[ Pobierz całość w formacie PDF ]

ludzki, trzepoce 8-13 razy na sekundę, a rozpiętość skrzydeł wynosi odpowiednio od
37 000 do 23 000 kilometrów.
W narzeczu fizyków taki pojedynczy element fali złożony ze skrzydeł elektrycznego i
magnetycznego i przesuwający się w pewnym kierunku nazywa się kwantem
elektromagnetycznej fali lub fotonem.
Mimo wszystko ten uskrzydlony elektrycznie i magnetycznie foton jest nadzwyczaj
dziwny. Niezależnie bowiem od rozpiętości skrzydeł pędzi stale z prędkością prawie
miliona kilometrów na trzy sekundy, oczywiście w próżni. Przenika materię, padając
zaś pod odpowiednim kątem może ulec odbiciu i zmienić kierunek lotu, może też być
przez materię pochłonięty. Może lawirować w ośrodku materialnym kołowo lub
eliptycznie, ulegając polaryzacji. Odznacza się pewnym energetycznym paradoksem,
mianowicie - jedno uderzenie (któremu dano nazwę kwantu) większych skrzydeł
niesie mniejszą energię niż uderzenie małych skrzydeł, bijących z większą
częstotliwością. Energia zależy bowiem nie od rozpiętości skrzydeł, lecz od prędkości
trzepotania w jednostce czasu. I tak wspomniana fala z Kosmosu o rozpiętości
skrzydeł 30 milionów kilometrów niesie w swym kwancie energię 4x10 do minus 17
potęgi elektronowolta, natomiast fala rytmu alfa mózgu ludzkiego, która bije
przestrzeń skrzydłami elektrycznym i magnetycznym 8-13 razy na sekundę, przenosi
jednostkową energię rzędu od 3,5 x 10 do minus 14 potęgi, do 5,4 x 10 do minus 14
potęgi elektronowolta.
Zanim więc spoza linii widnokręgu wyłoni się electronicus, drugi poznaje go dzięki
falowym gońcom. Wzlatują one jak stado elektromagnetycznych gołębi, których
skrzydła mają różną rozpiętość i zawsze są dwóch rodzajów - jedno elektryczne i
jedno magnetyczne, i które ciągle pędzą z tą samą prędkością, co najwyżej żwawiej
lub wolniej trzepocąc. Tak na dwu skrzydłach ulatuje nieustannie z każdej żywej
jednostki jej elektromagnetyczna energia.
Obraz nakreślony tutaj nie jest pełny, nawiązuje bowiem do rodzajów promieniowania
wyodrębnionych w elektroencefalogramie. Istnieje cała skala częstotliwości
większych i mniejszych, które stanowią w rzucie na płaszczyznę tak zwane widmo
elektromagnetyczne. Falowe bogactwo człowieka nie zostało jeszcze w pełni
poznane. Na podstawie spektrogramu mózgu Homo electronicus potrafiłby określić,
czy za linią horyzontu znajduje się dziecko, czy ktoś w sile wieku, czy też starzec; czy
jest zmęczony, czy skrada się ze skoncentrowaną świadomością. Przy większej
wprawie określiłby płeć, a nawet - mając możność porównawczej obserwacji pola
elektromagnetycznego mózgu - stadium menstruacji. Z całą pewnością natomiast ze
spektrogramu mógłby określić zdrowie lub patologię psychiki, a nawet normę
metabolizmu i odchylenia od niej.
Tak więc elektromagnetyczne ptaki jednego electronicusa, nazwane przez fizyków
fotonami, przenoszą rzeczywiście jak gołębie pocztowe informację o drugim na samej
tylko podstawie falowego działania podukładu scalanego, nazywanego mózgiem.
Człowiek, jak każde żywe jestestwo, "paruje" i "oddycha" elektromagnetycznie.
Elektromagnetyczność stanowi żywioł electronicusa. Co pewien czas wypuszcza on
uskrzydlone fotony o zawrotnej szybkości. Posłużyliśmy się przykładem mózgu, ale
fotonowa emisja jest cechą wszelkiego stanu materii określanej jako żywa, choć
energia niesiona tutaj będzie znacznie wyższa, chodzi bowiem o zwiększaną
częstotliwość głównie w skali widzialnej.
Niewyczerpane życie. Przecież każdy kwant to utracona energia, to również
elektromagnetyczny sygnał o trwaniu, o egzystencji. Niekiedy elektrycznie i
magnetycznie uskrzydlone stado bywa mniejsze albo klucz ptaków staje się
nieregularny, rozbity na pojedynczych gońców - zły to znak: życie się wyczerpuje.
Są to tylko rozważania a jeśliby się udało elektromagnetycznie gasnący układ żywy
dopompować w częstotliwościach rezonansowych, a więc najbardziej istotnych dla
funkcjonowania układu? Czy to byłaby elektromagnetyczna transfuzja? Poniekąd tak,
choć równie dobrze mogłaby być dokonana z elektronicznego przyrządu. Czy Homo
electronicus marzy o biotelekomunikacji? Ona przecież już istnieje, choć jej istnienie
nie jest zasługą inżynierów, lecz przyrody. Wobec tego między żywymi jednostkami
istnieje "żywa" linia elektromagnetycznej komunikacji i życie coś zakodowało na tej
nośnej fali. Homo electronicus może więc być zorientowany co do stanu drugiego
osobnika. Ale jest też inna możliwość. A jeśliby elektromagnetyczne ptaki celowo
skierować w kierunku innego żywego obiektu, aby "wydziobały" z niego informację i
przeniosły ją do laboratorium?
Electronicus został dopiero co zbudowany w swej naturze, ale instynktem twórcy już
rozgląda się za projektami. A gdyby uskrzydlone elektromagnetyczne kwanty
emitowane przez siebie przekazać falowodem? Byłoby znacznie większe
prawdopodobieństwo, że je w świadomy sposób odbierze drugi electronicus. Co by
zaś się stało, gdyby fotonowe ptaki zaczęły jednocześnie wszystkie naraz bić
elektrycznym skrzydłem i, również w sposób wyrównany, magnetycznym? Podobno
nazywa się to koherencją, czyli spójnością. A czy energia takiej zawężonej i
zdyscyplinowanej armii fotonów nie przedstawia wielokrotnie większej siły? W
laserach - tak.
Electronicus stanął, może niechcący, a może rozmyślnie, na kwantowej zapadni i
zsunął się w świat dotychczas mu nie znany. Zwiat, w którym reakcje chemiczne,
procesy elektroniczne i świadomość stanowią pratworzywo jego istoty, gdzie "żyć"
nie można oddzielić od "wiedzieć". Tu, z tej głębi natury, rozglądając się w obcym
zupełnie świecie, dostrzegł w historii swego rodu eksplozję poprzez zapadnięcie się w
kolapsie, który zrodził jego świadomość. Zrozumiał. Myśli, jak gołębi wypuszczonych
spod siatki, nie należy daleko poszukiwać. Myśl można analizować w kwantowych
regionach życia.
Rozgląda się, zdobywszy wprzódy możność widzenia. Oczy sokoła - to za mało, by się
rozejrzeć na ludzki sposób. Ma rację - "żyć" to znaczy "poznawać", a nie
"wegetować". Z tej pozycji nie cofnie go już nic, nawet śmierć.
Zresztą powiedział śmierci jedyne w historii Ziemi veto. On jeden zdaje się nie
przegrywać z nią pojedynku, choć ginie. Trwa jego poznanie, jego dzieło. Jedynie on
buntuje się przeciwko przemiałowi swego ciała w chemicznym obiegu pierwiastków i
przeciwko perspektywie włączenia swoich atomów węgla w jakieś inne jestestwo.
Electronicus odkrył w sobie prastare serce bijące archaicznym rytmem życia, starsze
o co najmniej cztery miliardy lat od zaczątków serca tłoczącego krew. Jest to
plazmowe serce sprzężone z metabolizmem; bez niego nie rozwijałoby się
zapłodnione jajo, zanim embrion wykształci zaczątki pulsującego worka - [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • supermarket.pev.pl
  •