[ Pobierz całość w formacie PDF ]

I w mgnieniu oka ukazuje Emily, co planuje Jackson: uwolnienie demonów, śmierć Randolpha i
jego dzieci, ostateczne zdobycie Kruczego Dworu, a potem świata.
Emily krzyczy.
Devon pędzi ile sił w nogach po schodach, w ślad za Randolphem i Montaigne em.
Na górze pojawiają się kolejne sceny: demony wypełzają z dziury w niebie, szczerząc ociekające
śliną kły.
- Chwała naszemu nowemu panu!  ryczą.  Chwała dziecku naszego przeznaczenia!
- Mojemu dziecku  drwi Miranda, dotykając brzucha.  Nie twojemu, Emily! Nie twojemu!
Emily Muir znów krzyczy.
Devon i pozostali dotarli na korytarz wiodący do wschodniego skrzydła. Stają jak wryci na widok
zrozpaczonej i zapłakanej Emily, która wybiega z pokoju.
- Zatrzymajcie ją!  woła Devon, lecz ona odpycha ich i zbiega po schodach.
Jackson też wypadł z pokoju i biegnie za nią  lecz Miranda skacze mu na plecy, prychając i
drapiąc jak kotka.
- Obiecałeś mi, ty parszywy kłamco!  Wszyscy ze zdumieniem obserwują jej atak.  Złożyłeś mi te
same obietnice, co twoi przodkowie moim przodkom! I kłamałeś tak samo jak oni! Teraz zakosztuj
gniewu Devonów!
Siedząc mu na karku, sięga paznokciami do oczu.
Jackson usiłuje ja zrzucić, ale nie może. Całą swoją energię skupia na walce z tą podrzędną
czarownicą, która nigdy nie powinna się stać aż tak silna, aby zagrozić czarodziejowi Skrzydła
Nocy. Wszyscy jej nie doceniali. Nie doceniali wszystkich Devonów i zaklinaczy z wysp.
Z cienia wychodzi chwiejnym krokiem McNutt. Devon poznaje po jego oczach, że wyzwolił się
spod wpływu Szaleńca.
- Co ja zrobiłem?  zawodzi McNutt.  Och co ja zrobiłem!
- Biegnij za nią  woła Montaigne, wskazując kierunek, w którym uciekła Emily.  Przyprowadz ją
z powrotem!
- Tak  wtóruje mu Devon.  Musimy pobiec za nią!  Nagle jest wdzięczny Mirandzie za ten atak
na Szaleńca. Zciska ramię McNutta.  Nie możemy pozwolić, żeby Emily dobiegła do urwiska.
Zbiegają po schodach i przez frontowe drzwi pędzą w noc.
Biegną w zacinającym deszczu i podmuchach porywistego wiatru. Emily jest przed nimi, ledwie
widoczna postać w bieli. Devonowi wydaje się, że to sen: wszystko odbywa się tak jak w
legendach, które mieszkańcy miasteczka kiedyś będą szeptem opowiadać w tawernach Biedy.
Devon znalazł się w opowieści, którą usłyszał pierwszego dnia po przybyciu do Kruczego Dworu: o
tej nocy, podczas której Emily Muir rzuciła się z Czarciej Skały.
W miarę jak mgła w pobliżu klifu gęstnieje, wrażenie snu na jawie się pogłębia. Czas płynie
wolniej, dzwięki stają się ledwie słyszalne. Devon ma wrażenie, że jego duch opuszcza ciało. Jest w
tych czasach tylko obserwatorem, nikim więcej. Zwiadkiem. Nie jest i nigdy nie był aktywnym
uczestnikiem wydarzeń. Randolph Muir miał rację: biegu historii nie da się zmienić. Gdyby ktoś
tego dokonał, przerwałby ciągłość czasu. Czas nie miałby już znaczenia. Właśnie dlatego pierwotni
bogowie zdecydowali, że to nigdy nie może się zdarzyć. Co sobie wyobrażał Devon? Jak śmiał
sądzić  z a k ł a d a ć  że może zmienić bieg historii? Aroganckie i niebezpieczne rojenia,
niegodne prawdziwego czarodzieja Skrzydła Nocy.
Staje się częścią mgły. Zaledwie obserwując wydarzenia duchem, eterycznym i bezcielesnym jak
wiatr. Widzi, jakby w zwolnionym tempie, szaleńczą pogoń McNutta za Emily. Widzi, jak
młodzieniec dogania ją, jego rozpaczliwe błagania, jej obłędny strach przed życiem, jakie
zaplanował dla niej Jackson. Teraz Devon rozumie, że to, na co patrzy, jest nieuniknione  smutne i
tragiczne, owszem  ale n i e u n i k n i o n e, jeśli czas i życie wszystkich związanych z nimi osób
mają nadal płynąć.
Widzi, jak Emily skacze. Jak spada. Słyszy jej ostatni krzyk. Parzy, jak jej ciało wpada we
wzburzone wody.
A potem widzi, jak burza przechodzi. Księżyc wyłania się zza chmur.
Jackson przybył za pózno. Szaleje z żalu i gniewu.
Tak więc to Szaleniec przemienia McNutta w bestię, Szaleniec stoi za klątwą, która za trzydzieści [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • supermarket.pev.pl
  •