[ Pobierz całość w formacie PDF ]

by ich to zdziwiło.
Lynetta roześmiała się.
- Wyraża się pan niepochlebnie o Anglikach!
- Wprost przeciwnie, jestem zdania, że Francuzi nie mają
racji - rzekł. - Chcę ci tylko uświadomić, co pomyśleliby sobie
twoi przodkowie.
- Moi przodkowie, gdyby żyli - rzekła wyniośle Lynetta -
na pewno nie zgadzaliby się z opinią korsykańskiego kaprala!
Hrabia roześmiał się.
- Uważaj, na Boga, co mówisz! Gdybyś to powtórzyła w
towarzystwie, trafilibyśmy oboje do więzienia.
%7łartował, lecz Lynetta zbladła.
- Przepraszam - rzekła - tak mi się tylko wyrwało.
- Wiem - przerwał jej hrabia - lecz zapamiętaj sobie, że
jesteś Angielką i że choć nie kochasz zbytnio Francuzów jako
naszych niedawnych wrogów, jednak cieszysz się z powodu
zawarcia pokoju.
- Tak, oczywiście - rzekła. - Postaram się zresztą mówić
jak najmniej.
- To bardzo mądrze - zgodził się hrabia.
Hunt przyniósł im zamówioną w hotelowej kuchni
kolację, która wbrew przewidywaniom hrabiego okazała się
niezwykle smaczna. Wiedząc, że Lynetta przez długi czas
niemal głodowała, uważał, żeby nie zjadła nagle zbyt wiele,
co mogłoby jej zaszkodzić. Gdy Hunt zszedł na dół po
następne danie, hrabia powiedział;
- Musisz mi koniecznie opowiedzieć o swoim
dotychczasowym życiu, potem możemy o wszystkim
zapomnieć.
- Papa bardzo kochał wieś, no i oczywiście konie. Gdy
rodzice pobrali się, rzadko przyjeżdżali do Paryża. -
Westchnęła, a potem mówiła dalej: - W naszym zamku
zawsze było wesoło. Miałam do towarzystwa dzieci, z którymi
mogłam się bawić, oraz licznych przyjaciół i krewnych, którzy
często nas odwiedzali. - Jej oczy stały się poważniejsze, kiedy
mówiła: - Gdy nadeszły czasy terroru, wprost nie mogliśmy
wierzyć w to, co działo się w Paryżu. Choć papa był nieco
zaniepokojony, jednak sądził, że nasza wioska jest zbyt mała i
że zostawią nas w spokoju. Mimo to wtajemniczył mnie w
istnienie sekretnego przejścia.
- Czy dotychczas nikt o nim nie wiedział? - zapytał
hrabia.
- Nikt! - odrzekła Lynetta. - Papa powiedział, że gdyby
miał syna, jemu powierzyłby ten sekret.
- Czemu miało służyć to przejście? - zapytał hrabia.
Lynetta nie odpowiedziała natychmiast, lecz na jej policzkach
pojawiły się rumieńce.
- To będzie szokujące, co panu wyjawię - rzekła.
Hrabia skrzywił usta, jakby nie bardzo wierzył, że
opowieść Lynetty może go zaszokować.
- Bardzo jestem ciekaw, cóż to za tajemnica - powiedział.
- Mój pradziadek ożenił się bardzo nieszczęśliwie -
zaczęła. - Doszło do tego, że on mieszkał w jednej części
zamku, a jego żona w drugiej. - Przerwała na chwilę, a potem
wyszeptała: - Pradziadek zbudował to przejście dla damy,
którą kochał.
- Ach tak, rozumiem - rzekł hrabia. Pomyślał, że hrabia
de Marigny zażywał rozkoszy nie wysilając się zbytnio.
- Kiedy panna Bernier zaczęła mnie uczyć - kończyła
Lynetta - papa udostępnił jej domek zbudowany przez
pradziadka, lecz nie miała pojęcia o tajemnym przejściu,
dopóki nie zostałam zmuszona, żeby z niego skorzystać.
- Jak to się stało? - zapytał hrabia.
- Kiedy terror nieco zelżał, pomyśleliśmy, że nie ma się
czego bać i że najgorsze mamy już za sobą. - Hrabia dojrzał
wyraz cierpienia w jej oczach: - Aż nagle pewnego dnia
przybiegł zaufany służący i powiedział, że Jacques Segar
maszeruje do zamku z bandą zbójów!
- To musiało być straszne! - zauważył hrabia.
- Kończyliśmy kolację - odpowiedziała Lynetta - kiedy
nagle papa podniósł się z miejsca i krzyknął do mnie:  Biegnij
natychmiast do przejścia znajdującego się za mamy sypialnią,
i to szybko!"
Właśnie chciałam to zrobić, kiedy zwrócił się do mamy:  I
ty, kochanie, również!" Mama uśmiechnęła się do niego i
powiedziała:  Czy rzeczywiście sądzisz, że mogłabym cię
opuścić? Jeśli ty umrzesz, ja umrę razem z tobą!" Głos
Lynetty załamał się. - Stanęłam w drzwiach - mówiła - a papa
odezwał się do mnie:  Idz, Lynetto, zrób, co ci każe",
powiedział. I posłuchałam go.
- Więc ukryłaś się w przejściu - rzekł hrabia. - I co
wydarzyło się potem?
- Czekałam przez dłuższy czas słuchając krzyków i
wrzasków, odgłosów tłuczonego szkła. Potem... - Tu głos jej
zadrżał - Domyśliłam się, że papa nie zachowywał się
pokornie, więc ich obydwoje zabrali. Zostali zgilotynowani w
dwa tygodnie pózniej w miasteczku położonym niedaleko od
zamku,
- I co zrobiłaś? - zapytał hrabia.
- Po upływie pewnego czasu poszłam do domku panny
Bernier.
- Musiała się bardzo ucieszyć, kiedy cię ujrzała!
- Zachowała się bardzo dzielnie - rzekła Lynetta. - Dobrze
się złożyło, że papa wcześniej ukrył w przejściu pieniądze.
- Więc miałyście z czego żyć - zauważył hrabia.
- Starczyło tych zasobów do końca ubiegłego roku -
rzekła. - Potem panna Bernier zaczęła chodzić do zamku i
wyszukiwała drobne przedmioty nadające się na sprzedaż. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • supermarket.pev.pl
  •