[ Pobierz całość w formacie PDF ]

duży ręcznik kąpielowy i narzuciła sobie na ramiona, a potem otuliła się nim
szczelnie. Rzuciła okiem w lustro, żeby upewnić się, czy nie wystają jej
gdzieś wielkie płatki, po czym otworzyła drzwi i zmusiła się do uśmiechu.
- Przepraszam, że tak długo.
- Brałaś prysznic? Nie słyszałam wody?
- Krótki  odparła i zawahała się.  Ale nie zamoczyłam włosów  dodała.
Jednak mama nie zwróciła na to uwagi.
- Zejdz na dół, jak będziesz gotowa, to zrobię śniadanie  powiedziała,
ziewając.  Zapowiada się ładny dzień.
Laurel wyminęła mamę i skryła się w swoim pokoju. W drzwiach nie było
zamka, więc podstawiła krzesło i zaparła je o klamkę tak, jak to widziała na
filmach. Spojrzała z powątpieniem na te barykadę: z pewnością nie wytrzyma
wiele, ale przecież nic więcej nie wymyśli
Pozwoliła, by ręcznik zsunął się jej z ramion, i spojrzała na zgniecione
płatki. Były trochę pomięte, ale nie sprawiały bólu. Wysunęła jeden z nich
ponad ramię i przyjrzała mu się uważnie. Wielki guz to jedno, ale co ma
zrobić z czymś takim?
Powąchała płatek, zastygła na chwilę, po czym powąchała ponownie.
Pachniał jak kwiat drzewa owocowego, tylko mocniej. O wiele mocniej.
Odurzający aromat zaczął wypełniać pokój. To coś przynajmniej nie śmierdzi.
Będzie musiała powiedzieć mamie, że ma nowe perfumy czy coś takiego.
Wzięła znowu wdech i pomyślała, że fajnie byłoby móc dostać w perfumerii
ebook by katia113
29
cokolwiek o tak ładnym zapachu.
Nagle uświadomiła sobie powagę sytuacji  miała wrażenie, że pokój
zawirował pod jej stopami. Ze ściśniętym sercem próbowała coś wymyślić.
Najważniejsze, żeby to jakoś ukryć.
Otworzyła szafkę i zaczęła szukać czegoś, co pozwoliłoby jej zakamuflować
wielki kwiat wyrastający z pleców. Niestety, kiedy uzupełniała garderobę w
sierpniu, zupełnie nie wzięła tego pod uwagę. Jęknęła, patrząc na półki pełne
jasnych, cienkich bluzeczek i sukienek na ramiączka. Przecież pod tym
niczego nie ukryje.
Przerzuciła ubrania i wybrała kilka topów. Upewniła się, że droga jest
wolna, po czym pobiegła do łazienki, przysięgając sobie, że pózniej pójdzie
do sklepu i kupi sobie lustro. Drzwi zamknęły się nieco głośniej, niż
zamierzała, ale stanęła z uchem przyciśniętym do chłodnego drewna,
nasłuchując przez kilka sekund. Nie było reakcji ze strony mamy.
Pierwszy top nie wszedł w ogóle na wielki kwiat. Laurel przypatrywała się
swojemu odbiciu w lustrze. Przecież musi być jakiś sposób!
Chwyciła tyle białych płatków, ile się dało, i próbowała obwiązać nimi
ramiona. Niestety, nie błoto dobre rozwiązanie. A poza tym nie miała zamiaru
do końca życia nosić bluzek z rękawem.
Zamiast tego owinęła sobie płatki wokół talii. Tak, to zdecydowanie lepszy
pomysł. Zdjęła z wieszaka długi jedwabny szal i owinęła go sobie wokół pasa,
przyciskając płatki do skóry, a potem włożyła na to dżinsowe spodenki. Nie
bolało, jednak czuła się zduszona.
Ale i tak było to lepsze niż nic. Do tego wybrała luzną bluzkę. Stanęła przed
lustrem z drżącym sercem.
Musiała przyznać, że efekt był niezły. Tkanina wybrzuszała się tak czy
inaczej, więc nie można było poznać, co jest pod spodem. Nawet z boku
wybrzuszenie na plecach było ledwie zauważalne. Kiedy rozpuści włosy, to
już w ogóle nikt nie zauważy. Jeden mały problem rozwiązany.
Ale pozostało sto dużych.
To było coś więcej niż dziwna oznaka dojrzewania. Wahania nastroju,
szpecący trądzik, nawet długotrwałe miesiączki graniczyły przynajmniej z
normalnością. Ale wielki kwiat wyrastający na plecach z pryszcza wielkości
piłeczki do tenisa? To już zupełnie inna bajka.
I co teraz? Takie rzeczy zdarzają się przecież wyłącznie w kiepskich
horrorach. Nawet gdyby zdecydowała się komuś powiedzieć, czy ktoś by jej
uwierzył? Nigdy, nawet w najgorszych snach, nie podziewała się, że przytrafi
jej się coś podobnego. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • supermarket.pev.pl
  •