[ Pobierz całość w formacie PDF ]

smętnie, ujął szklankę i zaczaj szybko pić, nie spuszczając wzroku z Rose. A potem
zaśmiał się krótko.
 Pewnie sądzisz, że zupełnie oszalałem, i w pewnym sensie masz rację.
Oszalałem z miłości do ciebie. Kompletnie straciłem głowę.
 Rzeczywiście, chyba naprawdę zwariowałeś.  Odsunęła krzesło i wstała. 
Nigdy nie słyszałam bardziej aroganckiej, egoistycznej przemowy. Powinieneś był
ją zachować dla siebie.  Odwróciła się i wyszła, a potem stanęła przy
samochodzie, czekając niecierpliwie, by David do niej dołączył.  Nie fatyguj się
na darmo i nie jedz do Trenta. Nie jestem zainteresowana kierownictwem filii.
 Boże!  Patrzył na nią z niedowierzaniem.  Co ja takiego zrobiłem?
Wydawało mi się, że...
 Wiem, wiem. Sądziłeś, że będę zachwycona. Ale nie jestem. Nikt jeszcze
nigdy nie zignorował do tego stopnia moich uczuć. Pozwól sobie jednak
powiedzieć, że ja też szybko podejmuję decyzje. Za miesiąc wyjeżdżam, a teraz
zawiez mnie z powrotem do domu.
Zauważyła, że zbladł i zaciął usta, lecz nie odezwał się ani słowem do czasu,
gdy dojechali na miejsce.
 Bardzo mi przykro, zle się wyraziłem  powiedział, gdy stanął na podjezdzie.
 Wybaczysz mi ten wybuch? Nie postawię cię więcej w kłopotliwej sytuacji.
Obiecuję. Postaraj się o tym zapomnieć.
Pochłonięta walką z zaplątanym pasem, nie zdobyła się na odpowiedz. Kiedy
jednak David wyciągnął rękę, by jej pomóc, i otarł się ramieniem o jej ramię,
znowu poczuła, że przeszywa ją dreszcz. On jednak cofnął się szybko i otworzył
przed nią drzwi.
 Nie zapomnę i będę musiała wyjechać  odparła.  Musisz zrozumieć, że po
czymś takim nie mogłabym z tobą pracować.
 Po co te melodramatyczne oświadczenia? Przecież obiecałem, że już cię nie
będę prześladował.
 Możliwe, ale podtrzymuję swoją decyzję. Za miesiąc wyjeżdżam.
 Jak widać, nie tylko ja oszalałem. Z powodu kilku zle dobranych słów
odrzucasz taką perspektywę awansu? Daj spokój, zapomnij o tej rozmowie.
Powinienem był zaczekać do czasu, gdy zostaniesz moją wspólniczką i szefową
filii.
Spojrzała na niego z pogardą.
 Znów zle dobrane słowa! A gdybym okazała się idiotką i przyjęła
propozycję? Co wtedy? Moja kariera zawodowa dobiegłaby końca, tak?
 O czym ty mówisz?  spytał z wyraznym zdziwieniem.
 Podobno uważasz, że małżeństwa nie mogą razem pracować.
 Ach, to!  Wzruszył ramionami.  Chodzi o dzieci. Ja sam cierpiałem, gdyż
moi rodzice byli weterynarzami. W wieku lat siedmiu wylądowałem w internacie.
Wyobrażasz sobie, jak musiałem tęsknić za domem? Czułem, że jestem nie
chcianym dzieckiem, rodzice w ogóle się nie interesowali moimi postępami w
nauce. Nigdy nie mieli czasu na odwiedziny.  Urwał na chwilę.  Kiedy dorosłem
na tyle, żeby myśleć o takich sprawach, przyrzekłem sobie solennie, że żadne z
moich dzieci nie będzie cierpieć z powodu niezaspokojenia potrzeb
emocjonalnych. Rodzice, a już szczególnie matka, muszą mieć zawsze czas dla
swoich dzieci.
 To zrozumiałe, ale i tak mi się wydaje, że popełniasz błąd  powiedziała
lekko wzruszona.  Zresztą, ta sprawa w ogóle mnie nie dotyczy  dodała jeszcze i
szybkim krokiem odeszła w stronę domu.
Gdy David wreszcie odjechał, zamknęła za sobą drzwi, weszła wolno do
kuchni, zaparzyła herbatę i usiadła przy stole. Wtedy przyszło jej nagle do głowy,
że będzie musiała poszukać nowej pracy.
Ogarnął ją żal, szybko jednak go stłumiła. Znalezienie posady nie może się
okazać zbyt trudne.
Znów otworzyła  Veterinary Record", przejrzała dokładnie strony z
ogłoszeniami i wybrała najbardziej atrakcyjne oferty. Bardzo żałowała swojej
popędliwej decyzji. Była jednak pewna, że David nie mówił poważnie. Czyżby
tylko próbował odwrócić jej uwagę od Pete'a?
Nagle zadzwonił telefon, a gdy automatycznie podniosła słuchawkę, usłyszała
w niej głos Richarda. Kilka minut pózniej skończyła rozmowę i nalała sobie drugą
filiżankę herbaty. Los najwyrazniej jej sprzyjał.
Richard przyznał się z rozbawieniem, że niczym rasowy łowca głów próbuje ją
podkupić Davidowi. Rose nie powiedziała mu jednak o perspektywach, jakie
roztaczał przed nią David, ani też o swej decyzji, by mu odmówić. Zgodziła się
natomiast spotkać niedługo z Richardem i zjeść z nim kolację, żeby wszystko
jeszcze raz omówić.
Rozdział 5
Następnego ranka mocno ciążyły jej powieki, lecz na szczęście dzień nie
obfitował w wydarzenia. Nawet podczas wieczornego dyżuru nie zdarzyło się nic
szczególnego i Rose wróciła do domu ucieszona, że wreszcie położy się wcześniej
spać. Kończyła właśnie lekki posiłek, gdy zadzwonił telefon.
 Nie wiesz, gdzie się podział Pete?  spytał David. W jego głosie brzmiało
napięcie.  Wendy usiłowała się dodzwonić do niego na komórkę, ale nic z tego nie
wyszło. Pete ma dziś dyżur, a na farmie Underwood cieli się właśnie krowa i
wystąpiły jakieś trudności. Czy on jest z tobą?
 Nie  odparła krótko.  I niby dlaczego miałby być?
 Przepraszam. Może w takim razie zabrał gdzieś Annę. Nigdzie się tu w
pobliżu nie kręci. Chyba sam tam pojadę  dodał po chwili.  Pewnie nie chcesz mi
towarzyszyć? To może być jednak ciekawy przypadek.
Rose natychmiast zapomniała, że jest z Davidem na stopie wojennej, i chętnie
się zgodziła. Wkrótce siedziała już w jego samochodzie i rozprawiała o
ewentualnym rozwoju sytuacji.
Kiedy mijali wiejski pub, urwała gwałtownie, na parkingu stał bowiem
samochód Pete'a. David dostrzegł jej zmieszanie, pojął, w czym rzecz, zwolnił i
zawrócił. Przez chwilę patrzy! w milczeniu na pusty samochód, ale potem szybko
odjechał.
 Siedzi w pubie  stwierdził ponuro.
 Nie zamierzasz go wysiać na farmę?
 Nie, jutro z nim pogadam  odparł David chłodno.  To pilny przypadek, a i
tak upłynęło sporo czasu.
Gdy dojechali na miejsce, zapadał już zmrok, toteż pan Fison nie wydawał się
zachwycony, gdy wprowadzał ich do obory. Tłumaczenia zupełnie go nie
uspokoiły. Czekając niecierpliwie, by David włożył wreszcie lekarski strój, Fison
popatrzył z irytacją na Rose.
 Nie zamierza pani chyba asystować doktorowi w tej sukieneczce? Nie ma
pani fartucha?
Zaczerwieniła się, lecz David przyszedł jej z odsieczą.
 W bagażniku leży taki gumowy kostium.  Gdy odchodziła w stronę
samochodu, usłyszała spokojny głos Davida:  Mieliśmy spotkanie weterynarzy i
dlatego się spózniliśmy. Teraz zajmijmy się lepiej tym biednym zwierzęciem.
Kiedy wróciła do obory w stroju roboczym, David właśnie zakończył badanie i
podniósł się z klęczek.
 To albo syjamskie blizniaki, albo wyjątkowo duży cielak z dodatkowymi
kończynami. Tak czy owak, na pewno martwy. Będę go musiał wyjmować po
kawałku. Krowa jest już bardzo zmęczona, więc podam jej środek przeciwbólowy i
postaram się sprawić jak najmniej bólu.
Gdy Rose przygotowywała zastrzyk, pan Fison przyglądał się jej z
zainteresowaniem.
 Może lepiej wróci pani do samochodu? Dla takiej dziewczyny jak pani to nie
będzie przyjemny widok.
Rose z trudnością zapanowała na irytacją.
 Jestem w pełni wykwalifikowanym lekarzem weterynarii, proszę pana 
oświadczyła i odwróciła się do Davida, by omówić przypadek od strony
medycznej.
Fison przysłuchiwał się ich rozmowie z wyrazem zmieszania na twarzy.
Operacja zajęła sporo czasu i była tak nieprzyjemna, że pan Fison kilkakrotnie
odwracał wzrok.
 Myślę, że krowa wyzdrowieje  rzekł w końcu David.  Jednak dopiero jutro
będę to mógł stwierdzić z większą pewnością. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • supermarket.pev.pl
  •