. Trzeba będzie
iść bokiem do wiatru.
Lepiej odwrócić motorówkę o sto osiemdziesiąt stopni, aby płynąć pod falę, a nie
z nią. Aatwiej będzie sterować. Nigdy jeszcze nie wypływał na Yellow Submarine przy
takiej pogodzie, nie wiedział więc, jak łódka zareaguje na niebezpieczny manewr, gdy
w pewnej chwili stanie bokiem do fali. Trzeba odczekać, wybrać stosowny moment
na zwrot, a tymczasem w zapadającym mroku coraz trudniej było orientować się w
sytuacji, oceniać wysokość i siłę fali. Przy najmniejszym błędzie góra wody zwali się
na motorówkę.
Starał się wyczuć i zapamiętać rytm fal. Pędził teraz na wysokości wsi. Przegnał
myśli o Charity i o chłopcu. Całą uwagę koncentrował na sterze i łodzi. Zmniejszył
obroty, pozwalając, aby fala go wyprzedzała. Czekał na właściwy moment.
Dwukrotnie przegapił falę, na której można by spróbować manewru, ale już wiedział,
jak powinna wyglądać. Gdy więc zobaczył przed sobą wodny zwał, jakby nieco
wolniejszy i mniej stromy od innych, zdecydował się. Kiedy kadłub się uniósł,
zakręcił mocno kołem sterowym, a jednocześnie dodał gazu, aby śruby zacieśniły
wiraż. Fala przeszła, motorówka opadła w dolinę, nad którą wyrosła następna ściana
wody. Wysoka na pięć metrów, zmierzwiona na szczycie, gotowa załamać się i spaść
z całą siłą na jacht. Nie było mowy, żeby wspiąć się na jej szczyt. Dał pełny gaz,
mocno chwycił koło sterowe, a plecami zaparł się o oparcie fotela. Tysiąc pięćset
koni mechanicznych pchnęło motorówkę prosto w wodną ścianę. Kadłub zadygotał,
gdy góra wody spadła na otwarty kokpit. Aódz zawisła w żywiole. Górą trzy metry
wody, dołem trzy tysiące metrów morskiej głębi. Jeśli w tej chwili zawiodą silniki,
będzie koniec. Trent całą siłą trzymał ster. Bardziej poczuł, niż zobaczył, że dziób
wyłania się z wodnej pułapki. Sekundę pózniej cała łódz wyszła na powierzchnię.
Yellow Submarine strząsała z siebie tony wody lejącej się po pokładzie i
chlupoczącej w kokpicie. Miarowy szum oznaczał, że włączyły się automatyczne
pompy zenzowe. Ale oto nadbiegła nowa fala. Nieco mniej stroma, bez pierzastego
grzebienia na szczycie. Nie było czasu na zastanowienie, ocenę sytuacji i szkód.
Najważniejsze, że nie zawiodły silniki. Odciągnął potrójną manet-kę zmniejszając
obroty, gdy fala wypchnęła w górę dziób. Trochę za pózno, bo woda znów zalała
pokład, ale uniosła łódz. Ze
szczytu fali widać było światła na brzegu. Sparował sterem, kładąc łódz dziesięć
stopni w prawo i zaraz potem wyrównał, szykując się na spotkanie z następną falą.
Bliżej raf fale biły gwałtowniej, mniej rytmicznie. Powierzchnia morza kotłowała się
groznie. Jeszcze dwa razy spadały góry wody, gdy fale łamały się nad pokładem, ale
Trent poznał już reakcje łodzi, panował nad sytuacją. Wiatr zniósł krople wody z
przedniej szyby i Trent mógł normalnie zasiąść w fotelu sternika.
Spojrzał na linię przyboju nad rafami. Sam nie da rady. Nie ma mowy. Odsunął
wodoszczelną pokrywę zabezpieczającą nadajnik radiowy. Włączył mikrofon i
wywołał stację brzegową w Nassau. Dłuższą chwilę trwało, nim przekazał wiadomość
i prośbę, raz po raz musiał bowiem odrzucać mikrofon, aby chwycić ster obu rękami,
ale udało się. Poprosił, aby zadzwoniono na posterunek policji w Congo Town i
poproszono, aby ktoś zszedł na plażę i dał znak latarką albo światłami samochodu,
gdzie jest przejście przez rafy.
Idę kursem dwieście dwadzieścia stopni dodał.
Człowieku, czyś ty oszalał?! Wejście do przesmyku jest
niebezpieczne, a przy tej pogodzie w ogóle nie do pokonania
zawołał dyżurny radiowy.
Dzięki za słowa zachęty skwitował Trent i wypuścił
mikrofon z rąk, bo oto przed dziobem wyrosła kolejna ściana
wody. Stroma jak ta pierwsza. Wziął ją pod kątem prostym. Fala
załamała mu się nad głową. Gdy po chwili łódz wypłynęła na
powierzchnię, Trent był jak oślepiony i na wpół uduszony. Chwycił
mikrofon, ale na próżno. Woda przerwała kable, wyrywając
je z gniazd. Spojrzał na brzeg, na kompas, zmienił kurs o dziesięć
stopni, aby dać czas policji.
Szkwał zdarł pianę ze szczytu następnej fali. Trent przetarł ramieniem oczy. Od
napięcia i wysiłku zdrętwiały mu mięśnie. Jeszcze dwa stopnie i będzie za pózno.
Bahamczycy słyną z powolności. Nigdy im się nie śpieszy. Ale na całym świecie nie
ma lepszych od nich sterników, zwłaszcza na małych łodziach, więc dyżurny
policjant powinien zrozumieć, że stawką w tej grze jest życie. Powinien, jeśli ze stacji
radiowej dodzwoniono się na posterunek, jeśli policjant odebrał wiadomość, jeśli był
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
-
Odnośniki
- Strona startowa
- MacLean Alistair (1975) Cyrk
- MacLean Alistair WiedĹşma morska
- ebooks.pl.stomma.ludwik. .zywoty.zdan.swawolnych.(osiol.net)
- Talia Carmichael Prentiss Opposites Attract
- Dale_Ruth_Jean_ _Skromny,_cichy_slub
- James White SG 10 The Final Diagnosis
- Cykl Pan Samochodzik (19) ZśÂoto Inków (2) Jerzy Szumski
- Krzysztof BoruśÂ W śÂwiecie zjaw i mediów
- Angela McRobbie The_Uses_of_Cultural_Studies__A_Textbook
- Html 4.0 Specyfikacja
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- migi.xlx.pl