[ Pobierz całość w formacie PDF ]

sobie znać zmęczenie. Zasnęła.
Obudziło ją ciche brzęczenie.
Usiadła. Buster był już na nogach.
Za oknami samochodu jasno świeciło słońce. Sądząc po ruchu, jaki
panował na parkingu, było już koło południa.
Znów usłyszała brzęczenie.
- Co u licha? - Odgarnęła włosy z twarzy i zaczęła nasłuchiwać.
Buster trącił nosem telefon Macka.
- Oczywiście. - Persefona poczuła ulgę, że udało jej się odnalezć
zródło dziwnego dzwięku. Rozsądek podpowiadał jej, że ktoś chce
się skontaktować z Mackiem.
Nie miała ochoty na rozmowę. Poklepała Bustera po grzbiecie i
przesunęła się na siedzenie kierowcy. Czas wciąż płynął. Czekało ją
niezbyt przyjemne spotkanie z Gandersem. Dla bezpieczeństwa
Macka musiała zwrócić jednorożca. Musiała uratować człowieka,
który na zawsze odmienił jej życie.
Starannie rozczesała włosy. Wyjęła z torebki szczoteczkę i
kilkakrotnie przesunęła nią po zębach. Ten zabieg niewiele miał
wspólnego z higieną, lecz przynajmniej pozwalał usunąć z ust
nieprzyjemny smak.
Telefon wciąż dzwonił. Nieznany rozmówca musiał mieć anielską
cierpliwość. Uparte brzęczenie zaczęło jej działać na nerwy.
Sięgnęła po słuchawkę.
- Macka nie ma - rzuciła pośpiesznie. Zanim zdążyła przerwać
połączenie, usłyszała głęboki, nieco chropawy głos:
- Nie odkładaj słuchawki, Persefono. Chcę ci powiedzieć...
Rozpoznałaby ten głos na końcu świata.
str. 129
RS
- Mack? - spytała ze ściśniętym sercem.
- Jesteś tam? To dobrze. Teraz słuchaj. Nigdy nie przestanę cię
kochać. Powtarzam, nigdy. Zrozumiałaś?
- Mack, musimy z tym skończyć. Nasz związek nie ma żadnej
przyszłości. Los zdecydował, że nie możemy być razem.
Zamknęła oczy, gdy z trudem wymawiała ostatnie słowa:
- Pozwól mi odejść.
- Nie opowiadaj mi bzdur o losie. Posłuchaj tego, co ci
podpowiada serce.
Nie mogła opanować łez.
- Gdzie jest Leo?
- Leo to figurant. Też chciałby z tobą porozmawiać.
- Niewątpliwie - mruknęła. Była święcie przekonana, że
Ganders znajduje w szpitalu na oddziale intensywnej terapii. - Mack,
cieszę się, że pozostawiłeś go przy życiu. I cieszę się, że mnie
kochasz, ale nie mam czasu na dalszą rozmowę. Właśnie
zamierzałam jechać na najbliższy posterunek policji.
- Nie musisz tego robić.
- Nie mam wyboru. Prawo zabrania dręczenia zwierząt, więc
nawet jeśli Buster trafi z powrotem w ręce Gandersa, jego istnienie
nie będzie już tajemnicą i zawsze znajdzie się ktoś, kto będzie mógł
nad nim roztoczyć właściwą opiekę. A ty przestaniesz być
pośmiewiskiem dla prasy. Wszystko już przemyślałam.
- Ja także. Tu, w moim biurze, jest przedstawiciel prokuratury.
Możesz się zgłosić wprost do niego. - Podał jej adres. - Znasz tę ulicę?
- Znalazłabym ją bez trudu, ale nie chcę. Chcę, aby Buster był z
dala od ciebie. Pozwól mi zachować choć trochę godności. Nie
dopuszczę, by oskarżono cię o udział w przestępstwie. Nie mów
nikomu, że po pierwszym spotkaniu w zamku jeszcze kiedykolwiek
widziałeś jednorożca.
- Księżniczko - przez chwilę myślała, że zdołała go przekonać -
za pózno. Przyznałem się do wszystkiego. Chcesz zostawić mnie w
takiej chwili?
Poczucie winy. Jedyne, co mogło ją sprowadzić pod wskazany
str. 130
RS
adres. Mack z ciężkim sercem odłożył słuchawkę, lecz był
przekonany, że postąpił właściwie.
Przed oczami wciąż miał napis  kocham cię" połyskujący na
monitorze komputera. Kocha, lecz nie zaufała na tyle, by zaniechać
ucieczki. Teraz wracała, bo skłoniło ją do tego poczucie winy.
Jeśli w ogóle wracała.
W zamyśleniu spojrzał w okno. Wszystko było przygotowane.
Skinął głową i energicznym ruchem otworzył drzwi gabinetu.
Jeremy Lessing przerwał rozmowę z Madeline.
- Przyjedzie? Razem z jednorożcem?
- Przyjedzie - odparł Mack z nadzieją w głosie.
str. 131
RS
ROZDZIAA 15
ersefona weszła do budynku, w którym mieściło się biuro
Macka. Prowadziła Bustera.
P - Pssst! - Męska dłoń pochwyciła ją za ramię i wciągnęła
do czekającej windy.
- Dzień dobry, Joey.
- Nie spodziewaliśmy się ciebie tak szybko. Jedzmy na górę.
Buster stanął dęba i zaczął przebierać przednimi nogami w
powietrzu.
- Rzadko jezdzi windą - wyjaśniła Persefona. Joey podrapał się
w łysą głowę.
- Więc Mack naprawdę widział jednorożca - powiedział z nie
ukrywanym zdumieniem.
Persefona uniosła brwi.
- Nie wierzyłeś mu?
- Skądże! To znaczy, tak, nie wierzyłem. Myślałem, że to jakiś
dowcip.
Nie spuszczał wzroku ze zwierzęcia.
Gdy dotarli na dwudzieste piętro, Joey ostrożnie wysunął głowę z
kabiny, rozejrzał się w lewo i w prawo, po czym gwałtownie
zamachał dłonią.
- Szybko! Tędy!
- Po co ta cała tajemnica? Przyszłam tu wyznać całą prawdę. Nie
ma sensu...
Mężczyzna spojrzał na nią z politowaniem.
- Zupełnie nie wiesz, jak postępować z prasą. Boks dałby ci
pewne doświadczenie. Nic się nie martw. Mack potrafi zadbać o
wszystko.
- Z prasą? - spytała ostro. Buster położył uszy po sobie. - A co do
tego ma prasa?
- Wszystko - odparł Joey.
str. 132
RS
Otworzył nie oznaczone żadnym napisem drzwi i wpuścił ją do
środka. W pomieszczeniu znajdowało się kilka osób, lecz nigdzie nie
było widać Macka.
- Pani Madeline? - słabym głosem spytała Persefona. -
Prokurator Lessing? Czy to biuro Macka? Gdzie on jest?
- Może zechce pani coś przekąsić, panno Snow - z uśmiechem
przerwała jej sekretarka.
- Tak, dziękuję - odpowiedziała z roztargnieniem.
- Zobaczę, co da się przygotować.
Lessing przyklęknął obok Bustera i położył dłoń na czole
zwierzęcia.
- Cudowny - odezwał się niemal szeptem. - Mam wrażenie, że
baśń staje się rzeczywistością. Czy mogę dotknąć rogu?
- Oczywiście.
Obserwowała w milczeniu, jak mężczyzna delikatnie wodził
dłonią po błyszczącej kości.
- Nie wiem, co Mack panu naopowiadał - odezwała się po chwili
- lecz oświadczam z całą stanowczością, że nie miał nic wspólnego z
uprowadzeniem Bustera. Nic a nic.
- Jak on się nazywa?
Nie była pewna, czy dobrze zrozumiała pytanie.
- Ganders Busteroo Blue. Jak już mówiłam, Mack jest całkowicie
niewinny.
- Rozumiem.  Blue" ze względu na szczególny, niebieskawy
odcień sierści - mówił Lessing. - Busteroo...
Persefona z trudem panowała nad oburzeniem. Prokurator w
ogóle nie słuchał jej wyjaśnień. Był całkowicie pochłonięty
jednorożcem. Zacisnęła zęby i powiedziała:
- Busteroo po ojcu, Billym Busteroo. Matka nosiła imię Little
Queenie Mamselle. Medaliści. Chluba ośrodka hodowlanego Ganders
Incorporated z Oran-ge County.
- Tak. Słyszałem od Macka, że pan Ganders jest właścicielem
Bustera.
Uważnie spojrzał na dziewczynę. Persefona zrozumiała, że
str. 133
RS
nadeszła chwila prawdy. Odetchnęła głęboko.
- Pan Chasmo i Leo Ganders podpisali akt sprzedaży zwierzęcia.
- Znam dobrze zarzuty wysuwane pod adresem Chasmo.
Całkiem pokazna lista.
Wyglądał na doskonale zorientowanego, wiec Persefona umilkła i
pozwoliła mu sycić oczy widokiem Bustera.
- Gdzie jest Mack? - spytała po dłuższej chwili.
- Poszedł ustalić kilka szczegółów - padła enigmatyczna
odpowiedz.
Buster wdzięcznie podrzucił głową i zaczął wymachiwać ogonem.
Persefonę ogarnęło przerażenie. W popłochu rozejrzała się wokół.
Mack zniknął, a przedstawiciel prawa był bardziej zainteresowany
zwierzęciem, niż złożeniem podpisu na nakazie aresztowania.
- Co się tu dzieje? - wykrztusiła.
- Nic szczególnego. Niestety, prawo nie może przeszkodzić panu [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • supermarket.pev.pl
  •