[ Pobierz całość w formacie PDF ]
118
zwycięstwa nie tylko zelżył margrafa Ekkeharda, ale samemu cesa-
rzowi poważył się grozić: Dopóki u boku Brzetysława wisi miecz,
nie pociecze mleko z boku cesarza, lecz krew". Henryk, podrażniony
pogróżką, postanowił zniszczyć butnego lennika, przestrzeżony jed-
nak porażką, która go dużo krwi kosztowała, postanowił nie lekcewa-
żyć bitnego i chytrego przeciwnika. Toteż zapewniwszy sobie pomoc
węgierskiego Piotra, nakazał wszystkim lennikom i książętom stawić
się na wyprawę przeciw Czechom.
Przygotowania do wyprawy nie mogły pozostać dla Brzetysława ta-
jemnicą, ufny jednak w swoją chytrość i przebiegłość ponastrajał róż-
ne pułapki, mając nadzieję, że jak poprzednio wojska cesarskie w nie
ułowi i raz na zawsze pozbędzie się lennej zależności. W lasach kazał
kopać wilcze doły i walić przesieki, u przepraw i w wąwozach przy-
gotował zasadzki i pewny siebie czekał na rozpoczęcie najazdu. Wal-
nej bitwy nie zamierzał wydawać, licząc się z liczebną przewagą
przeciwnika, natomiast rozproszone drobne oddziały miały służyć
tylko do wciągania go w pułapki.
Henryk pamiętał jednak, co było przyczyną poniesionej klęski.
Trzema zwartymi falami, od południa, północy i zachodu, wojska ce-
sarskie i węgierskie wtargnęły jednocześnie do kraju, unikając puła-
pek i nie bawiąc się w zdobywanie grodów, niszczyły i paliły
wszystko po drodze, zmierzając do stołecznej Pragi. Plony dopiero co
ukończonych żniw niemal w całości przepadły i w dniu ósmego wrze-
śnia wojska cesarskie stanęły na wzgórzu Szybenice opodal Pragi, go-
tując się do jej oblężenia.
W obliczu jednak ostatecznej klęski możnowładcy pomyśleli o wła-
snej skórze. Jeden za drugim przechodzili na stronę cesarza, a pierw-
szy biskup Sewer chyłkiem zbiegł z Pragi do Henryka, zapewniając
o swym oddaniu i błagając, by nie niszczył jego stolicy.
Teraz Henrykowi niespieszno było do oblężenia, gdy gasły już
resztki oporu i pewne było, że zajmie ją bez walki. W to nie wątpił
i Brzetysław. Teraz gorzko żałował zarówno wyrządzonej Ekkehar-
dowi zniewagi, jak i pogróżek wobec cesarza. Ucieczka biskupa wy-
wołała w mieście popłoch, nikt nie myślał o obronie, która wywołać
119
mogła tylko srożenie się nad bezbronnym ludem. Brzetysław czuł się
bezradny. Gdy po swym zwycięstwie wysłał poselstwo na zjazd ksią-
żąt w Seligenstadt, zamierzając załagodzić sprawę, Henryk odmówił
pertraktacji, żądając bezwarunkowego poddania. Teraz tym bardziej
nie zechce się układać.
W obliczu ostatecznej klęski nie straciła głowy małżonka Brzety-
sława, Judyta. Córka Ottona Białego ze Schweinfurtu, była spokrew-
niona z margrafem Ekkehardem, ojciec jej cieszył się względami
cesarza. Zwróciła się do małżonka, który siedział osowiały, nie przed-
siębiorąc niczego i czekając na swój los:
-Nic gorszego już spotkać nas nie może, niż gdy cesarz i tym ra-
zem odmówi układów. Ale spróbować należy. Każę wygotować pi-
smo do cesarza i sama z nim pojadę. Zalegamy z należnym mu
trybutem za trzy lata, lepiej z dobrej woli go zapłacić, niż gdyby sam
wziął bez rachuby. Mnie głowy nie utnie, ty czekaj na wiadomość ode
mnie, zali możesz się stawić.
Sama podyktowała pismo wystraszonemu kapelanowi, które brzmiało:
Miłościwy panie! Wojnę prowadzisz, która nie przysporzy ci sła-
wy. Twoja jest ta ziemia i my jesteśmy, i chcemy pozostać twoimi,
a kto sroży się nad swoimi poddanymi, gorszy jest od okrutnego wro-
ga. Jeżeli spojrzysz na swoje wojska, my nie jesteśmy dla ciebie ani
okruszyną. Chcesz być zwycięzcą, już nim jesteś, dlaczego okazujesz
swoją potęgę liściowi porwanemu przez wiatr?"
Po wyjezdzie Judyty, Brzetysław, nie mogąc sobie miejsca znalezć,
udał się do Bożeny, która pod nieobecność matki zajęła się dziećmi.
Nie bardzo rozumiejąc, co się dzieje, również były przepłoszone i tu-
liły się do babki. Sama tylko spokojna była i głaszcząc po głowie naj-
starszego Spitygniewa, powiedziała:
- Takiemu dużemu otrokowi łzy nie przystoją. Mężem masz być,
równym umysłem zło i dobro przyjmować należy. Po nocy zawżdy
słońce wschodzi, pokąd człek żywię, żywię i nadzieja.
Brzetysław zrozumiał, że matka do niego mówi, jej spokój udzielił
się mu, natomiast niecierpliwie oczekiwał wiadomości od żony, na
przemian żywiąc nadzieję i popadając w zwątpienie. Jednego był
120
pewny, że w najlepszym razie czeka go upokorzenie, którego gorzki
przedsmak czuł już w liście wystosowanym do Henryka.
Trzeci tydzień jednak mijał od wyjazdu Judyty i Brzetysław już za-
czynał żywić podejrzenie, że by siebie ocalić, małżonka na równi
/ dostojnikami przeszła na stronę cesarza. Bronił się jednak przed tym
przypuszczeniem: Judyta nie opuściłaby dzieci, a Henryk nie wkra-
czał do Pragi, mimo iż jasne już było, że nie napotka oporu. Widocz-
nie waha się jeszcze, a Judyta nie traci nadziei, że zdoła go przebłagać.
Istotnie Henryk, pomny rzuconej przez Brzetysława pogróżki, nie
dopuścił nawet Judyty przed swoje oblicze i zakrzyknął, że nie czeka
na list, ale na głowę Brzetysława. Dowiedziawszy się jednak, że Judy-
ta przywiozła zaległy trybut, uśmierzył swój gniew. Pieniędzy pilnie
potrzebował, a od głowy Brzetysława wolał nałożyć na niego kontry-
bucję i pobierać corocznie pięćset grzywien daniny. Polecił przeto
odpowiedzieć Judycie, że niczego nie obiecuje, ale przyrzeka sprawę
rozważyć. Judyta wiedziała, że rozważać będzie sprawę ze swymi do-
stojnikami, wśród których najpoważniejszy był głos margrafa Ekke-
harda. Tego obawiała się najbardziej, wiedząc, jak w czasie poprzed-
niej wyprawy Brzetysław ciężko znieważył cieszącego się powszech-
nym szacunkiem margrafa. Z góry przeto przygotowana była, że
należy i jego ułagodzić. Złota zastawa, wyrób praskich złotników,
/dała jej się stosownym podarunkiem, któremu trudno będzie się
oprzeć. Jakoż margraf przyjął krewniaczkę życzliwie, a gdy zaświeci-
ła złotem, mówiąc, że Brzetysław sam wstydzi się przepraszać za rzu-
coną w gniewie obelgę i na przeproszenie przesyła, co ma najkosz-
towniejszego, odparł:
Nie dla podarunku, lecz dla życzliwości, jaką żywię dla was i wa-
s/ego rodzica, chcę zapomnieć zniewagi, a pomnę jeno, że to wasz
małżonek. Jeśli miłościwy pan mnie zapyta, doradzę mu, by powścią-
gnął swój gniew. Brzetysław zadość ukarany został i na przyszłość
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
-
Odnośniki
- Strona startowa
- Honor 06 Honor Under Siege Radclyffe
- Charles Todd [Ian Rutledge 06] A Fearsome Doubt (v5.0) (pdf)
- Joe R. Lansdale Collins & Pine 06 Captains Outrageous (com v4.0)
- 017. Roberts Nora Rodzina Stanislawskich 06 Pasja Ĺźycia
- Margit Sandemo Cykl Saga o czarnoksiÄĹźniku (06) ĹwiatĹa elfĂłw
- Delaney Joseph Kroniki Wardstone 06 Starcie DemonĂłw
- Marshall Paula Dynastia Dilhorne'Ăłw 06 KsiÄ ĹźÄ sekretĂłw
- 06. Seneka Lucjusz Anneusz MyĹli [pol.]
- Brenden Laila Hannah 06 Jad
- May Karol Lew krwawej zemsty
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- assia94.opx.pl